Rozdział 7

56 6 3
                                    

Wyszliśmy na dwór i pierwsze kilka minut spaceru spędziliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy sami poczułam się już dużo bardziej pewnie, a cały stres jakby uleciał. Nie mogłam zakładać najgorszego, co więcej Gawain nie wyglądał, jakby chciał sprawić mi dodatkowe problemy.

- Myślę, że nie muszę odpowiadać już na pytanie "kim ty w ogóle jesteś?", księżniczko. - w końcu mężczyzna przerwał ciszę.

- Bardzo za to przepraszam, wasza wysokość. Proszę, czy możemy o tym zapomnieć? - zapytałam najładniej, jak tylko umiałam, zatrzymując się na chwilę, aby na niego spojrzeć.

- Jestem Gawain, mów mi po imieniu.

- Delia. - uśmiechnął się do mnie lekko, czego nie odwzajemniłam.

Wznowiliśmy spacer po parku.

- A więc Gwainie - zaczęłam po chwili ciszy. - Jak ci się tutaj podoba? - zapytałam.

- Jestem szczerze zauroczony w twoim ogrodzie, Delio. Wszyscy mnie bardzo ciepło przywitali i jestem zaskoczony otwartą kulturą twojego kraju.

- Poczekaj, aż urządzimy bal. Jestem przekonana, że takiego przepychu dawno nie widziałeś. Moja ciotka uwielbia organizować wystawne przyjęcia.

- Nie mogę się doczekać.

Nim się obejrzałam byliśmy dokładnie w tym samym miejscu, w którym jeszcze niedawno Ian. Spojrzałam w lewo do góry i dostrzegłam uchylone okno w mojej komnacie. Wiatr rozwiał moje włosy i poczułam ciepło na policzkach. Tamta chwila wróciła do mnie w myślach, a ja przez chwilę zapomniałam gdzie jestem. I z kim.

- Bardzo proszę, to dla ciebie. - Gwain trzymał wyciągniętą w moim kierunku niebieską różę, którą oczywiście przyjęłam.

- Bardzo dziękuję. - usłyszałam z prawej strony kroki, więc odwróciłam głowę i dostrzegłam z oddali, jeszcze bardziej oddalającego się Iana, który puścił tą samą lekko różową różę, którą trzymał, kiedy widziałam go przed kąpielą. Może prowadził jakieś nowe badania?

- Możemy iść dalej? - usłyszałam głos króla, który wyrwał mnie z zamyślenia.

- Oczywiście. - odpowiedziałam i poszliśmy dalej. 

Z Gwainem spędziłam w sumie trochę ponad godzinę czasu w ogrodzie, a od razu później udaliśmy się na kolację, gdzie było tyle ludzi, że na szczęście nie musiałam już z nim rozmawiać. Musiałam również przyznać, że dużo bardziej podobało mi się obserwowanie jego. To, jakie zaklęcia rzucał na wszystkie kobiety dookoła niego. Co właściwie sprawiało, że praktycznie wszystkie na niego leciały? Uroda? Przemiłe usposobienie?  A może niedostępność? W końcu on jest królem, tak naprawdę żadna kobieta nie ma do niego dostępu. Poza mną. Tyle, że akurat ja go nie chcę, o ironio. 

Od dwóch godzin siedzę u siebie w komnacie i delektuje się ciszą oraz spokojem, które mam po spotkaniu z Gwainem. Czas spędzony z nim nie był aż taki straszny, jak się spodziewałam, więc bez rozpraszających myśli mogłam oddać się dalszym studiom na temat magii. 
Jednak po jakimś czasie co chwilę zaczęłam spoglądać na zegarek i poczułam nieprzepartą potrzebę spotkania się z Ianem. Musiałam mu w końcu powiedzieć, żee nie było tak źle. Pamiętałam oczywiście, jak chamsko zachował się w bibliotece, ale po całym dniu nie umiałam się na niego gniewać. W końcu był moim przyjacielem. Miałam tylko jego. 

Długo nad tym nie myślałam. Ubrałam swoje buty i chwilę później byłam już przy drzwiach wyjściowych. Cicho uchyliłam je i wyjrzałam, czy nikogo nie ma na korytarzu. Na szczęście było pusto, otworzyłam drzwi szerzej i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam za sobą głos.

Wybierz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz