7

1.8K 185 301
                                    

A/N: Na dole jest mała sonda, bo chcę znać Waszą opinię o kilku draftach, które piszę, a póki co - miłego czytania~

︵‿︵‿︵‿︵ .•° ✿ °•.︵‿︵‿︵‿︵

    W pomieszczeniu słychać było jedynie skrobanie rysika o kartkę i przyćmioną linię melodyczną, płynącą ze słuchawek, ukrytych pod burzą rudych włosów. Kolejne miejsca na papierze zabierał szary pigment ołówka, a dłoń układała się pod różnymi kątami, cieniując i pogrubiając linie w wybranych miejscach.
Jisung siedział już godzinę, a może dwie i odmawiał spędzania czasu z ciotką. Jego mama od wczoraj jest na wyjeździe biznesowym, gdyż tydzień temu dostała posadę w sporej firmie i pracuje jako asystentka kierownika oddziału marketingu. Obecność kobiety w mieszkaniu ograniczyła się do weekendów i późnych godzin nocnych, kiedy Jisung rzekomo spał, choć tak naprawdę nasłuchiwał, czy jego rodzicielka w ogóle wróciła. Każdy dzień spędzony w towarzystwie znienawidzonej ciotki był gorszy od poprzedniego. Chodził jak w zegarku, wracał zaraz po zajęciach muzycznych we wtorki i treningach w ciągu tygodnia, o których musiał ją uprzedzać, by nie wydzwaniała do niego i nie przyjeżdżała pod szkołę.

Drugą zwrotkę zatrzymało połączenie przychodzące, odwracając tym uwagę rudowłosego od rysowania. Na ekranie widniał nieznany mu numer. Jisung wstrzymał się z odebraniem, wpatrując się w ciąg liczb na wyświetlaczu i w ostatnim momencie zdecydował się przycisnąć zieloną słuchawkę.

— Halo?
— O-Oh, myślałem, że nie odbierzesz — po drugiej stronie wybrzmiał niski, znany mu skądś już głos, drżący przy każdym wypowiadanym słowie.
— Ktoś ty? — wypalił bez ogródek.
Rozmówca odkaszlnął przez odpowiedzią.
— F-Felix?
— Pytasz się mnie, czy faktycznie nim jesteś? — zaśmiał się rudy.
— Chan dał mi twój numer i — powiedział, urywając w połowie.
— I? — przeciągnął zniecierpliwiony.
Możemy spotkać się jutro w bibliotece? — Jisung zastygł na chwilę, zdziwiony.
— Nogi tam w życiu nie postawiłem i nie zamierzam — odparł Han, głosem nie znoszącym sprzeciwu.
To gdziekolwiek. Może w redakcji? — nalegał szatyn.
Jisung westchnął i po krótkim namyśle odparł — Spoko, na długiej przerwie przyjdę.
— Dziękuję!
Przez niemal całą rozmowę kuzyn jego przyjaciela prawie szeptał, jednak ostatnie słowo wykrzyczał wręcz do niebios, głosem przypominającym ten demona. Prawe ucho Han ucierpiało na tym dość mocno.
— Dobra, pa — rzucił na odczepne.
— Pa! — nagły entuzjazm w głosie szatyna zbił Jisung z tropu. Czy Felix miał jakieś rozdwojenie jaźni?

Po zakończeniu rozmowy, nastolatek zapisał numer kolegi z klasy, by wiedzieć następnym razem, że to nie jakiś płatny morderca.
Zanim ponowił odtwarzanie playlisty, spojrzał na rysunek, który przedstawiał profil mężczyzny o ciemnych włosach i choć całość wykonana była szarym ołówkiem, oczami wyobraźni, Jisung dostrzegł w jego dłoni intensywnie żółty słonecznik. Gdyby mógł narysować każde swoje wspomnienie, wyglądałyby one, jak zbiór niejasnych linii i zakrytych twarzy. Jisung zmusił się do wyrzucenia z głowy niewygodnej dla niego przeszłości, by skupić się na tym, co jest teraz. Powrót do momentu, który dziś przeniósł na papier bolał go gorzej, niż kiedy złamał sobie nogę, pobierając u Chana lekcję jazdy na desce. Od tego momentu już więcej nie tknął tego "diabelskiego wynalazku".
Takie wspomnienia chciał nosić w sercu. Tworzenie muzyki z Changbinem i Chanem. Sparingi i sprzeczki na boisku z drużyną. Objadanie się u dziadka Parka po wygranym meczu.
Wszystko to definiowało jego szczęście i tworzyło warte pamiętania obrazy, które chował skrzętnie w swojej głowie, jakby były najcenniejszym skarbem. Bo były. Przysłaniały ból, który w nim płonął. Szkoda tylko, że nie potrafiły go zgasić.
Na obecnego Hana Jisunga składa się wiele czynników. Złośliwość, ambicja, nadpobudliwość i dziecięcy pogląd na świat. Nikt nie kojarzył go z ponurym, stłamszonym przez życie nastolatkiem. Nigdy nie pokazywał słabej strony siebie, bo wierzył, iż takowa nie istnieje, albo przynajmniej się jej dawno pozbył. To, co stanowiło jego domenę, teraz pozostało jedynie ciężką do ubrania na co dzień maską.
Myślał, że jest w tym sam. Tak, jak kiedyś pozostał, po środku placu zabaw, ze słonecznikiem w dłoni...

𝙬𝙞𝙣𝙙𝙤𝙬 - minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz