💚Rozdział I: Zakład💚

91 7 0
                                    

-Rok czwarty czas zacząć - powiedziałam, wchodząc do przedziału, w którym byli moi przyjaciele.
-Dora! - krzyknęła An i rzuciła mi się na szyję. Śmiejąc się z jej reakcji, odwzajemniłam gest. - Tak się cieszę, że ciebie widzę - dodała.
-Dobra, An, starczy. Możesz mnie już puścić - odezwałam się po chwili.
-Ale tak bardzo tęskniłam! - zaprotestowała. W końcu z pomocą Grahama, udało się ją odczepić.
-Dzięki, Graham - rzuciłam się na szyję mojemu wybawicielu. Jeszcze chwilę poprzytulałam Ślizgona, a potem przywitałam się z innymi. Na naszym roku było więcej chłopaków z Slytherinu, ale nie należą do naszej paczki.
-An, ile razy mam mówić, żebyś nie mówiła do mnie Dora? Tylko wy wiecie, jak mam na nazwisko, a nie chcę, żeby ktoś się domyślił. A poza tym to wtedy Dumbledore pewnie przeniósłby mnie do innej szkoły. Znowu - dodałam cicho.
-My już o to zadbamy, żebyś została w Hogwarcie - zapewnił mnie Xander.
-Dziękuję. Jesteście wspaniali - oznajmiłam. Potem zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak minęły nam wakacje. Ja prawie całe wakacje spędziłam sama. Ojca ani razu nie zobaczyłam. Dostałam od niego tylko dwa listy.
-Mogę z wami usiąść? - do naszego przedziału weszła rudowłosa dziewczynka. Musi iść na pierwszy rok.
-Jak dla mnie nie ma problemu - odpowiedziałam. Reszta niechętnie zgodziła się. - Jestem Mikaela D...
-Mika! - przerwała mi Petra.
-Co?
-Przecież...
Dopiero wtedy zrozumiałam, o co jej chodziło. Prawie przedstawiłam się z nazwiskiem!
-Jestem po prostu Mikaela - powiedziałam.
-Ginny Weasley - odpowiedziała. Zamurowało mnie. To siostra bliźniaków. Ale gdyby przekabacić ją na swoją stronę... Wojna zaczęta, Weasley.
-A do jakiego domu chcesz trafić?
-Gryffindoru - odparła. - A gdzie wy jesteście?
-A czy to ważne? - spytałam, patrząc na moją paczkę. Mówiłam im, że od tego roku zaczynamy, więc miałam nadzieję, że zrozumieli, o co mi chodzi.
-W sumie racja - poparła mnie po chwili młoda Weasley. Wygrałam. Po dwóch godzinach rozmawiania z nami musiała pójść pod pretekstem, że jej rodzeństwo pewnie się o nią martwi.
-Bardzo dziękuję, że nie wygoniliście jej ani nic - powiedziałam, kiedy byłam pewna, że dziewczyna tego nie usłyszy.
-Ale po co ci to?
-Dobrze wiecie, że prowadziłam cichą wojnę z Weasley'ami. Czas ogłosić ją. A ona mi w tym pomoże. Zobaczycie, że dzięki niej dowiem się czegoś ciekawego o bliźniakach, co pozwoli mi ich zniszczyć - wyjaśniłam.
-Wspaniały, diabeliczny plan. Ale jedna rzecz. Ona dowie się, że jesteś w SLYTHERINIE.
-Graham, proszę, pomyśl. A myślisz, że dlaczego nie powiedziałam, skąd jesteśmy? Uzna, że nie chciałam tego mówić, bo bym ją odstraszyła. A poza tym, to może być niezłą wtyką z Gryffindoru. I na pewno będzie blisko Pottera. I spróbujcie to zepsuć - pogroziłam im palcem, jednak długo nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. A ze mną reszta.

=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=

-Dalej nie rozumiem, po co ci ta dziewczyna. Wystarczy, że przykleisz się do jakiegoś starszego Gryfona. Toć on wyśpiewa ci wszystko. Nie jeden dałby wszystko, aby spędzić z tobą chwilę, a co dopiero, gdybyś udawała, że interesujesz się nim - powiedział w pewnej chwili Xander.
-X, nie chcę udawać, że kimś się interesuję. A że każdy by chciał, to wiem. Chcę najpierw zobaczyć, czy to wypali. A nie sądzisz, że byłoby to podejrzane, gdybym od tak zaczęła się kleić do jakiegoś Gryfona?
-Nie chodzi mi o to, żeby od tak. Proszę, znajdź sobie jakiegoś Gryfona i zacznij na niego patrzyć. Przyjdzie czas, gdzie tego nie wytrzyma i podejdzie. Albo jak będzie to bardzo długo trwać, to ty do niego podejdziesz.
-Nie chcesz chyba powiedzieć, że będziesz mieć problem, aby go uwieść - An poruszyła znacząco brwiami.
-Ile mam na to czasu?
-Masz dwa miesiące - odpowiedziała blondwłosa.
-Dobra - zgodziłam się, po czym wstałam. - Idę się rozejrzeć - oznajmiłam, wychodząc z przedziału. Wystarczy znaleźć sobie jakiegoś Gryfona i tyle. To przecież nie może być trudne. Rozmyślając wpadłam na kogoś. Niestety nie uniknęłam spotkania z podłogą.
-Bardzo przepraszam, nie chciałem - usłyszałam. Podniosłam głowę, żeby zobaczyć kto to jest. Poznałam, że to kapitan drużyny Gryffindoru, Oliver Wood. Postanowiłam, że to będzie moja ofiara. - B-bardzo przepraszam - wyjąkał.
-W porządku - odpowiedziałam, wymuszając uśmiech. Chłopak nic nie mówiąc, złapał mnie za rękę i do siebie pociągnął. Poczułam, jak wpadam w jego tors, przez co delikatnie poszedł do tyłu, jednak chroniąc mnie od upadku, trzymał mnie w talii. Momentalnie oblałam się rumieńcami, które starałam ukryć pod równie czerwonymi włosami. Staliśmy tak. Nie chciałam się ruszać. Wolałam, żeby on pierwszy się ruszył.
-Nic ci nie jest? - zapytał, odsuwając się ode mnie.
-Czemu się o to pytasz? Przecież jestem Ślizgonką, a ty Gryfonem - spytałam.
-Wiesz, kim jestem? - niedowierzał.
-Tak. Jesteś przecież kapitanem drużyny Gryffindoru i ich obrońcą - odparłam, przeczesując włosy. Połknął haczyć. Po jego wyrazie twarzy widziałam, że był zaskoczony i przeszczęśliwy. Gdyby mnie nie było, pewnie wybiłby sufit głową. Na samą tą myśl uśmiechnęłam się.
-Przepraszam, ja nie przedstawiłem się, je...
-Oliver Wood - przerwałam mu. - Wiem - dodałam.
-Ale ja...
-Spokojnie - zaczęłam, łapiąc go za rękę - nic się nie stało. Jest w porządku.
-Na pewno? - pytał, jeszcze bardziej się rumieniąc. Nie mógł przestać patrzeć na nasze ręce. Cały czas go trzymałam.
-Tak - odpowiedziałam. Wtedy poczułam szarpnięcie. A za nim zdążyłam zareagować, leżałam na ziemi z Woodem na brzuchu. Mój oddech przyśpieszył. Patrzył na moją twarz, lecz nie w oczy. Patrzył na usta.
-Przepraszam - powiedział w końcu, schodząc ze mnie. Uśmiechnął się nieśmiało, wyciągając w moją stronę rękę. Złapałam ją, a chłopak pomógł mi wstać, tym razem zrobił to delikatniej.
-Przez tą grę w quidditcha masz dużo siły - zauważyłam. Zanim zdążył się odezwać, wspieram się na palce i pocałowałam go w policzek. - Za podziękowanie - wyjaśniłam, odwracając się. - Do zobaczenia, Oliverze Woodzie - ruszyłam w stronę mojego przedziału.
-T-tak - wyjąkał. A kiedy spojrzałam na niego przez ramię, chłopak patrzył się tępo do przodu, trzymając palce w miejscu, gdzie dostał buziaka. Uśmiechnęłam się do niego słodko, na co chłopak zareagował większymi rumieńcami. Szybko dotarłam do mojego przedziału.
-Co ty taka uśmiechnięta, Dora? - zapytała An.
-Bo właśnie wygrywam - odpowiedziałam, siadając na moim miejscu przy oknie, Xanderze, a na przeciwko An.
-Nie mów, że znalazłaś już kogoś - jeknęła blondynka.
-Nie ma sprawy, nie powiem - zapewniłam ją.
-Ale kto? - zapytała Petra.
-Oliver Wood. 

Liczba słów: 1039
Opublikowanie: 22.12.2022r.

In the light of the shadow || George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz