Złożyła parasol i głęboko odetchnęła, kiedy pospiesznie zeskanowała główną recepcję szpitala. Wczorajszy dzień był koszmarem, a nie zapowiada się by dziś było lepiej, już jest spóźniona trzy godziny i nawet nie chce wiedzieć jak bardzo Dante ma ochotę ją udusić. Weszła do gabinetu niczym zjawa, mruknęła ciche "hej" Wendy i Harremu by zniknąć w szatni. Ledwo zdążyła ubrać fartuch a usłyszała głośny trzask drzwi.
-Przyszła?- po jej ciele przemknął dreszcz i nie była pewna czy to przez wyczuwalną złość w jego głosie czy po sobotniej nocy wstydzi się na niego spojrzeć - Evans do gabinetu - niemal syknął i trzasnął drzwiami na odchodne.
Przymknęła na moment oczy, czując upierdliwy ból w skroniach, który nie ustępował nawet po lekach. Wychyliła się dostrzegając niepewny uśmiech blondynki, jednak Harry mierzył ją podejrzliwym spojrzeniem od stóp zatrzymując się na podpuchniętych oczach. Szybko obdarzyła ich względnie naturalnym uśmiechem i wyszła by uniknąć zbędnych pytań.
Zapukała w mleczne drzwi i po chwili weszła, momentalnie nieruchomiejąc kiedy Dante obdarzył ją wściekłym spojrzeniem. Ściągnął z nosa srebrne okulary, a mięśnie jego szczęki wyraźnie się napięły.
-Czy ty wiesz która jest godzina?!- wysyczał, spuściła głowę mocniej zaciskając dłonie na białym fartuchu - ile razy można ci powtarzać, ile razy można tłumaczyć to samo? Przez ciebie musieliśmy zmienić cały poranny grafik - warknął - nawet nie raczyłaś zadzwonić, że zamierzasz spóźnić się aż trzy godziny. Powiedz mi co było tak pilne- zerknęła na niego niepewnie i cicho odetchnęła.
-Sprawy rodzinne- mruknęła. Cicho odkaszlnęła słysząc swój żałosny głos- przepraszam, powinnam była zadzwonić.
-Powinnaś? to był twój cholerny obowiązek! - drgnęła kiedy podniósł głos- Evans tracę do ciebie cierpliwość, jeszcze jedno spóźnienie a wylatujesz - warknął - siadaj
Odnalazła spojrzenie kolorowych tęczówek i niepewnie wykonała jego polecenie. Przechylił delikatnie głowę sprawiając, że kilka czarnych kosmyków osunęło się na jego czoło.
-Wracając do sobotniej nocy- zaczął po chwili, a ona momentalnie się spięła- to co się wydarzyło- odetchnął- nikt nie może się o tym dowiedzieć . Ty stracisz rezydenturę, a ja reputacje więc mam nadzieję, że będziesz trzymać język za zębami.
"Reputacja" miała ochotę prychnąć pod nosem, jego potencjalną obawą była utrata reputacji i nieskazitelnej opinii. Zaczęła się nawet zastanawiać czy nie miał podobnych sytuacji, przecież po szpitalu chodzi mnóstwo młodych rezydentek. Ciekawe z iloma odbył podobną rozmowę.
-Nie przeszło mi przez myśl żeby komukolwiek o tym mówić- mruknęła - ale skoro tak bardzo mi nie ufasz i chcesz usłyszeć to jeszcze raz, to proszę bardzo. Nikomu nie powiem- uniosła na niego spojrzenie i w nerwach zaczęła bawić się końcem rękawa
-Dobrze- odetchnął i mrużąc oczy nachyliła się nad biurkiem by pochwycić jej spojrzenie - a teraz mi powiedz o jakie sprawy rodzinne chodziło- Esme wzięła gwałtowny wdech.
-To raczej nie powinno cię interesować - mruknęła uciekając od jego spojrzenia.
-Masz rację nie powinno- z zaskoczeniem odnalazła jego spojrzenie- do czasu kiedy nie ma to wpływu na twoją pracę - boleśnie zagryzła dolną wargę- Więc?
-Dante nie chcę o tym rozmawiać- burknęła, wstając z fotela.
-Evans- syknął jednak kiedy obdarzyła go zmęczonym spojrzeniem, wyraz jego twarzy nieco złagodniał.
-Proszę- odetchnęła. Dante zmarszczył czarne brwi- mogę iść?- po dłuższej chwili powoli pokiwał głową.
***
CZYTASZ
Forbidden Love [18+]
RomanceEsmerose ciężko pracuje by spełnić swoje najskrytsze marzenie i kiedy otrzymuje list z pozytywnym rozpatrzeniem swojej rezydentury w bostońskim szpitalu w końcu dostrzega maleńkie światełko nadziei i szczęścia. Szybko jednak zalicza twarde zderzenie...