Rozdział 14

1K 66 137
                                    

-Pocałowała?-zatrzymała samochód na światłach awaryjnych-Co zrobiłeś?-skierowała twarz w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy.

-Odepchnąłem ją i natychmiast zamknąłem się w pokoju.-odparł z całą pewnością.

-Dobrze.-wiedziała, że mówi prawdę.
Odpaliła silnik i gwałtownie zawróciła na następnym skrzyżowaniu.

-Polly, co Ty zamierzasz?-zapytał trzymając się uchwytu nad oknem.

-Porozmawiam sobie z tą wywłoką.-była podejrzanie spokojna.

-Tylko błagam, nie podnoś na nikogo ręki.-czuł, że ta rozmowa nie skończy się dobrze.

-Ja? Jestem chodzącą oazą spokoju.-rzuciła ze sztucznym uśmiechem.

-Chyba wzburzoną falą tsunami.-burknął pod nosem.

-Chciałbyś jeszcze coś dodać?-zerknęła na jego odbicie w lustrze-Nie? Tak myślałam.

Zatrzymała się pod domem swojego brata, psa wpuściła do ogrodu, a sama zapukała w duże, masywne drzwi.

-Zapomnieliście czegoś?-Nate wydawał się być nieco zaskoczony.

-Szybkie pytanie. Scott jest u sąsiadów?-skinął jedynie głową w odpowiedzi, ominęła go i bez zaproszenia weszła do środka-Alice! Przyjdź tutaj i spójrz mi w oczy!-krzyknęła.

Szatynka wkroczyła do salonu pewnym siebie krokiem. Nieco zszokowana Amber szła tuż za nią.

-Chciałabyś mi się do czegoś przyznać?-blondynka dała jej szansę na wyjaśnienie sprawy.

-Tobie? Niby do czego?-prychnęła.

-O co tu chodzi, Polly?-Amber przerzucała wzrok z jednej na drugą.

-Może Alice nas oświeci?-rozłożyła ręce wskazując na wszystkich wokół.

-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-skrzyżowała ręce i rzuciła okiem na bruneta.

-Doprawdy? Jest wiele rzeczy, których nie mogę znieść, ale jednej nienawidzę w szczególności. Wiesz jakiej?-zrobiła dwa kroki do przodu-Nie cierpię obłudnych lasek, które za wszelką cenę próbują położyć swoje lepkie rączki na kimś, kto jest już zajęty.

-Możesz jaśniej?-sprawiała wrażenie, że nic do niej nie dociera.

-Ostrzegam Cię, że jeżeli jeszcze raz wykonasz choćby najmniejszy gest w jego kierunku, to nie ręczę za siebie.-zatrzymała palec wskazujący tuż przed jej twarzą.

-Po pierwsze zabierz tego palca, bo nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia. Po drugie będę robiła to co chcę i z kim chcę, a ktoś taki jak Ty nie będzie mi dyktował warunków.-stała niewzruszona, patrząc na nią z góry.

-Będę, póki to się tyczy jego.-wskazała dłonią na Jake'a.

-Czy ktoś mi może wytłumaczyć o co tutaj chodzi?-Nate wyrwał się przed szereg.

-Alice pocałowała Jake'a.-odparła Polly, nie odwracając się w stronę brata.

-Co zrobiłaś?!-Amber podniosła głos.

-Wielkie mi rzeczy! Czy komuś stała się przez to jakaś krzywda?-przewróciła oczami.

-Czy Ty siebie słyszysz? Nie spodziewałam się tego po Tobie.-skwitowała brunetka, z wyczuwalnym zawodem w głosie-Są pewne granice, których się nie przekracza.

-Nie jesteśmy przyjaciółkami, ba, nawet się nie kolegujemy. Nie muszę przestrzegać jakichkolwiek wyimaginowanych zasad.-w ogóle nie miała wyrzutów sumienia.

Duskwood: Part II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz