W gniewie ludzie nie zawsze działają rozumnie

951 55 5
                                    

"W gniewie ludzie nie zawsze działają rozumnie."

Hermiona snuła się po swoim domku przez około godzinę po tym, jak Draco wyszedł, a potem zdecydowała, że ​​absolutnie nie będzie siedzieć i rozmyślać, skoro zostało jej tak mało czasu we Francji. Zamiast tego poszła nad jezioro i spędziła tam resztę poranka. Potem zafundowała sobie lunch i zakupy w Aix, a w końcu wprosiła się na kolację z Pen i Percym. Spędzili cudowną noc, która przypomniała jej tą, kiedy przybyła po raz pierwszy, chociaż tego wieczora było zdecydowanie chłodniej i ciemniej.

W sobotę poszła wcześnie na farmę i zaproponowała, że ​​zabierze dzieci na wieczór, żeby Pen i Percy mogli pobyć sami. Na początku protestowali, ale Hermiona nalegała, praktycznie wypychając ich za drzwi. Noc z trzema osobami poniżej ośmiu lat była idealnym antidotum na bezczynne siedzenie i obsesję na punkcie Draco i balu, na który nie chciał jej zabrać. Wolałaby grać w niekończące się rundy Eksplodującego Durnia lub Gargulki, niż zastanawiać się, czy jego odmowa nie była pierwszym krokiem w dół długiego, śliskiego zbocza, który zakończyłby się płaczem na sofie i spożywaniem zbyt dużej ilości lodów.

Dzieci chciały zostać w jej domku, widząc w nim coś w rodzaju egzotycznego miejsca na wakacje, więc świetnie się bawiły, biwakując w jej salonie i nie śpiąc do późna. Kiedy nadszedł ranek, Hermiona obudziła się wypoczęta i w o wiele lepszym nastroju, jej naturalny optymizm i praktyczność powróciły. Nawet jeśli to wszystko, co było z Draco, się nie uda, pocieszała się, że nadal miała swoją pracę, przyjaciół i życie w Londynie. Będzie dobrze. Ten stan wymagał sporo ignorowania uporczywego wewnętrznego głosu, który szeptał, że nic jej nie będzie, udawało jej się to przez kilka godzin.

Późnym rankiem dostarczyła małych Weasleyów na farmę, gdzie Pen powiedziała jej, że wyjadą ponownie na resztę dnia, na zaproszenie przyjaciół z sąsiedniej wioski, aby wziąć udział w wesołym miasteczku i zostać na noc. Hermiona kręciła się w pobliżu i pomagała, gdy się szykowali, a kilka godzin później machała im na pożegnanie, gdy przechodzili przez Fiuu.

Zamykała za sobą dom na farmie, kiedy nadleciała duża sowa z codzienną dostawą gazet w dziobie. Hermiona z roztargnieniem podniosła zwiniętego Proroka z miejsca, w którym upuścił go ptak, i ruszyła ścieżką do domku, myśląc o prezentacji, którą miała zrobić w swoim dziale w przyszłym tygodniu. Czy lepiej byłoby ustrukturyzować go chronologicznie, czy według wyliczonych praw indywidualnych...? Otworzyła drzwi domku i rzuciła gazetę na ladę, po czym pospieszyła do swojego miejsca pracy, żeby zacząć notować pomysły.

Pracując w ciszy przez prawie godzinę, Hermiona była zaskoczona uruchomieniem Fiuu, kiedy rozjarzył się jej kominek. Była jeszcze bardziej zszokowana, kiedy zdała sobie sprawę, że w płomieniach stoi szlochająca Ginny.

- O mój Boże, co się stało!? – zawołała Hermiona, biegnąc przez pokój. Gdy podeszła bliżej, Ginny otarła łzy, a Hermiona zdała sobie sprawę, że jest zła, a nie przestraszona czy smutna.

- To wszystko przez twoją pieprzoną fretkę – splunęła Ginny.

- Co!? - Serce Hermiony się ścisnęło.

- Przekonał Theo, by wycofał całą swoją inwestycję z programu quidditcha. - Twarz Ginny była biała i zastygła, a jej oczy zapłonęły ogniem, który Hermiona widziała nawet przez zielone płomienie.

- Co? Nie rozumiem! Nic mi nie powiedział. Kiedy? Jak?

- Wczoraj. Theo przyszedł wczoraj i powiedział Harry'emu, że szczegółowo omówił plan i po prostu nie może go poprzeć. - Głos Ginny ociekał jadem.

- O mój Boże, biedny Harry. - Ręka Hermiony powędrowała do jej ust. - Ale skąd wiesz, że Draco był w to zamieszany? Czy Theo coś powiedział?

– Nie musiał. George był w tym głupim klubie, do którego należą wszystkie cipy czystej krwi – oczywiście jako gość – i widział ich pochylonych wczoraj po południu nad prospektem. Powiedział, że to Malfoy najwięcej gadał. A Theo poszedł do domu zaraz po tym.

Universal TruthsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz