Dotarł już prawie pod dom i wtedy brama się otworzyła. Przez sekundę był nieco zdezorientowany, ponieważ nie zdążył jeszcze wcisnąć odpowiedniego guzika. Jego zmieszanie zostało rozwiane w ciągu jednej chwili. Polly właśnie wyjeżdżała z podjazdu. Zatrzymała się i uchyliła okno.
-Dokąd jedziesz?-zapytał.
-Tam, gdzie zawsze.-odparła cicho.
-Mam jechać z Tobą?-zaoferował jej swoje towarzystwo.
-Nie musisz. Na pewno jesteś zmęczony.-uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze, tylko nie siedź za długo.-powiedział głosem pełnym troski.
Zasunęła szybę i powoli ruszyła przed siebie. Codziennie jeździła tą samą trasą. Trafiłaby z zamkniętymi oczami do celu, do którego w danej chwili zmierzała.
Zaparkowała w miejscu, które w pewnym sensie stało się jej prywatnym. Żaden z miejscowych nie stawał tam samochodem. Czasem czuła się, jakby było ono zarezerwowane tylko dla niej.
Wzięła do ręki niewielką reklamówkę i świeże kwiaty, które przed godziną zerwała w swoim ogrodzie. Szła wąskimi alejkami, z daleka przyglądając się bujnemu dębowi, który rósł tutaj od setek lat. W kilka minut znalazła się tuż pod drzewem, które rzucało na nią kojący cień. Gdyby nie fakt, gdzie się znajdowała, byłaby skłonna wpisać ten obszar na listę swoich ulubionych miejsc.
-Jak zwykle pełno liści.-burknęła pod nosem i zaczęła je odgarniać ręką.
-To dla Ciebie Kochanie.-wymieniła wczorajszy bukiet na nowy.
Wyjęła z reklamówki znicz, który ze sobą przyniosła. Ustawiła go na nagrobku według własnego uznania i zapaliła lont. Wreszcie usiadła na ławce i przez kilka minut wlepiała swój wzrok w nazwisko na tablicy, całkowicie wyłączając wszystkie swoje zmysły.
-Znowu był u nas Scott, wiesz?-zaczęła delikatnym głosem- Jest bardzo ruchliwy. Wszędzie go pełno.-uśmiechnęła się, wypuszczając powietrze przez nos-Szkoda, że nigdy Cię nie pozna. Na pewno byście się polubili.-podparła ręką swój podbródek i wpatrywała się w migoczący ogień.
-Pani znowu tutaj?-usłyszała znajomy głos starszego mężczyzny, który był dozorcą cmentarza.
-Dzień dobry.-grzecznie się przywitała-Ktoś musi przynosić świeże kwiaty.-uśmiechnęła się lekko.
-Ile to już lat?-zapytał, podpierając się o laskę.
-Dwa lata.-westchnęła.
-Dobry Boże, jak ten czas leci.-pokręcił głową.
-Szkoda tylko, że ból tak szybko nie mija.-odparła smutno i po raz kolejny spojrzała na nagrobek.
-On nigdy nie mija, Złociutka.-poklepał ją lekko po ramieniu- Pamiętam jak to było, kiedy odchodziła moja żona. Moja kochana, słodka Grace.-popatrzył w niebo- Minęło już dwadzieścia lat, a nie ma dnia, żebym o niej nie myślał.-przysiadł się obok niej.
-Proszę wybaczyć moją śmiałość, ale czy mogę zapytać co się stało z Pańską żoną?-zadała pytanie w taki sposób, żeby nie czuł się zobligowany do odpowiedzi.
-Białaczka.-oznajmił- Wykryta już w ostatnim stadium. Zmarła w przeciągu miesiąca od postawienia diagnozy.-wyjął z rękawa materiałową chusteczkę, w którą wytarł nos.
-Bardzo mi przykro.-naprawdę mu współczuła.
-Bóg tak chciał.-pokiwał głową-Na każdego z nas przyjdzie pora.-zarzucił mądrością i z trudem próbował się podnieść.
CZYTASZ
Duskwood: Part II
FanfictionPolly wiedzie pozornie spokojne i szczęśliwe życie. Pewnego dnia dopadają ją demony przeszłości, z którymi będzie zmuszona się uporać. Czy lawina kłamstw i tajemnic zasypie ją, sprowadzając na nią śmiertelne zagrożenie? Czy znajdzie się ktoś, kto po...