❤️Rozdział VIII: Zapomnijmy o Domach❤️

51 2 0
                                    

-Mamy to! - krzyknął Winchester, kiedy byliśmy już w Pokoju Wspólnym. Wszyscy zawyli. W trakcie tego podszedł do Marcusa. Zamienili jedno zdanie, po czym Flint poprosił o ciszę.
-Chyba wypada zorganizować coś, nie?
Chyba nie trzeba mówić, jaka była na to reakcja.
-Dobra robota, Dora - podszedł do mnie Marco.
-Dzięki. Chyba - dodałam, patrząc na niego podejrzliwie. Chłopak lekko się zaśmiał a ja z nim.
-To akurat ci się udało - pochwalił mnie. - Ale już tak całkowicie na poważnie - poprosił. Kiwnęłam głową. - Taktyka i wszystko było wspaniałe. Szczególnie ta twoja pierwsza bramka. Widziałaś, jak Wood na ciebie patrzył?!
-Nie zwróciłam uwagi. Bardziej zajmowałam się Złotym Zniczem. Ale... czemu tak zwróciłeś na niego uwagę? Jest 1: Gryfonem, 2: dupek jakich mało - zapytałam ostrożnie. Nie dostałam odpowiedzi, Ślizgon tylko się na mnie patrzył. - Podobam ci się? - spytałam.
-Po prostu nie chcę, abyś zadawała się z kimś takim jak on. Tym bardziej mówię to po tym, co zrobił przed meczem - wyjaśnił.
-Rozumiem. Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz. Wiele to dla mnie znaczy.

=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=

-Dora, co to za kiecka? - zapytał Marco, kiedy zeszłam do Pokoju Wspólnego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dora, co to za kiecka? - zapytał Marco, kiedy zeszłam do Pokoju Wspólnego. Przywitał mnie przytuleniem, co trochę mnie zdziwiło, bo nigdy tak nie robił. Ale oddałam gest.
-Po prostu jeszcze nigdy nie widziałeś mnie na imprezach - odparłam, zadziornie się uśmiechając. - Musisz uwierzyć mi na słowo. Jeszcze naprawdę wiele rzeczy o mnie nie wiesz.
-A jak chcę się dowiedzieć?
-To musisz jeszcze poczekać - odpowiedziałam, po czym odeszłam, bo zobaczyłam Petrę. Dziewczyna była ubrana w obcisłą, niebieską sukienkę, wykonaną z aksamitnego materiału bez ramiączek. - Pięknie wyglądasz, Rey - oznajmiłam.
-Dziękuję, myślisz, że spodoba się to... - przerwała, zasłaniając sobie usta.
-Ktoś ci się podoba?! - zapytałam tak, żeby tylko ona to usłyszała. - I nic mi nie mówiłaś?!
-Jakoś tak wyszło - mruknęła.
-Nie gniewam się, ale chcę potem wszystko wiedzieć, dobrze?
-Jasne.
-Trzymam cię za słowo. I spróbuj nie powiedzieć - pogroziłam jej palcem, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Dora, myślisz, że dobrym pomysłem było zaproszenie osób z innych Domów. I z Gryffindoru? - usłyszałam za sobą znowu głos Winchestera, a kiedy się odwróciłam, stał obok niego Flint.
-Bardzo. Pokażemy w ten sposób, że jesteśmy bardziej otwarci, możemy nawiązać przez to nowe kontakty i przypadkiem jakieś taktyki innych poznać. A Gryfoni mogą przyjść, by się upić i zatopić w smutkach. A że będą pijani, kto wie, co mogą powiedzieć?
-W życiu bym na to nie wpadł! - oznajmił Marcus.
-Wiem, dlatego to ja jestem kapitanem, a nie żaden z was - podsumowałam. - Załatwiłam jedzenie, picie i nawet alkohol, więc no... A chcę zaznaczyć, że nie jestem pełnoletnia - dodałam.
-Nie wiem, jakim cudem to wszystko ogarniesz, ale jesteś niesamowita - rzekł Winchester.
-Dziękuję.
-Ludzie zaczynają się schodzić, zaraz będzie trzeba coś powiedzieć.
-Zrobimy to tak, że zaczniesz mówić, potem ja i mocno podkreślę nasze zwycięstwo nad Gryfonami, ale coś tam wymyślę, żeby nie zrazić do nas innych Domów a wręcz przeciwnie.
-Już wiem, czemu ona jest w Slytherinie - powiedział Marco do Flinta.
-Ja też - odpowiedział mu. Zaśmiałam się delikatnie, po czym zobaczyłam, że przychodzi Wood z znajomymi z roku i starszymi.
-Nasz ulubiony Gryfon przyszedł - zwróciłam ich uwagę na obrońcy. - Zaraz będziemy mogli zaczynać. Pójdę do nich, żeby zapytać się, czy to wszyscy i czy coś chcą. Trzeba sprawiać pozory - wyjaśniłam. Ślizgoni nie wyrażali żadnego sprzeciwu. Wzięłam głęboki wdech, po czym skierowałam się do nich. - Hej, chłopaki - przywitałam się, po czym szybko przyjrzałam im się. Każdy był ubrany w jakieś dresy i bluzę.
-Przyszłaś nas dobić? - zapytał jeden z nich.
-Oczywiście, że nie, Kacper - zaprzeczyłam.
-Wiesz, kim jesteś? - zapytał zdziwiony.
-Jasne, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej - powtórzyłam mu przysłowie, które nie raz słyszałam w Durmstrangu.
-Mi się to podoba - przytaknął, po czym złapał mnie w pasie i siłą posadził na swoich kolanach. - Co jest, piękna, nie podoba ci się? - wyszeptał mi do ucha.
-Puść mnie albo tego pożałujesz - wysyczałam.
-A co może mi zrobić taka dziewczynka jak ty? - spytał, kładąc rękę na moim gołym ciele w miejscu, gdzie było wycięcie w sukience.
-Ostrzegam - syknęłam.
-Ostrzegaj, ile chcesz - lekko musnął moje ucho ustami, a rękę zaczął wkładać pod materiał, idąc ciągle w górę. Zacisnęłam jedną dłoń w pięść, a drugą złapałam go za bluzę. Jak najszybciej umiałam, położyłam ją na jego brzuchu i delikatnie odchyliłam spodnie. Poczułam, jak mu stanął. W tamtej chwili obrzydziłam się.
-Brzydzę się takimi jak ty - wysyczałam.
-To na trzy? - spytał, zjeżdżając ustami do mojej szyi, po czym bezkarnie się w nią wpił. Wkurzyłam się. Użyłam mojej niedawno nabytej umiejętności i bez użycia różdżki oblałam go wodą, dzięki czemu mnie puścił. Szybko wstałam. Udało mi się nawet nie zmoczyć. Rzuciłam mu mordercze i nienawistne spojrzenie, po czym szybko ulotniłam się. Kiedy w tłumie zobaczyłam moje przyjaciółki, ruszyłam w tamtą stronę.
-Mika - poczułam czyjąś dłoń na moim barku. Strzepnęłam ją i odsuwając się o krok, odwróciłam. Odetchnęłam, kiedy zobaczyłam byłego kapitana. - Wszystko w porządku? Widziałem co robił z tobą Red - oznajmił. Na samo to nazwisko spięłam się. - Potrzebujesz czegoś? - zapytał, widząc moją reakcje. - W...
-Nie, na razie nie. Ale bardzo dziękuję za troskę, Marcus - powiedziałam, po czym wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek. Widziałam kątem oka, że Gryfon patrzy się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, po czym odwróciłam, aby w końcu dojść do moich współlokatorek. Wtedy poczułam, jak Ślizgon, złapał mnie za przedramię. Spojrzałam na niego pytająco przez ramię.
-Nie wykorzystuj mnie po to, aby pokazać, że...
-Jasne, przepra...
-Nie dałaś mi dokończyć - przerwał mi ostro. - Nie wykorzystuj mnie, jeżeli o tym nie wiem albo mnie nie zapytasz. A jak już chcesz to robić, to rób porządnie - dodał, po czym przerzucił wzrok z oczu na usta. - Mogę? - ponownie spojrzał mi w oczy.
-Marcus, ale wiesz, że nie czuję nic do ciebie? - zapytałam niepewnie, na co on potaknął głową. - I nic tego nie zmieni?
-Wiem! Ten jeden raz, Mika...
-Później, dobrze? To tragiczny dzień i wolę chyba się trochę upić i...
-Spokojnie, rozumiem - zapewnił mnie i delikatnie pocałował mnie w czoło. - Poczekam - zapewnił mnie, po czym odszedł. Zrobiłam to samo.
-Hej, dziewczyny.
-Marco ciebie szukał - oznajmiła An.
-Mówiłam m...
-Chyba już zaczynamy - usłyszałam jego głos. - Chcę wszystkich serdecznie powitać i pewnie mówiłbym dalej, ale wypada oddać głos kapitanowi. Chodź szybciutko, Mika, i powiedz to, co trzeba - poprosił.
-Zabiję cię kiedyś - syknęłam do niego.
-Też ciebie uwielbiam, Dora - odparł, wyciągając do mnie rękę, aby pomóc mi wejść na stół, na którym stał.
-Robię to, bo muszę - złapałam go za rękę, a ten łapiąc mnie delikatnie w talii i podniósł. Odstawił mnie obok siebie, trochę za blisko. - Ta... dzięki... - mruknęłam, odsuwając się na bezpieczną przestrzeń. - To na początku chcę podziękować wszystkim za przybycie, bardzo się z tego cieszę. Odłóżmy wszystkie nasze spory, zapomnijmy o różniących nas Domach i po prostu się bawmy. No drużyno, postaraliście się, gratuluję i dziękuję. Bawcie się dobrze! 

Liczba słów: 1206

Opublikowanie: 30.01.2023r.

In the light of the shadow || George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz