Rozdział 10

1.1K 66 30
                                    

-Pieprzyć to!-warknęła i schowała telefon do kieszeni.

-Wiesz w ogóle o jaki park mu chodzi?-zapytał spokojnie, nie chcąc jej jeszcze bardziej prowokować.

-Niedaleko jego domu jest taki duży, całkiem nieźle urządzony, zadbany park. Chodziliśmy tam często jako dzieci, razem z rodzicami.-opowiadała.

-Masz zamiar odpowiedzieć na tę wiadomość?-był ciekaw jej reakcji.

-Nie. Na nic nie będę odpowiadać.-ucięła.

-Pojedziemy tam?-zaczął ostrożnie.

-Chyba sobie ze mnie żartujesz. Nigdzie nie jadę.-oburzyła się.

-Mógłbym przy okazji przekazać te dowody dla Amber.-chciał ją jakoś przekonać.

-Pomyślę.-oznajmiła, nie chcąc zaczynać kłótni-Do tego czasu proszę o Twój telefon.-wyciągnęła rękę w jego stronę.

-Po co?-zmarszczył brwi.

-Wiem, że coś przede mną ukrywacie. Jeżeli zdecyduję się z nim porozmawiać, to tylko dlatego, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Będę Cię mieć na oku, żebyś nie poinformował go o tym, co zamierzam.-poruszała palcami, dając mu do zrozumienia, że nadal czeka na urządzenie.

-Przecież mówiłem Ci, że zabrał stamtąd dokumenty.-automatycznie wstał.

-Ale ja Ci nie wierzę. Ty potrafisz się maskować, ale po tamtym dupku od razu rozpoznam, że ściemnia.-była nieugięta.

-Zapomnij, nie dam się w to wciągnąć.-skrzyżował ręce.

-Dobra.-wzięła głęboki oddech-Spotkam się z nim i wysłucham, co ma do powiedzenia. Pod warunkiem, że oddajesz mi telefon i się z nim nie kontaktujesz. Tego chciałeś, prawda?-była gotowa spojrzeć w oczy swojemu bratu, żeby tylko rozwikłać zagadkę.

Początkowo patrzył na nią piorunującym wzrokiem. Z każdą chwilą jednak, jego oczy stawały się coraz bardziej łagodne i przejrzyste. Stał przed nią pokonany. Sięgnął ręką do kieszeni i położył telefon na jej dłoni.

-Zadowolona?-rzucił ironicznie.

-Nie do końca.-włożyła rękę do wewnętrznej kieszeni w jego bluzie i wyjęła z niej kolejne urządzenie-To też zabieram.-przeszukała wszystkie zakamarki ubrań, które miał na sobie. Wreszcie podwinęła jego rękawy.

-Smartwatch'a też oddawaj.-wyciągnął jedynie dłoń, a ona zdjęła zegarek z jego nadgarstka.

-Wszystko zostawiamy tutaj.-ułożyła rzeczy na biurku-A teraz sio do spania!-wskazała mu wyjście.

Wyszedł burcząc coś pod nosem, czego Polly nie była w stanie zrozumieć. Szła krok w krok za nim, aż znaleźli się w sypialni. Usiadła na parapecie i obserwowała jak powoli szykuje się do łóżka.

-Nie zamierzasz się kłaść?-zapytał po chwili.

-Nie. Będę sobie tutaj tak siedzieć.-mówiła całkiem poważnie.

-Zamierzasz mnie pilnować?-poderwał się do góry.

-Tak, więc nawet nie próbuj swoich sztuczek.-rzuciła stanowczo.

-Diablica.-mruknął i odwrócił się do niej plecami.

-Dobranoc. Słodkich snów.-posłała mu sztuczny uśmiech i wyjrzała przez okno.

Rozciągające się dookoła lasy i bujające w rytm drzewa, tylko potęgowały w niej uczucie niepokoju. Czego chciał Nate? Pogodzić się? Ale dlaczego niby teraz? Nie. To musi być coś innego. Nie planowała oglądać go już nigdy więcej.

Duskwood: Part II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz