Rozdział 1

128 7 3
                                    

Ogień w kominku skwierczał cicho, będąc wówczas jedyną słyszalną rzeczą w tym pomieszczeniu. Jego ciepłe płomienie starały się oświetlać pokój, a mimo to, wszystko wokół wydawało się ciemniejsze. Czerwień, która zawsze dominowała, teraz wyglądała na przygaszoną, wręcz dając wrażenie bordowego odcienia. Klimat, który było czuć jeszcze zanim wchodziło się do środka, stracił nagle swój urok. Kiedy Dumbledore został zabity, nic w Hogwarcie nie wyglądało już tak samo. Przynajmniej tak wydawało się Harry'emu.

Chłopak nie potrafił zrozumieć, dlaczego kolejna bliska mu osoba musiała zginąć. Myślał nad tym całymi dniami i nocami, wmawiając sobie, że to wszystko było jego winą. I choć wszyscy wkoło mu powtarzali, że niczym nie zawinił, on nie umiał wyrzucić tego z głowy. Tak było i tego wieczoru, gdy siedział w pokoju wspólnym Gryffonów, wpatrując się ślepo w ogień w kominku.

Myślał nad wydarzeniami z tamtego dnia, puszczając koło uszu rozmowę Rona i Hermiony, którzy znów się przekomarzali. Coś nie dawało mu spokoju i, jakby ciągle za nim chodziło, tyle że on nie wiedział, co to było.

– Jest coś... O czym wam nie powiedziałem. – Harry poprawił swoje okulary na nosie, po czym odchrząknął głośno. – Nie będę ukrywać, że wyleciało mi to z głowy. Przez to, że Dumbledore zginął... Po prostu mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.

– No mów wreszcie, Harry – pogoniła go Hermiona, która nie bez powodu zaczęła się stresować. W tamtej chwili to uczucie towarzyszyło jej codziennie.

– Wtedy na błonia, kiedy pobiegłem za Snapem. – Ledwo przechodziło mu to przez gardło. Doskonale wiedział, że powinien powiedzieć im, o tym wcześniej. – Zabrali Luciane.

– Co?! – Zawołali jednocześnie Ron z Hermioną – Gdzie ją zabrali? – dodała już sama Granger.

– Tego nie jestem pewien. Zapewne do Dworu Malfoyów. Snape kazał ją zabrać. Krzyczał coś do Malfoya, średnio to pamiętam, że ma wziąć Luciane ze sobą, tak jak mu kazał Voldemort. Chciałem jej pomóc, ale nie byłem w stanie. Malfoy działał tak szybko, że nawet bym nie zdążył kiwnąć palcem.

– Cholera, myślicie, że ją zabili? – zapytał przestraszony Ron, nie mogąc sobie tego nawet wyobrazić.

– Szczerze w to wątpię. Skoro miał ją zabrać do Voldemorta, to na pewno coś od niej chce. Tylko nie mam pojęcia co i, dlaczego akurat od niej – wyjaśnił Potter.

– Musimy jej pomóc – powiedziała od razu Hermiona, wręcz im rozkazując. Chłopcy spojrzeli na siebie ze zdumieniem. – Nie możemy jej tam zostawić. Jeśli zrobią jej krzywdę, będziemy sobie do końca życia pluć w brodę. Wszyscy wiemy, że to nie jest dla nas byle jaka osoba. A już szczególnie dla ciebie, Harry.

Gryffon nie był pewien, co to miało oznaczać, ale przemilczał.

– Hermiono, przecież nie możemy sobie wparować do Dworu i tak, o sobie ją odebrać. Poza tym musimy znaleźć Horkruksy.

– Tak... Masz rację – odparła, zdając sobie sprawę, że chciała postąpić zbyt pochopnie. Samej siebie wówczas nie rozpoznawała. – Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić, co ona tam przeżywa.

– Nie wierzę, że zaufała Malfoyowi. Mówiłem jej wiele razy, że nie powinna się z nim zadawać, to mnie nie słuchała. Wiedziałem, że prędzej, czy później ją skrzywdzi.

– Za to mi się wydaje, że to nie do końca jego wina – powiedziała Granger, znów szokując tym Gryffonów. – Skoro, jak sam mówiłeś, kazali mu zabić Dumbledore'a, to z pewnością był też zmuszony do tego, by ją uprowadzić. – Hermiona był pewna swoich słów. Harry jednak nie chciał tego słuchać.

Snowdrop ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz