Nie mam pojęcia, jak można być takim dupkiem. Jest to dla mnie szczerze, nie do pojęcia. Na jego słowa, wystawiłam środkowy palec. Chłopak pokręcił głową i wsiadając na motor, podjechał do swoich ludzi. Cieszyłam się, że nie muszę dalej patrzeć na jego przystojną, a zarazem odrażającą twarz. Skierowałam swój wzrok na Scott'a, za którym podążał Williams, widziałam te ich szerokie uśmiechy, gdy nagle do moich uszy dotarł dźwięk syren policyjnych.
- Uciekaj! - krzyknął mój brat, gdy sam zaczął biec w stronę swojego samochodu.
Automatycznie odpaliłam silnik, ruszając jak najszybciej w nieznane mi uliczki. To może piąty raz odkąd się ścigam, gdy najechała nas policja. Rzadko się to zdarzało, bo wszystko było organizowane z dużym przemyśleniem. W takim razie ktoś musiał ich zawiadomić. Już było mi szkoda tej osoby, bo wiedziałam, jak kończą takie osoby, zwłaszcza w tym towarzystwie. Nagle za moimi plecami usłyszałam jeszcze głośniejsze wycie, a w lusterkach odbijało mi się niebiesko-czerwone światło. Byłam w dupie, jakby mnie złapali, to byłby mój koniec. Dodałam gazu, nagle skręcając w wąską uliczkę, potem w następną i jeszcze kolejną. Gdy byłam już pewna, że nikogo za mną nie ma, dojechałam do jakiegoś opuszczonego budynku, gdzie się zatrzymałam. Musiałam chwilę odetchnąć i dowiedzieć się, czy wszystkim udało się uciec. W końcu byli tam mój brat i przyjaciółka, mieliby spore kłopoty, jeżeli policja by ich złapała. Zsiadłam z motoru, zdejmując z głowy kask i wyciągając z bocznej kieszeni telefon. Usiadłam na krawężniku, starając się uspokoić swój oddech, wysłałam wiadomości do bliskich. Po krótkiej chwili obydwoje mi odpisali, że wszystko jest w porządku. Chase był cały czas z moim bratem, więc nie musiałam pisać także do niego. Minęło kilka minut, podczas których, zdążyłam się uspokoić, a moje tętno się unormowało. Już miałam zamiar wstawać, by wsiąść na motor, by wrócić do domu. Niestety nie było mi to dane, ponieważ w moim kierunku, zmierzał ktoś z wyścigów. Z prędkością światła założyłam kask na głowę, by mnie nie rozpoznano. Nieznajomy coraz bardziej się zbliżał, a ja znowu zaczęłam się stresować. Nie lubiłam przebywać sama, zwłaszcza gdy byłam z motorem. Gdy postać była już wystarczająco blisko, poznałam ten motor. Klein. Poważnie? Ze wszystkich ludzi na świecie, musiał być to on. Zaczęłam się bać, w końcu ten chłopak groził mi niecałe 15 minut temu, a teraz znajduję się z nim sam na sam. Znieruchomiałam, powinnam uciekać, ale nie byłam w stanie nawet normalnie oddychać a co dopiero się poruszyć. Zatrzymał się zbyt blisko mnie. Zgasił silnik i ściągnął kask, a jego zacięta mina, zaczęła jeszcze bardziej mnie przerażać. Zszedł z motoru i powolnym krokiem podszedł do mnie.
- Kogo moje oczy widzą. - parsknął chłodno. Wiedziałam, miałam to okropne przeczucie, że źle to się dla mnie skończy.
Stanął dosłownie metr ode mnie, a na jego twarzy pojawił się przerażający uśmiech, miałam kłopoty. Staliśmy tak dobre kilka minut, patrząc się na siebie, czułam, jakby mijały lata. To, co się stało po chwili, było początkiem mojego końca. W mgnieniu oka znalazł się obok mnie, zrywając z mojej głowy kask, upuszczając go na ziemię. Jego mina, gdy zobaczył moją twarz, była nie do opisania.
- O kurwa.. - szepnął, patrząc prosto w moje pełne przerażenia oczy.
Szybko sięgnęłam po kask i zakładając go na głowę, wsiadłam na motor i odjechałam jak najdalej. Już byłam martwa.
***
Leżałam w swoim pokoju i zastanawiałam się nad tym, co mogę teraz zrobić. Nie powiem bratu, chociaż byłaby to najlepsza opcja, jednak wiem, że wtedy zabroniłby mi się ścigać i już nigdy nie wróciłabym na tor, a na to nie mogę sobie pozwolić. Pozostaje tylko nadzieja, że nikomu o tym nie powie. No błagam, na co ja w ogóle liczyłam, oczywiście, że mnie sprzeda, w końcu byłam jego największą konkurencją, a jak się mnie pozbędzie, to każda, dosłownie każda wygrana będzie jego. Jak nie będzie mnie, on będzie najlepszy. Wolałabym, żeby to był ktokolwiek inny, ale oczywiście musiałam mieć takiego pecha, że moją twarz zobaczył akurat ten ciemnowłosy dupek. Od kilku godzin, leżę w łóżku, zastanawiając się nad konsekwencjami tego, co się dziś wydarzyło. Po powrocie do domu niewiele rozmawiałam z bratem, bo bałam się, że pod wpływem jego obecności, od razu wszystko wypaplam. To nie mogło się stać.

CZYTASZ
Don't tell anyone
Genç KurguNavine Stephanie Montgomery, z pozoru przykładna nastolatka, dobrze się ucząca, posiadająca cudownego ojca i brata. Lecz to wszystko jest tylko pozorem, co by się stało gdyby ktoś odkrył jej tajemnice i przekazał je światu? Nie tylko 18-latka źle by...