[8]-Zobaczymy-

196 8 21
                                    

W sumie- znów zaczął Karl- to twój chłopak. Chciał dla ciebie dobrze.

Nie jest moim chlopakiem, dziwne, martwię się po prostu. Co mu się stało i gdzie jest?-zadałam pytanie wiedząc, że nie dostanę odpowiedzi.

Nie mam pojęcia. Nikt nie wie.

On wie.

Ale nie my.

No w sumie, mądry jesteś, Karl.

Wiem.

Co robimy?

Zostaniemy detektywami.

Um, co?

Głuchy jesteś? Słuchaj uchem, a nie brzuchem-na szybko rzuciłam i wzięłam jakąś kurteczkę po czym ja ubrałam- wychodzimy.

No dobrze- wyszedł za mną.

Miałam nadzieję, że uda się go odnaleźć. Złapałam za telefon i na szybko wybrałam numer do Claya.

Halo? Co chcesz?- usłyszałam przez telefon zdenerwowany głos blondyna.

CLAY!? GDZIE TY DO JASNEJ CHOLERY JESTEŚ?- krzyknęłam widząc, jak Karl patrzy na przechodni, którzy sami patrzą na mnie jak na debila. Walić to.

Ciszej, jestem w miejscu, gdzie nie powinno mnie być.

Gdzie!?

W pi- znaczy, daleko.

Gdzie do jasnej pogody kurde mać?

W Rosji.

Wez się kurde nie zesraj, mów prawdę.

Nahh, na samym końcu kraju.

Żartujesz sobie? Co to miała być za kartka?

Co- jaka kartka?

No ta, co mi podrzuciłeś.

Nie podrzucałem ci żadnej kartki xd-

To co kurde schizofrenię mam?

Tak.

Weź, ale ty jesteś.

Tez cię kocham- usłyszałam jego śmieszek. Uwielbiałam jak próbował się ze mną drażnić.

Jesteś w niebezpieczeństwie, a ty miłości tu wyznajesz?

Tak, wyjdź za mnie-znowu słyszałam śmiechy po drugiej stronie telefonu.

Haha. Śmieszny jesteś bardzo- powiedziałam ironicznie lekko się rumieniąc.

No dobra, to się chowaj w domu lepiej.

Idę cię szukać.

Nigdzie nie idziesz.

Martwisz się?

Nie.

To co?

Boje się o twój stan po spotkaniu pewnych ludzi.

Czyli się martwisz w skrócie.

Nie, ja jestem inny.

Zaśmiałam się. Przy nim czułam się doceniona i po prostu tak było dobrze kiedy rozmawialiśmy. Rozumiem, że on to robi wszystko tylko kurde mać dla zartow.

Dobra, wypieprzaj do tego domu.

Dobrze, dobrze, tato- przewróciłam oczami.

Podoba mi się jak tak mówisz- słyszałam satysfakcję w jego głosie.

To nie miało być w tym kontekście. Pa- coraz bardziej byłam czerwona.

Pa, piękna- rozłączył się, a ja jak najszybciej pobiegłam do domu, aby położyć się do łóżka i cieszyć jak małe dziecko. Widziałam, że Karl, mający mnie dosyć już, odchodził w stronę swego domu. Ahh, clay jest cudowny.

Zrób to, zanim mnie zabiją [dream x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz