A\N: Czy ja kiedyś wspominałam o powrocie do regularnego pisania? Kurcze, coś nie mogę sobie przypomnieć xD
Obiecany 10 rozdział, po którym wstawiam jedno z ff które wybraliście. Podliczyłam głosy i pomyślałam, o które łatwiej mi będzie fabularnie zadbać, żeby nie wstawić jednego rozdziału, a potem dupa... Dowiecie się jak zaglądniecie na mój profil, póki co łapcie stare dobre okno, ten rozdział jest dla mnie jak kamień milowy (noł dżołk).
︵‿︵‿︵‿︵ .•° ✿ °•.︵‿︵‿︵‿︵
Ciepła, słoneczna pogoda zawitała do Seulu z czego cieszył się każdy.
Każdy, z wyjątkiem Lee Minho, który zmuszony przez Mingiego, sunął mało żywym krokiem do adresu podanego w SMSie od farbowanego przyjaciela, gdzie znajdowało się studio tańca.
Nie musiał się zgadzać, ale dla świętego spokoju wolał iść i mieć to za sobą. Spróbować się zaszkodzi.
Ten mało entuzjastyczny spacer miał trwać jeszcze dziesięć minut, zanim dotrze do swojej destynacji.
Nogi już zaczęły go boleć na samą myśl o przejściu kolejnych metrów.Szedł obojętny na wszystko i wszystkich dookoła, gdy usłyszał jakieś krzyki po drugiej stronie ulicy, które mieszając się ze sobą, brzmiały jak kłótnia dwóch łysych typów z rynsztoku.
Ta aleja należała do spokojniejszych i mniej obleganych przez przechodniów, dlatego zwracało to uwagę. Minho nie był zbytnio ciekaw, a z daleka dojrzał jedynie wysoką męską sylwetkę i drugą, nieco niższą, niewidoczną, gdyż stał przed strzelistym jegomościem.
Albo jakieś niewychowane matoły, albo turyści jak zwykle nie umieją się zachować w obcym kraju - pomyślał, nie przerywając chodu.
- Hyunjin, ty to za chuja się na żartach nie znasz!
Minho prychnął zażenowany. On sam klnie jak marynarz, ale, w mniemaniu bruneta, takim językiem nie świeci się publicznie. Choćby ze względu na ocenę społeczną, która w Korei jest niczym sąd najwyższy.
Zaraz...
Ten głos i - szczególnie - niewyparzony język. Czy on ma omamy słuchowe, a może po wczorajszym, intensywnym prysznicu, dostał gorączki i nie myśli trzeźwo?
Gdy dwójka zaczęła się przepychać, jego podejrzenia się potwierdziły. Szanowny Han Jisung, na wagarach, w dodatku robi sobie wstyd na środku chodnika (jak zawsze zresztą). Czyli nie taki jest wredny tylko dla mnie - ucieszył się w duchu, choć nie wiedział, co myśleć, widząc go z jakimś nieznajomym mu chłopakiem, z którym wydaje się być bardzo blisko.
Sam fakt, że czuł się z tym źle był dziwny. Minho bił się z myślami, nadal idąc przed siebie. Mówił sobie, że to tylko z czystej ciekawości.
Zignoruj to, nie obchodzi cię ten gówniarz.
Mimo tego, co myślał, już pisał SMSa do rudowłosego licealisty, by przypomnieć mu o swojej egzystencji i odwrócić na chwilę jego uwagę od wysokiego bruneta.
Gdy wyższy chłopak odszedł kilka kroków, nie można było zaprzeczyć - rudy Han Jisung we własnej osobie.
Nagle przystanął i zawiesił wzrok na własnych dłoniach, w których spoczywał telefon.
Minho uśmiechnął się lekko i poszedł dalej, mijając kolejną przecznicę, tym samym gubiąc gdzieś z tyłu Hana wraz z jego kolegą. Podejrzanym kolegą...
Po chwili mozolnego skanowania każdego budynku, w poszukiwaniu właściwego adresu, odnalazł studio, którego baner widniał w oknie na piętrze nowocześnie wyglądającego, wielokondygnacyjnego lokalu, tuż przy ulicy.
CZYTASZ
𝙬𝙞𝙣𝙙𝙤𝙬 - minsung
Fanfic*wolne rozdziały *autorka w kryzysie pisarskim od 2020 *slow burn romance Han Jisung, fanatyk sportu, całe swoje życie poświęca pasjom i przyjaciołom, prowadzi normalne, prawie idealne życie. Jedynym problemem siedemnastolatka jest przewrażliwiona r...