- 9 -

3 2 0
                                    

—  widziałam go dzisiaj. miał na sobie garnitur i wyglądał w nim zbyt dobrze. — moja przyjaciółka się rozmarzyła. 

— kogo?

obie byłyśmy na kawie. bo jak to powiedziała: przyda nam się chwilę wolnego od pracy. jednak dalej preferowałam jej przytulne mieszkanie i kubek ciepłej herbaty oraz domowej roboty szarlotkę. 

— jak o kogo? daniela.

i wspomnienia powróciły. byliśmy ze sobą okrągłe dziesięć lat i nawet planowaliśmy ślub, ale jeden incydent na tym zaważył. pamiętam, że wtedy przyszłam do naszego mieszkania po pracy i zanim ściągnęłam buty usłyszałam czyjeś jęki, a drzwi od sypialni były lekko uchylone. wtedy nawet nie zwróciłam uwagi na czerwone szpilki. myślałam, że coś oglądasz, ale to nie było to. gdy weszłam do naszej sypialni zobaczyłam jak z tą samą dziewczyną co przymilała się wtedy do ciebie w pociągu uprawiasz seks. nie wiedziałam co miałam wtedy powiedzieć więc po prostu uciekłam z miejsca zdarzenia.

po tygodniu zdecydowałam się na spotkanie z tobą. powiedziałeś, że to była pomyłka. zwykła pomyłka, ale nie wierzyłam ci choć miałam ochotę ci wybaczyć to byłam nieugięta na twój smutek nawet gdy mnie pocałowałeś. pamiętam, że wtedy moja ręka spotkała się z twoim policzkiem i oddałam ci swój pierścionek, który zapoczątkował naszą miłość. to był ostatni raz gdy cię widziałam.

może to i dobrze, że więcej razy się nie spotkaliśmy. może, ta miłość wcale nie była dla nas. 

— i co związku z tym? — napiłam się łyka kawy. — nie jesteśmy ze sobą już dwa lata. 

— wiem. po prostu zapytał się mnie czy masz kogoś i tak jakoś wyszło. — wzruszyła ramionami.

— okej, ale myślisz, że mu wybaczę? co mam mu wybaczyć, zdradę?

— nie waż mu się nawet wybaczać! — tupnęła nogą. — miałam ochotę zrobić mu ochrzan koło pracy, ale myślę sobie: pomyślą, że jestem niezrównoważona psychicznie i policję wezwą, a później musiałabym się tłumaczyć szefowi. że też pracuję tam gdzie ja. 

—  ale nic ci nie robi przecież więc źle nie jest. — zawołałam kelnera prosząc o paragon. 

podziękowałam tylko i obie wyszłyśmy.

— zawsze za mnie płacisz. zobaczysz, kiedyś się odwrócą te role.

przewróciłam tylko oczami i spostrzegłam na znaną mi sylwetkę. 

— o boże, on mnie śledzi nawet. — schowała się za mnie. 

pamiętam, że nasze mieszkanie było blisko twojego miejsca pracy i czasem moja przyjaciółka do mnie wpadała, a teraz jedynie ty tam mieszkasz. nawet nie wiem czy masz jakąś dziewczynę i jakieś dzieci. 

nie wiedziałam, że możesz dalej mieć mój stary numer, zdjęcia z wyjazdów jak i miłość do mnie. ja już dawno ją straciłam gdy to się stało. stałeś wtedy dla mnie nikim. nawet nie mogłabym stać się dla ciebie bliższą koleżanką.

ale ty chciałeś. za wszelką cenę chciałeś byśmy oboje się do siebie zbliżyli tak jak kiedyś tylko, że ja teraz gram zimną osobę, jak ty gdy zaczynaliśmy ze sobą chodzić i poznawać swoje uczucia. pewien rozdział trzeba zamknąć w swoim życiu.

— chyba nas nie poznał. to dobrze bo mogę— ucichła gdy spostrzegła jak daniel zawrócił i idzie do nas. — nie ma takiej opcji by on się do nas zbliżył. biegnijmy.

— co? 

nawet nie zorientowałam się jak ty sam zacząłeś biec. poczułam się jakbyśmy jeszcze raz byli nastolatkami i uciekali przed wszystkimi. nie wiedziałam gdzie biegłaś, ale za wszelką cenę próbowałam cię dogonić. to w końcu on coś chce ode mnie, a nie od ciebie. 

gdy złapałam twoje tempo, wskazałaś na jakiś sklep. chciałam ci powiedzieć, że to zły pomysł, ale zmęczenie mi w tym utrudniało. gdy byłyśmy w sklepie usiadłam na krześle i patrzyłam czy gdzieś cię nie ma. nikogo nie było.

— przepraszamy pana, ale mojej przyjaciółki były chłopak ją gonił.

dlaczego nie możemy sobie oboje dać spokój. 

kupiłaś nam wody i jakieś lody. 

— dzień dobry. — usłyszałyśmy dobrze znany nam głos, a mój wzrok skrzyżował się z twoim. — poproszę wodę tylko.

pamiętam, że gdy wyszłyśmy zaczepiłeś nas. nie chciałam się godzić na odprowadzenie nas, ale moja przyjaciółka się bała. szliśmy w ciszy. co miałam ci powiedzieć? hej, jak z tamtą dziewczyną? jesteście razem, a może macie już dziecko?

na samą myśl moje serce się łamało.

gdy byliśmy pod blokiem, powiedziałeś bym została bo chciałeś ze mną porozmawiać. o czym chciałeś?

— kocham cię. 

więc w czemu w tamtej chwili z moich oczu zaczęły lecieć łzy? nie tego się spodziewałam. nie przeszło mi przez myśl, że możesz powiedzieć takie durne słowo. 

— po co mi to mówisz? nie jesteśmy razem. — kucnęłam i próbowałam się uspokoić. — nie kocham cię. 

to było kłamstwo. zajęło mi to dwa lata by zapomnieć o twojej miłości. 

— czy jest szansa byśmy wrócili do siebie?

bałam się tego pytania, ale jedyne co mogłam to cię okłamać. 

— żartujesz? — wstałam i zanim poszłam do mieszkania to chciałam ostatni raz poczuć twoje ciepłe ramiona, która oplatają mnie. nie protestowałeś. nawet sam wyciągnąłeś ręce. — dziękuję.

→ za dużo oglądania kdram, ewidentnie. ←


𝓸𝓷𝓵𝔂 𝔂𝓸𝓾.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz