Wszyscy zebrali się pod urzędem stanu cywilnego o wyznaczonej godzinie. Tak jak było napisane w zaproszeniu na ile to możliwe każdy był ubrany na czarno. Przywitaliśmy się z obecnymi i czekaliśmy na godzinę 13.15 gdyż byliśmy na tą godzinę umówieni. Gdy poczekaliśmy 10 minut i wybiła już 13 wszyscy weszli do środka i usiedli a ja z moim skarbem stanęliśmy przed urzędnikiem a świadkowie obok nas. Po przywitaniu się z urzędnikiem kazał mi powtórzyć po nim słowa przysięgi małżeńskiej co uczyniłem patrząc w oczy ukochanej: „Świadomy praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Izabellą i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.” Po tych słowach ujrzałem że oczy zaszły jej łzami a gdy urzędnik kazał jej powtarzać za sobą zauważyłem że trzęsą jej się delikatnie ręce prawdopodobnie ze strachu że coś pomyli. Urzędnik odczytał przysięgę i zaczęła powtarzać: „Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Konstantynem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.” Po głosie już wiedziałem że jest bardzo zestresowana. Była chyba bardziej zestresowana niż na naszym pierwszym spotkaniu. Po odczytaniu przysięgi urzędnik kazał nam wymienić się obrączkami więc sięgnąłem po obrączkę leżącą na stoliku stojącym przed nami i załączyłem go ukochanej na palec po czym ona również założyła mi obrączkę na palec. Po chwili patrzenia sobie nawzajem w oczy namiętnie się pocałowaliśmy a wtedy każdy wstał i zaczął klaskać. Poczułem wtedy wielki przypływ szczęścia i w tym samym momencie zrozumiałem jak wielką odpowiedzialność na siebie przyjąłem. Po ceremonii podpisaliśmy z małżonką akt ślubu po czym złapaliśmy się z lubą za ręce i wyszliśmy a najbliżsi szli przed nami. Po wyjściu z urzędu niektórzy zaczęli obsypywać nas ryżem. Gdy już wszystkim skończył się ryż powiedzieliśmy że niestety dziś się wesele nie odbędzie z uwagi na to że nas na to nie stać i prawdopodobne odbędzie się dopiero za rok. Zauważyliśmy smutek na twarzy zaproszonych ale zapewnili nas o swoim zrozumieniu. Odprowadziliśmy z ukochaną zaproszonych którzy przyjechali na dworzec kolejowy i poczekaliśmy na ich pociąg. W trakcie powrotu do domu kupiliśmy sobie kawę z automatu. Gdy już byliśmy w domu zjedliśmy kanapki po czym poszliśmy się umyć. Po wysuszeniu włosów położyliśmy się wtuleni w siebie i rozpłakaliśmy się ze szczęścia że nadszedł ten dzień że jesteśmy małżeństwem. I tak płacząc wtuleni w siebie zasnęliśmy.