A/N: hej, witajcie moje zgorszone, odarte z niewinności dzieci~mama Q przychodzi do Was z rozdziałem po kolejnych prawie 3 miesiącach odpierdalania się ;))
3/4 tego rozdziału to woosan, bo mam teraz na nich jazdę eyyy
I to jest też ten moment, kiedy uroczyście ogłaszam, że od teraz window staje się ficzkiem NSFW 🙈🥵
zaopatrzcie się w wodę święconą jakby co 🤙 ten rozdział jest jeszcze prawie "soft"
•:•.•:•.•:•:•:•:•:•:•:•☾☼☽•:•.•:•.•:•:•:•:•:•:•:•
To była tak samo nijaka Niedziela, jak każda inna. A może wszyscy wmówili sobie, że jest normalna, by zapomnieć, że była pełna skrajnych emocji?
Kolejny tydzień wykreślony z kalendarza. Kolejna porażka czeka nas w poniedziałek.
Wszystkie niedziele bywały na pozór leniwe, czasem brakowało w nich rozmów, niekiedy bywało ich za dużo, zwłaszcza mówienia o niczym. Czwórka przyjaciół pod jednym dachem. Cztery różne, a jednocześnie tak samo zagubione osobowości.Akurat ta niedziela nie przypominała żadnej poprzedniej, nie dla dwóch osób, których wspólny los czekał koniec długiego początku.
— Choi San, masz oficjalny zakaz zapierdalania mi bielizny z wieszaka na balkonie!
Głos Wooyounga rezonował głośniej od zgiełku ulicznego za oknem. Zrobił się cały czerwony na twarzy, gdy szukając brakujących części garderoby, jedna z par jego bokserek wystawała z nie domykającej się szuflady bruneta.
— Moja wina, że kupujesz ten sam czteropak czarnych bokserek co ja, gdy tylko idziemy do centrum? Skoro są takie same, to równie dobrze ja ciebie mogę oskarżyć o kradzież — zgasił blondyna, przeskakując po kanałach telewizyjnych, wyraźnie znudzony i wielce nie przejęty hormonalną huśtawką współlokatora (jak to zwykle u Sana).
— To zacznij kupować inną! — odszczekał, tupiąc nogą niczym zbuntowana nastolatka przechodząca okres dojrzewania.
— A może ty przerzucisz się na coś innego? — poruszył brwiami, odrywając nagle wzrok od szklanego ekranu. — Może zacznij nosić koronkę. Łatwo będzie odróżnić — uśmiechnął się półgębkiem, a jego spojrzenie wyrażało intencje dalekie jedynie niewinnym żartom.
Wooyounga przeszył paraliżujący dreszcz, gdy skrzyżował wzrok z brunetem.
Znów to samo, pomyślał. Ten facet nie zna granic!— Choi...— przeciągnął niskim tembrem, a raczej najniższym na jaki go było stać, bo przecież z natury Jung jest posiadaczem raczej łagodnego, niezbyt głębokiego głosu.
Tamten, jakby za pstryknięciem palca, uśmiechnął się szerszej, ukazując młodszemu urocze dołeczki i poklepał miejsce obok siebie na ich cholernie niewygodnej kanapie.
Tak, zamierzał po prostu udać, że jeszcze minutę temu jego ust nie opuściła nieprzyzwoita sugestia, i tak, jest to na porządku dziennym. Mimo tego, Wooyoungowi nadal szalenie biło serce. Póki co, wydawało się tylko przyspieszać.
Już miał, jak zwykle, poddać się woli starszego, jednak zdał sobie sprawę wówczas, że w końcu nadszedł ten czas, kiedy należy postawić jakąś granicę.
Był zmęczony ciągłymi gierkami bruneta. Pragnął czegoś realnego, jasno określonych relacji. Nic pomiędzy.
Wooyoung nie bał się żywić uczuć do drugiego mężczyzny, a gdy zaczął darzyć głębszą sympatią współlokatora, natychmiast je zaakceptował, z racji iż rozpoznał swoją orientację lata temu. Jedyne, czego się bał, to odrzucenia Sana, który tańczył jak mu wiatr zawieje. Z jednej strony wisiał na młodszym, dawał całusy na dobranoc i wpychał mu się do łóżka (nie w tym sensie zboczuchy), zaś z drugiej, miał pewną blokadę. Gdy stawało się niemal jasne dla blondyna, że tamten posunie się wreszcie o ten jeden krok do przodu, San zwinnie uciekał w ostatniej sekundzie, tym samym wracając do punktu wyjścia.
No tak, myśli Wooyoung.
Najlepsi przyjaciele — brunet zawsze mu to powtarza.
CZYTASZ
𝙬𝙞𝙣𝙙𝙤𝙬 - minsung
Fanfic*wolne rozdziały *autorka w kryzysie pisarskim od 2020 *slow burn romance Han Jisung, fanatyk sportu, całe swoje życie poświęca pasjom i przyjaciołom, prowadzi normalne, prawie idealne życie. Jedynym problemem siedemnastolatka jest przewrażliwiona r...