Rozdział 9

66 5 5
                                    

Ciepły płomień z kominka starał się ukryć wszystko, co tak mroczne było w tym pomieszczeniu. Chcąc zwrócić na siebie uwagę, rozświetlał ciemność panującą w środku, która o dziwo nikomu nie przeszkadzała swoją obecnością. Była ignorowana, jakby byli do niej przyzwyczajeni. Mroczny klimat był tam codziennością, do której wszyscy przywykli.

- Wyznała prawdę? - To pytanie odbiło się niemalże echem po ścianach.

Sącząca wino na kanapie Narcyza, spojrzała na mężczyznę spokojnym wzrokiem, w przeciwieństwie do jej starszej siostry, która zerwała się nagle z fotela, gotowa zaatakować go zaklęciem niewybaczalnym.

- Ktoś cię zapraszał do środka? - Przybliżyła się do niego. Jej twarz była bardzo blisko jego, ale w żadnym przyjemnym sensie. Mierzyła go spojrzeniem godnego mordercy. - Nie przypominam sobie, abyś pukał do drzwi.

- Dla twojej informacji Bellatrix - wypowiedział jej imię z obrzydzeniem. Jakby sprawiało mu to trudność. Odsunął się od niej bardzo szybko, ale nie gwałtownie, czując, że przekroczyła jego granicę. - Narcyza powiedziała mi, że mam wchodzić bez pukania. Tak, też zrobiłem.

Kobieta świdrowała siostrę wzrokiem, oczekując od niej jakiegoś zaprzeczenia, ale z takowym się nie spotkała. Zmrużyła wzrok, próbując zrozumieć, jak mogła dopuścić do tak haniebnego czynu. Mężczyzna w czarnej szacie nigdy nie sprawiał wrażenia, godnego zaufania. Przynajmniej dla niej.

- Bella, proszę, uspokój się. Severus jest naszym przyjacielem, nie widzę potrzeby, aby za każdym razem musiał pukać. Bywa tutaj tak często, że to byłoby po prostu z naszej strony niegrzeczne.

Oczywiście, nie mogła się z tym zgodzić. Przeszła kilka kroków po salonie, zatrzymując się przy kominku. Wpatrywała się w Snape'a zmrużonym wzrokiem, ale jego zdawało się to zupełnie nie ruszać. Był już do tego przyzwyczajony.

- No więc - odchrząknął, dając im do zrozumienia, że nadal czeka na ich odpowiedź. - Wyznała prawdę?

- Oczywiście, że tak. Niech, by tylko spróbowała postąpić inaczej. Rozszarpałabym ją na strzępy. - Przeszła od kominka do kanapy i usiadła na zagłówku koło młodszej siostry. - Niech się cieszy, że teraz może siedzieć w swoim pokoju - przewróciła oczami na ostatnie słowo. - Ja to od razu wysłałabym ją do lochów. Po tym, jak za pierwszym razem oszukała Czarnego Panna, nie powinna mieć takich przywilejów.

Severus powstrzymał się od skomentowania jej słów. Tak, jak to próbował robić za każdym razem, gdy Bellatrix się odzywała.

- Draco ją namówił? - dopytywał dalej, bardziej zwracając się w stronę Narcyzy. Chciał i musiał znać, jak najwięcej informacji.

- Nie jesteśmy pewne... - zaczęła młodsza ze sióstr, odkładając kieliszek na stolik kawowy. - Mnie osobiście się wydaje, że Draco z nią, o tym rozmawiał. W końcu to on nam przekazał, że dziewczyna chce rozmawiać z Czarnym Panem. Musiał ją namówić, innej opcji nie widzę - dodała z naturalnym spokojem. Albo ten spokój wiązał się z kilkoma promilami alkoholu w jej krwi.

- Rozmawiał z nią, rozmawiał - wtrąciła się niemal natychmiast Lestrange, zakłócając chwilowy ład w rozmowie. - Nie raz widziałam, jak schodzi do lochów. Poza tym same go do tego namówiłyśmy.

- Tak? I zgodził się bez problemu? - Zdziwił się, ale tego nie okazał. Jego twarz wciąż była kamienna, bez emocji, jaką przybierał niemal na co dzień.

- Jakby miał inaczej. Draco zrobi wszystko dla rodziny - powiedziała Bellatrix, będąc pewną swych słów. I w zasadzie dużo się nie pomyliła.

- A gdzie on teraz jest?

Snowdrop ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz