W sumie to trochę śmieszne a z drugiej strony romantyczne że planowaliśmy ślub i wesele co do minuty następnego dnia po oświadczynach, ale moja ukochana była już mocno nastawiona na ślub. Bardzo mnie to cieszyło bo jeszcze bardziej mnie utwierdzało w tym że myśli o nas poważnie z czym miałem niestety czasami problemy. Po śniadaniu i porannej toalecie usiedliśmy sobie przy stole wzięliśmy kartkę A4 długopis i zaczęliśmy wypisywać każdy etap który chcieliśmy aby się pojawił a potem układać je w odpowiedniej kolejności. Myśleliśmy i wypisaliśmy te plany aż dwa dni ale przy tym świetnie się bawiliśmy i naprawdę było warto bo wszystko było idealnie wręcz ułożone. Po przygotowaniu planów wzięliśmy laptop i zaczęliśmy przygotowywać projekt zaproszenia na ślub mimo że nie złożyliśmy jeszcze dokumentów w urzędzie stanu cywilnego aby wyznaczyć termin ślubu. Projekt zaproszenia zajął nam w sumie tylko 3 godziny. Przed pójściem do drukarni ustaliliśmy że chcemy aby na tym weselu znaleźli się tylko najbliżsi znajomi i rodzina, w sumie wyszło nam 60 zaproszeń w tym 10 specjalnie dla świadków. Poszliśmy do drukarni wydrukować zaproszenia i po pół godziny wróciliśmy z jeszcze ciepłymi zaproszeniami do domu. Zmęczeni poszliśmy spać. Następnego dnia wypełniliśmy w internecie odpowiednie dokumenty do wyznaczenia ślubu i wpłaciliśmy pieniądze za wydruk aktu ślubu. Po 6 dniach dostaliśmy datę na za dwa miesiące więc zaczęliśmy wypisywać miejsce i datę na zaproszeniach choć szczerze mówiąc robiła to głównie moja ukochana bo ja mam straszny charakter pisma i zamiast do Gdańska zaproszeni polecieli by do Glasgow na ślub. W ramach rekompensaty za ciągłe pisanie na zaproszeniach ja wypisywałem na kopertach miejsca docelowe i naklejałem znaczki pocztowe. Z uwagi na to że gdy skończyliśmy był już wieczór i poczty były zamknięte poszedłem wysłać listy następnego dnia. Pani za ladą przeraziła się gdy zobaczyła ten kopiec listów ale szczerze mówiąc było warto zapłacić tyle za te znaczki aby zobaczyć jej przerażenie w oczach. Po wysłaniu listów zaczęliśmy rozmawiać o tym kiedy wyprawiać wesele bądź czy wogóle to robić. Po długiej rozmowie doszliśmy do wniosku że wyprawimy wesele ale nie od razu po ślubie bo nie było nas niestety w tamtej chwili na to stać. Mimo to zaczęliśmy szukać klimatycznego miejsca gdzie można by było wyprawić nasze wymarzone wesele. Po dwóch godzinach szukania znaleźliśmy takie miejsce i wypisaliśmy sobie koszt wynajmu lokalu na 62 osoby, jedzenia i ewentualnych rozrywek jeśli starczy pieniędzy. Z uwagi ja to że nie zważaliśmy na przesady to poszliśmy we dwoje na zakupy aby wybrać suknię i garnitur i dopinaliśmy ostatnie sprawy. Strasznie długo trwał ten czas do dnia ślubu lecz w końcu nadszedł....