Rozdział 65

750 41 56
                                    

Przewróciła się na drugi bok i poczuła pod swoim ramieniem coś miękkiego. Rozchyliła powieki i zauważyła, że obok niej zamiast Jake'a leży Charlie. Rozejrzała się dookoła i nigdzie nie dostrzegła bruneta. Przeciągnęła się leniwie, wstała i zarzuciła na siebie pierwszą lepszą koszulkę. Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę salonu. Haker siedział na kanapie i robił coś na swoim laptopie.

-Naprawdę siedziałeś tutaj całą noc?-Zapytała kierując się do aneksu i włączając ekspres do kawy.

-Muszę skończyć to zlecenie.-Zerknął w jej stronę.-To moja koszulka?-Zmarszczył brwi.

-Nie. To NASZA koszulka.-Poprawiła go, nie kryjąc uśmiechu.

-Ja nie podbieram ci ubrań.-Pokręcił głową.

-To byłoby co najmniej dziwne. Chyba, że kręcą cię takie rzeczy.-Roześmiała się w głos.

-Nie bądź obsceniczna.-Przewrócił oczami.

-Znalazł się pan przyzwoity. Wzór cnót wszelakich.-Chwyciła w rękę kubek z gorącą kawą i ruszyła w jego stronę.

-Cały ja.-Założył ręce za głowę i pomasował się po karku.

-Co ty tam właściwie robisz?-Wskazała ręką na komputer.

-Zlecenie dla twojego ojca-odparł.

-Ach, tak.-Odstawiła kubek na stół.-To może poczekać.-Zamknęła mu laptopa przed nosem.

-Daj spokój.-Próbował włączyć go z powrotem, ale mu to uniemożliwiła.

-To nie ucieknie.-Usiadła mu na kolanach, przodem do niego.-Założę się, że moją robotę już dawno wykonałeś.

-Skąd wiesz?-Spojrzał na nią, obejmując ją w talii.

-Wiem, że przejąłeś moje obowiązki. Czuję, że będę musiała wszystko poprawić.-Oparła podbródek o jego ramię.

-Myślisz, że aż tak źle sobie radzę?-Zapytał, wplatając palce w jej włosy.

-Nie, ale jestem gotowa, żeby wrócić do pracy-wyznała.-Pamiętasz co mówiła terapeutka?

-Że powinnaś się czymś zająć.-Przyznał niechętnie. Był zdania, że powinna jeszcze odpocząć.

-Właśnie. Poza tym, jest jeszcze coś.-Zaczęła rysować palcem niewielkie kółka na jego wytatuowanej dłoni.

-Chcesz wreszcie zobaczyć Scotta, mylę się?-Od razu ją przejrzał.

-I to dzisiaj, ale najpierw-popatrzyła mu prosto w oczy, próbował ją pocałować, ale się odsunęła-musimy iść na zakupy-dodała.

-Serio?-Westchnął głęboko, niezadowolony z takiego obrotu spraw.

-Nie pójdę tam bez prezentu dla młodego.-Już wiedział, że jest na przegranej pozycji.

-Więc lepiej zbierajmy się od razu.-Wolał mieć to już za sobą.

-Nie chcesz się zdrzemnąć chociaż dwie godziny? Nie spałeś całą noc.-Oplotła ramiona wokół jego szyi.

-Czymże jest jedna nieprzespana noc w obliczu setek innych?-Zapytał, patrząc jej głęboko w oczy.

-Brzmisz jak obłąkany.-Parsknęła śmiechem.

-Bo jestem.-Zbliżył usta do jej prawego ucha.-Mam obsesję na twoim punkcie-szepnął.

-Już jeden taki był i sam wiesz jak to się skończyło.-Z jej ust wybrzmiało to dosyć poważnie.

-Przepraszam.-Od razu pożałował, że bezwiednie przywołał w niej przykre wspomnienia.

-Powinieneś.-Popatrzyła na niego chłodnym wzrokiem, ale po chwili jej oczy rozbłysły.-Żeby mi to było ostatni raz.-Uśmiechnęła się i przysunęła swoje usta do jego.

Duskwood: Part II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz