#16 Embargo na miód

353 28 18
                                    

– Will! - rozległo się niskie, mrukliwe wołanie Halta.

Wyrwij zastrzygł uszami, na chwilę przerywając jednostajne przeżuwanie siana w stajni. Will z kolei poderwał się na równe nogi, porzucając właśnie czyszczone siodło i kierując się do zwiadowczej chatki.

Wszedł do izby, starannie zamykając za sobą drzwi. Zwrócił się wesołym głosem do siedzącego na bujanym fotelu Halta:

– Słucham? Potrzebujesz czegoś?

Szpakowaty zwiadowca odwrócił spojrzenie od listów, które jeszcze przed sekundą uważnie czytał. Bez cienia uśmiechu wskazał swojemu czeladnikowi dzbanek.

– Zaparz mi kawy. Tylko mocnej. Standardowo, dwie łyżki miodu.

Will zastygł bez ruchu, spoglądając na mistrza pełnymi paniki oczyma.

– ...miodu? - spytał głupkowato.

Halt uniósł jedną brew, jak to miał w zwyczaju, a potem wywrócił teatralnie oczami. Najwyraźniej uznał, że czeladnik ma ochotę na strojenie sobie żartów.

– Tak, miodu. - odrzekł kwaśno, a widząc, że Will nadal stoi na środku pokoju z przerażonym i jednocześnie zdezorientowanym wyrazem twarzy, nieco się zdziwił. Wyjaśnił jednak krótko pewną kwestię, nie ukrywając irytacji w głosie. – MIÓD. To taka złota substancja, niebywale słodka. Produkują ją pszczoły, takie pracowite latające owady, które na wiosnę bzyczą ci nad głową tak głośno, że nie możesz spokojnie posiedzieć na werandzie domu i pozbijać bąków. Miód dodaje się do różnych rzeczy: wypieków, napojów, w tym i do kawy. Teraz ci się rozjaśniło chłopcze?

Will pobladł i zmiął w nerwowym geście kawałek swojej roboczej tuniki. Wbił zawstydzone spojrzenie w deski podłogi, gdy Halt uniósł drugą brew, przypatrując się wyczekująco swemu uczniowi.

– O co chodzi, Will? Przecież wiesz jak się parzy kawę! Co, jakiś problem z dzbankiem?

– Halt... ale Lady Pauline zabroniła... pić ci kawy z miodem. - wyksztusił w końcu Treaty, blady jak ściana.

Odpowiedziała mu złowroga cisza, przerywana tylko bzyczeniem much gdzieś w kącie pokoju. Will po kilkunastu sekundach w końcu się przemógł i spojrzał na twarz Halta. Odmalazł tam tylko szok, niedowierzanie i konsternację.

– Halt? - zaczął nieśmiało Will, podchodząc nieco bliżej do mistrza.

– ...co?

– Co ,,co"? - odpowiedział pytaniem na pytanie Will, rozdziawiając usta ze zdziwienia. Nieprzyjemnie przypominało to słynny dialog jego mistrza z Horace'em, gdy ci podróżowali do Skandii.

– No pytam ,,co", a raczej ,,komu"? - wykrztusił wreszcie Halt, choć całe jego ciało były jak gdyby sparaliżowane.

Will podrapał się po głowie, nie za bardzo wiedząc, czy chce dalej brnąć w tę rozmowę. Stwierdził jednak, że im szybciej Halt się dowie, tym lepiej.

– No... Pauline zabroniła... tobie. W sensie pić kawę z miodem. - doprecyzował.

– Mi? - spytał głupkowato Halt.

Chłopak pokiwał pospiesznie głową, a mięśnie starego zwiadowcy jak gdyby nagle straciły napięcie. Halt zsunął się nieco z fotela.

– No... Pauline powiedziała wyraźnie, że chodzi o ciebie. - podkreślił nieśmiało Will. – Wczoraj, kiedy rozmawiała ze mną na zamkowym dziedzińcu, to strasznie narzekała, że musi wziąć sprawy w swoje ręce, póki jeszcze jest czas. Twierdziła, że spożywasz za dużą ilość cukru.

Halt nie wierzył własnym uszom. Jego własna narzeczona zabroniła mu praktykować jego mały rytuał!

– Och, błagam! Zabroniła dodawać miodu do kawy?!

– Przecież bym nie kłamał. - odparł rezolutnie Will, wydymając nieco wargi, zupełnie jak małe dziecko. – Poprosiła żebym miał na ciebie oko i pilnował twojego zdrowia. Kazała nie pić kawy z miodem z rana, bo to podobno źle wpływa na organizm.

– Jak to źle?! - Halt uniósł obie brwi, a na jego twarzy malowało się przerażenie.

– No... - Will na chwilę zawiesił głos, by w końcu wyrzucić z siebie potok słów. – Lady Pauline twierdzi, że miód spożywany w takich ilościach jest niezdrowy, bo podwyższa poziom cukru we krwi, powoduje wypryski na twarzy i w dodatku wypadają po nim włosy! Ostrzegała mnie też przed wypadaniem zębów i próchnicą. Dodała też coś jeszcze.

Halt wyglądał jakby zaraz miał rozsadzić całą chatkę. Poczerwieniały mu uszy i policzki, dłonie zacisnęły się w pięści, a zęby zgrzytały z nerwów. Will wolałby w tej chwili czmychnąć do stajni, byle dalej od wyprowadzanego z równowagi mistrza.

– Halt? - spytał nieśmiało, niemal szeptem. – Słuchasz mnie?

Zwiadowca potrząsnął głową i spojrzał na czeladnika płonącymi ze złości oczami.

– Mów. I tak mnie to nie ominie... - wysapał Halt.

Will przełknął ślinkę, teraz już śmiertelnie przerażony. Nie miał pojęcia jak Halt przyjmie ostatnią wiadomość, więc na wszelki wypadek zaczął powoli wycofywać się do drzwi.

– Pauline rzekła, że jesteś uzależniony od kawy i powinieneś ją ograniczać, a najlepiej kompletnie przestać ją pić. - wybąkał, gotowy do szybkiej ewakuacji z chatki.

– To są jakieś żarty! - krzyknął Halt, podrywając się z krzesła. Will podbiegł do drzwi, zaalarmowany takim zachowaniem. – Crowley jej podrzucił ten szatański pomysł?! Albo Gilan... O tak, to w ich stylu... Niech no któregoś z nich dorwę, to wpakuje w ten ich aralueński tyłek grad strzał! - zwiadowca rozpoczął nerwowy marsz po chatce. – Moją Pauline nastawiać przeciwko mnie! Nawet Morgarath nie zalazł mi tak za skórę!!! - Halt nagle odwrócił się w stronę Willa, wskazując go palcem. Był teraz cały czerwony na twarzy. – Willu, daj mi kawy z miodem! Muszę się uspokoić!

Will westchnął, ciągle trzymając rękę na klamce drzwi. Halt naprawdę się zapominał w chwilach gniewu.

– Znowu zapomniałeś. Powtarzam, nie wypijesz kawy z miodem. Lady Pauline zabroniła.

– Na brodę Gorloga! - wrzasnął Halt, zdając sobie sprawy, jak bardzo ta sytuacja jest absurdalna. – Widzisz co narobiłeś? Teraz zachowuję się zupełnie jak Crowley! Już nie wiem co mówię!

Will uśmiechnął się ukradkiem, wspominając Komendanta Korpusu.

– Ale on przynajmniej tyle nie słodzi. - wyburczał pod nosem.

– Co tam szepczesz, kurwo czeladniku?!? - zdenerwował się Halt, widząc uśmieszek na twarzy swego ucznia.

– Och, nic. - Will ostentacyjnie pokręcił głową, na powrót potulniejąc. – Układam tylko w głowie nową przyśpiewkę do zagrania na mandoli.

Halt zmrużył oczy, myśląc nad czymś intensywnie. Najwyraźniej gniew utrudniał mu kojarzenie faktów.

– Nową przyśpiewkę na mandoli? W sensie tej lutni?

– Mandola to nie lutnia! - naburmuszył się Will, krzyżując ręce na piersi.

Halt machnął dłonią, wyraźnie niezadowolony z przebiegu rozmowy.

– Will, z łaski swojej, nie oczekuj że bez kawy z miodem zrozumiem chociaż słowo z tych twoich wywodów. Nie mam dzisiaj na to siły. - mówiąc to podszedł do krzesła, na którym wisiała jego peleryna. Z ciągle lekko czerwoną twarzą złapał swój maskujący uniform i podszedł do drzwi. Will odsunął się od klamki i patrzył ze zdumieniem jak jego mistrz wychodzi na dwór.

– Halt?... Chwila, ale dokąd idziesz o tak wczesnej porze? - zawołał za nim, gdy zwiadowca schodził z ganku na podwórko.

– Do Aralda. - odparł Halt, kierując swe kroki do stajni. – Jakoś ubłagam go o zlecenie misji wywiadowczej. Najlepiej na drugim końcu kraju... i w pobliżu jakiegoś dobrego pszczelarza...

Zwiadowcy [ONE SHOTY - ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz