"Serce szeptało Elżbiecie, że uczynił to dla niej."
- Polejcie wszystkim, chcę wznieść toast – Hermiona odwróciła się w kierunku lekko niewyraźnego głosu Rona, który wstał niepewnie. Cichy szmer rozmów w salonie Nory ucichł i Ginny spojrzała na Hermionę spojrzeniem mówiącym wszystko. Ron odchrząknął. - Chciałbym tylko powiedzieć, dziękuję mojej rodzinie, że wierzycie we mnie i nigdy we mnie nie zwątpiliście. - Ginny prychnęła, a Molly rzuciła jej paskudne spojrzenie. Ron zatrzymał się na chwilę, ale potem kontynuował: - Jestem naprawdę dumny z bycia Weasleyem dzisiaj i przez wszystkie dni – zaczął trochę czkać, podnosząc kieliszek.
- Och, do cholery – syknęła Ginny, biorąc obowiązkowy łyk swojego drinka. Hermiona stłumiła śmiech i lekko pokręciła głową, po czym upiła łyk. Nie mogła uwierzyć, że Molly rzeczywiście zorganizowała przyjęcie powitalne. Dotychczasowe zgromadzenie było niezręczne i dziwne, a wszyscy oprócz Rona i Molly nie byli przekonani, po co tam są. Ale na szczęście Harry i Ginny mogliby w każdej chwili przerwać tę farsę, mając prawdziwy powód do świętowania.
Hermiona uniosła brwi na Ginny i skinęła głową w kierunku kuchni, gdzie, jak wiedziała, chłodziło się kilka butelek szampana, a Ginny skinęła głową, ale właśnie wtedy Molly podeszła do Rona i wzięła jego dłoń, wygłaszając bezsensowną mowę o tym, jak bardzo byli szczęśliwi, że mają go z powrotem i jak bardzo była podekscytowana na przyszłość. Żadnej wzmianki o oszukańczym programie lub prawie unikniętej kary pozbawienia wolności.
– Naprawdę szkoda, że Jacka nie mogło tu być – jęknęła, a Hermiona bardziej niż usłyszała zszokowany wdech w pomieszczeniu. - Tak niesprawiedliwe, że musi, no wiecie - wskazała kieliszkiem - za tak drobną rzecz! - Szmer ponownie zaczął się powtarzać, grupa najwyraźniej postanowiła spróbować zagłuszyć Molly. Odwróciła się w bok i wymamrotała coś, czego Hermiona, wciąż skupiona na niej, nie do końca zrozumiała. Potem jej głos znów się podniósł, przerywając cichą paplaninę, gdy zwróciła się do stojącej najbliżej Fleur. – W każdym razie, twierdzę, że prawdziwym przestępcą jest Draco Malfoy. - Hermiona poczuła szum w uszach i wyczuła, że Ginny napina się obok niej. Zauważyła także szybkie spojrzenie Charliego na jego matkę, która machnęła ręką w swobodnym geście. - Gdyby tylko dał Jackowi pieniądze, które był mu winien, nigdy by do tego nie doszło.
Hermiona poczuła, jak krew rozgrzewa jej twarz. Była naprawdę zmęczona obwinianiem Draco za gówno, w które wpakował ich Jack. Jej gniew wybuchł, a jej głos się podniósł.
- Wiesz co, Molly? Draco dał Jackowi pieniądze. A Jack je przegrał. A kiedy Draco nie chciał ponownie mu ich ofiarować, Jack postanowił celowo skrzywdzić jego i jego rodzinę. A ja powinnam była coś o tym powiedzieć dawno temu, ale za bardzo bałam się zdenerwować wszystkich. Chociaż – Hermiona przerwała i odwróciła się w stronę Rona – Próbowałam mu powiedzieć. Nie żeby ktoś chciał słuchać. - Ron cofnął się i zamrugał, a Hermiona zdała sobie sprawę, że w pokoju zapadła całkowita cisza, ale jej to nie obchodziło. – Jedyną zaskakującą rzeczą w tym całym scenariuszu jest to, że twoje pieniądze – wskazała na Molly – zostały w jakiś sposób znalezione, zanim Jack zaczął grać.
Molly zaczęła bełkotać, ale potem podniósł się głos Ginny.
- Tak, to pewne, że w tym scenariuszu był przynajmniej jeden idiota i jeden przestępca i żadnym z nich nie jest Draco Malfoy. - Ostry śmiech Hamisha przebił się przez ciszę, podobnie jak odgłos protestu Rona i stłumiony pomruk Arthura. Hermiona zauważyła spojrzenie Charliego na nią.
Molly jęknęła i zamilkła, gdy Ginny odsunęła się i wciągnęła Hermionę przez drzwi do kuchni, gdzie Harry ustawiał butelki szampana na blacie.
CZYTASZ
Universal Truths
FanfictionHermiona Granger to kobieta inteligencji i pełna wiary. Draco Malfoy jest człowiekiem bogatym i uprzywilejowanym. Kiedy spotykają się ponownie, dekadę po drugiej wielkiej wojnie czarodziejów, nie są pod wrażeniem. Ale kiedy okoliczności ich połączą...