a/n: nie pytać co tu się odjebawszy. sama nie wiem
𓆩♡𓆪
Zdarzenia wczorajszej nocy przypieczętował słodki sen, niezwykle cichy i łagodny. Niczym lekka fala, kołysał ich po swojej tafli. Wszystkie słowa i czyny zostały zmyte z brzegu, oderwane od płynącej codzienności, uznane za przeszłość.
Powoli żegnając się z klejącym mu powieki snem, mimowolnie wsłuchiwał się w poranny śpiew ptaków, ignorując fakt, że po przebudzeniu zostanie skazany na zmierzenie się z kolejnym dniem. Jednym z wielu, po których upływie ów sen znów okaże się osłodą cierpkiej rzeczywistości.
Minho, choć tłumaczył to sobie tylko ze względu na własną dumę, raczył młodszego krztą swojej dobrej woli, nim sam ułożył się na jego kanapie w salonie.
Zadbał, by Jisung spał wygodnie pod pierzyną, przeciwnie do wcześniejszej, skulonej pozycji, na której widok każdego rozbolałby kręgosłup, czy szyja.Jego zdrowy rozsądek kusiły myśli o położeniu się obok, jednak, poddając się tej oskomie, pewnie nie zmrużyłby oka w obecności licealisty.
Została mu zatem sofa, która okazała się o niebo wygodniejsza od niesławnej pryczy, nadal stojącej w jego starym mieszkaniu.Różnie to bywa u Minho. Choć sen uznaje za rzecz świętą i niepodważalną, a każdemu, kto waży się mu go ukrócić, odpłaca się dość brutalnie, nie jest wcale śpiochem.
Na pewno nie takim jak Jisung.
Lee ceni sobie komfort ciepłej i miękkiej poduszki, ale gdy zza horyzontu wyziera słońce, chłopak budzi się do życia wraz z nastaniem świtu. Dzieje się to autonomicznie i zmęczenie, bądź niewyspanie, nie jest już w stanie zamknąć mu powtórnie powiek.Nie dziwny zatem był widok bruneta, rozgoszczonego w kuchni Hana po godzinie siódmej rano w sobotę. Tak, w sobotę i tak, zgadza się, pomijamy fakt, iż Lee Minho nie musi pracować. Musi natomiast spełniać oczekiwania.
Maniery, czy choćby cień zwykłej grzeczności, której mu czasem brakowało, nakazywały, by nie rządzić się w cudzym domu.
Z drugiej strony, kamienny sen gospodarza wróżył Minho głód przez najbliższe godziny. Brunet mógłby przejść się kilka przecznic do piekarni, ale nie posiadał klucza, by zamknąć za sobą drzwi...Tak, odwlekał opuszczenie mieszkania i NIE, nie robił tego dla własnych korzyści!
Być może był przewrażliwiony; może obudził się w nim prawdziwy instynkt opiekuńczy, a może zwyczajnie chciał zatrzymać Jisunga jak najbliżej siebie, choć na to już trochę za późno.
No, jakby nie patrzeć, jest starszy, zatem odpowiedzialny za to, co stanie się z Hanem, zwłaszcza w sytuacji, gdy ten chrapie sobie w najlepsze do południa, zapominając o bożym świecie.
Po spędzeniu z nim w mieszkaniu jednej nocy trochę bardziej rozumiał matkę nastolatka. Jisung nieraz zachowywał się, jakby świat usłany był poduszkami, za rogiem stał anioł z bogiem i nic nie stanowiło nigdy dla chłopaka zagrożenia.
A to gówno prawda.
Niekiedy Hanowi naprawdę przydałaby się opiekunka.
Minho natomiast, choć z początku cisnął sobie z tego niezłą bekę, teraz ma sentyment do roztrzepanego chłopaka i żałuje, że nie może pod tym pretekstem spędzać z nim więcej czasu.Po przeciągnięciu się i wystrzelaniu kostek na dłoniach Minho postanowił wymodzić im jakieś śniadanie. Nie mając pojęcia gdzie czego szukać, zmuszony był do rozpoczęcia swojego myszkowania.
Z dwojga złego, wolał być nietaktowny niż nieodpowiedzialny.A cóż, prawdę mówiąc, (obojętnie jak bardzo temu zaprzecza) ewentualny prospekt zobaczenia zaspanej wiewiórki, pałaszującej zrobione przez niego naleśniki roztapiał mu serce.
Postanowił więc być samolubny. Han, tak czy inaczej, nie kontaktuje po przebudzeniu na tyle, by zwrócić uwagę na naruszenie porządku w jego mieszkaniu.
Na trzeźwo może byłby oburzony, ale dobrym jedzeniem da się go zawsze przekupić.
CZYTASZ
𝙬𝙞𝙣𝙙𝙤𝙬 - minsung
Fanfiction*wolne rozdziały *autorka w kryzysie pisarskim od 2020 *slow burn romance Han Jisung, fanatyk sportu, całe swoje życie poświęca pasjom i przyjaciołom, prowadzi normalne, prawie idealne życie. Jedynym problemem siedemnastolatka jest przewrażliwiona r...