- 5 -

3 2 0
                                    

— on ci się podoba? 

wyplułam sok, który piłam. byliśmy na urodzinach naszej bliskiej koleżanki i wszyscy byli tutaj zaproszeni nawet daniel. 

— co? — chciałam wybrnąć z sytuacji, ale motylki w brzuchu mi w tym utrudniały. przecież jak zobaczysz, że mam rumieńce na policzkach to mnie wyśmiejesz i powiesz: a nie mówiłam? — dlaczego zawsze tak głośno gadasz, ścisz trochę głos. — nakazałam ci ręką.

— w końcu. teraz tylko czekanie na finał końcowy. — klasnęła w obie ręce. —  zawołam go i sobie na spokojnie porozmawiacie. 

— co? nie! 

zanim mogłam cokolwiek zrobić daniel już był koło nas. w jednej ręce trzymał butelkę piwa, a w drugiej dwa małe rogaliki z kremem. moja przyjaciółka szybko odeszła mówiąc, że jedzenie na nią czeka.

— zdziwiłem się, że zostałem zaproszony, ale przy okazji ty tutaj jesteś. — podał mi jednego rogalika. — twoja przyjaciółka czasem mnie przeraża. — odłożył piwo i sam usiadł na kocu pokazując mi bym sama usiadła. 

— tak, czasem. — uśmiechnęłam się bo jedynie na to było mnie stać.

tydzień temu był u mnie i oboje uczyliśmy się do egzaminu. było śmiesznie więc cieszyłam się, że to on spędził ze mną dzień. 

— chciałabyś ze mną pójść na kawę? tylko my we dwoje. — powiedziałeś po kilku minutach. złapałeś za moją rękę i ją ścisnąłeś. 

marzyłam o tym gdy moje uczucia względem ciebie się ożywiły. 

— jasne. napisz mi o której tylko. 

mama: tylko nie siedź za długo.

nawet nie miałam zamiaru. nikogo stąd nie znałam prócz trzech osób z tej grupy, a jeśli znałam to tylko z widzenia bądź nazwiska. wzięłam do ust kawałek arbuza. był słodki i soczysty. widziałam jak kątem oka patrzyłeś na dominika. byliście ze sobą blisko, ale przez jeden incydent wasze stosunki przyjacielskie się pogorszyły, a to wszystko przez dziewczynę. po jakiejś minucie zobaczyłam, że idzie do nas, a ty jak na zawołanie wstałeś. nie musiałeś się o martwić bo tego człowieka już dawno wymazałam z pamięci. twoje gesty mówiły, że się bałeś. bałeś się, że mógłby mi coś zrobić, a tego jak mi obiecałeś; nie wybaczyłbyś sobie. 

ja również wstałam z ciepłego koca i stanęłam obok ciebie. przecież ten chłopak nie wróżył nic dobrego, a na pewno te spotkanie po latach, które odbyło się na urodzinach. 

— hej. fajna impreza, nie? można się napić, przespać się z dziewczyną i zobaczyć się z przyjacielem po latach. — poklepał go po ramieniu. — oh, jesteś z tą dziewczyną?— wskazał na mnie palcem. 

— nawet jeśli to co? nie powinno cię interesować. 

bałam się, że jeśli on coś powie to go uderzysz, a to każdy z nas na pewno nie chciałby.

— tylko tak powiedziałem. dręczyłeś ją więc po prostu się zdziwiłem. dała ci dupy czy może ją zmusiłeś?

twoje knykcie stały czerwone, a ty sam odliczałeś do pięciu by go nie uderzyć. przecież on aż się prosi o uderzenie. sama bym to zrobiła gdybym miała choć garstkę w sobie odwagi i byłabym chłopakiem. 

— sama to zrobiła. nie zmuszałem ją jak ty swoją dziewczynę. — splunął na niego. — idziemy. — objąłeś mnie i poprowadziłeś do kuchni gdzie był spokój. 

wzięłam twoja taktykę, ale odchodząc ostatni raz na niego spojrzałam. na jego twarzy było widać czystą nienawiść. 

przez chwilę pomyślałam, że się pogodzicie, ale ta chwila odfrunęła. 

— przepraszam — usiadłeś na krześle i oparłeś swoją głowę o mój brzuch. — że cię wykorzystałem, ale chciałem by mu szczęka opadła. zachowałem się źle, prawda?

— jest okej. — dotknęłam twoich włosów. — nic się nie stało. nawet zła nie jestem, a ty nie obwiniaj się. 

nawet nie wiedziałam, że twój były przyjaciel może coś knuć. bo przecież czas na zemstę, nieprawdaż?


→03.05.2022.←



𝓸𝓷𝓵𝔂 𝔂𝓸𝓾.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz