Rozdział 2 - przesłuchanie

561 9 0
                                    

Kobieta spojrzała na mnie wymownie i parsknęła.
- Niby co w niej takiego niezwykłego? Dalej, idź się szybko wyszczać, jeszcze daleka droga przed nami.
Dostrzegłam, że byliśmy na jakimś zadupiu. Wokół były same krzaki i brak żywego ducha. Mężczyzna odszedł i po chwili wrócił.
- Tyle, że skoro się obudziła, to wypadałoby, żeby ktoś z nią posiedział. Dawaj Shion, prowadziłaś całą tą drogę. Zmienię cię. Ja poprowadzę, a ty posiedź z nią tu troche.
Kobieta skrzyżowała tylko ręce na piersi  i kiwnęła głową. Straciłam ją na chwilę z pola widzenia po czym wróciła z lampką i małym plecaczkiem. Stanęła koło mnie, zamknęła drzwi i usiadła bez słowa. Po chwili poczułam, że samochód znowu rusza. O dziwo nie bałam się, cieszyłam się nawet, że w końcu mam jakieś towarzystwo i dzięki lampce coś widzę. Miałam rację, moje ręce i nogi były sklejone srebrną taśmą, jest to cholernie nie wygodne, no ale wątpie, że jeśli poproszę, to mnie odwiążą, chociaż szczerze mówiąc, to jakoś nie mam zamiaru uciekać... nawet, gdybym miała okazję. Jechaliśmy już około 10 minut siedząc koło siebie bez słowa.
- Więc, jak myślisz. Czemu się tu znalazłaś? - czerwonowłosa w końcu na mnie spojrzała. Mimo jej zagranicznego wyglądu, jej polski akcent był doskonały.
- No, jest wiele powodów dla których można porywać ludzi. Można porywać i rządać okupu. Wątpie jednak, by tak było w tym przypadku. Moja rodzina do bogatych nie należy, zresztą wątpię, by specjalnie cierpieli z powodu mojego zaginięcia. Hmm może handel ludźmi, albo na sprzedaż organów? Jestem młoda i niby zdrowa, więc obstawiam, że to właśnie o to chodzi. Można też na przykład z zemsty, albo poprostu niektórzy psychopaci lubią torturować i mordować ludzi w ramach hobby. Więc jak, zgadłam? - powiedziałam to wszystko z zadziwiająco spokojnym tonem głosu. Kobieta wydawała się dosyć zaskoczona moją odpowiedzią. Wpatrywała się na mnie chwilę bez słowa, po czym w końcu rzekła:
- Phi, może rzeczywiście Adam miał rację. Jesteś całkiem wyjątkowa... ale nie. Nie zgadłaś. Jesteśmy organizacją, która jest często wynajmowana na czarnym rynku. Ludzie wolą, by ktoś inny odwalił brudną robotę za nich, a my na tym zarabiamy. Mamy za zadanie wyciągnąć od ciebie trochę informacji na temat twojego drogiego przyjaciela.
Byłam w szoku. Czyli chodzi tutaj o Damiana. Po raz pierwszy w czasie tego porwania byłam przerażona.
- Chodzi o Damiana? Wiecie gdzie on jest?!
- Oo, czyli jednak potrafisz krzyczeć. Nie wiemy, nie mamy pojęcia. A naszą pracą jest, by to z ciebie wyciągnąć i się go pozbyć.
- C-co?
- Dokładnie to, co słyszysz. Twój pożal się boże przyjaciel nieźle zjebał. Ukradł mafii narkotyki warte 200 tysięcy i zwiał. Mamy zlecenie, by się go pozbyć. Jedyne informacje jakie dostaliśmy, to jego imię, wiek, jak mniej więcej wygląda, to, że nie ma rodziny i że jedyna osoba z jaką utrzymuje kontakt, to ty. Jeśli się go nie pozbędziemy, to nam nie zapłacą, więc oszczędź nam proszę wszystkim czasu i poprostu powiedz, gdzie możemy go znaleźć.
Zamarłam. Nie mogłam wyksztusić ani słowa. To, czy ja tutaj umrę nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, lecz co innego jeśli to on...
- W co ten kretyn się wpakował... Jak mogliście zauwarzyć, zgarnęliście mnie spod jego kawalerki. Poszłam tam, bo się martwiłam. Nie mam pojęcia, gdzie jest, a nawet jeśli bym wiedziała, to w życiu bym wam tego nie powiedziała. - rzekłam a po policzku pociekła mi łza. Wiedziałam, że nawet jeśli go nie znajdą, to życie Damiana jest skończone. Jestem naprawdę chujową przyjaciółką... zawiodłam jedyną osobę, której na mnie zależało.
- Hmm, nawet jeśli nie wiesz, gdzie on jest, to jesteś jedyną osobą, która jest w stanie go odnaleźć. Musisz nam powiedzieć wszystko, co o nim wiesz. Miejsca, do których lubił chodzić, jak się poznaliście, a nawet jakim papierem sobie podcierał dupe. Wszystko! Jeśli pomożesz nam go znaleźć, to szybko i bezboleśnie zakończymy wasze nędzne życia. Obiecuję nawet, że was ładnie pochowamy. To co? Ja będzie?
Łzy cały czas sciekały po moich policzkach. Bez słowa przecząco pokręciłam jedynie głową.
- Eeh no tak, mogłam się tego spodziewać. Zawsze byłam chujowa w przesłuchaniach. Ale spokojnie, gdy dojedziemy do naszej bazy, nasz człowiek się tobą zajmie i wszystko mu wyśpiewasz. Tylko ostrzegam, nie będzie to takie przyjemne, jak teraz.

Dalej jechałyśmy bez słowa. Ręce i nogi bolały mnie coraz bardziej. W końcu wpadłam na pomysł.
- Ej! Sama powiedziałaś, że Damian nie ma nikogo, oprócz mnie. Co znaczy, że moja śmierć byłaby dla niego najgorszą karą. Nie możecie więc poprostu zabić mnie i przywieźć moje zwłoki do tej mafii, a go zostawić w świętym spokoju?
- Ha, ty to masz pomysły. Prawda, byłoby to prostsze. Zlecenie jednak mieliśmy jedno, na zabicie typa, a nie zranienie go śmiercią przyjaciółki. To nie przejdzie, musimy go znaleźć. Jednakże zamysł mi się podoba. - powiedziała to i wyciągnęła z plecaka kanapkę. Mój żołądek mimowolnie głośno zaburczał.
- Haha no co, głodna? Ehh zazwyczaj mam w dupie, kogo przewozimy, lecz ty naprawdę jesteś nietuzinkowa. Mogę zrobić dla ciebie mały wyjątek. Chcesz kanapkę?
Mój żołądek ponownie zaburczał a ja lekko skinęłam głową. Naprawdę chciałam tej kanapki. Przysunęłam się bliżej niej i podniosłam moje związane ręce, by jakoś złapać kanapkę spoczywającą w jej rękach.
- Nie, w tym stanie sama jej nie zjesz, a przecież odwiązać cie nie mogę. Otwórz poprostu usta.
Zrobiłam to, a ona powoli wsunęła jedzenie do moich ust. Był to tylko chleb z serem, nic niezwykłego, lecz czułam się jakby był to najpyszniejszy posiłek w moim życiu. Dodatkowo nie przypominam sobie, kiedy ostatnio ktoś mnie karmił. Wiem, że zabrzmi to kretyńsko, lecz naprawdę mi się to podobało. Gdy skończyłam jeść, Shion delikatnie zebrała palcem okruszki z kącika moich ust i obdarzyła mnie uśmiechem. Naprawdę muszę być idiotką, lecz poczułam wtedy napływające ciepło w sercu. Odwzajemniłam uśmiech, po czym delikatnie położyłam głowę na jej ramieniu. Chwilę później pogrążyłam się we śnie.

Ciąg dalszy nastąpi :3

Upragniony koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz