1. New Start, New Me... Or So They Say

274 16 35
                                    

Hi! Z góry chciałbym was prosić o zachowanie kultury w komentarzach (które są wspaniałą rzeczą, także błagam, nie bójcie się komentować. Uwielbiam je czytać), bądźmy osobami, które powstrzymują się od przeklinania oraz wulgarnego zachowania. Każdemu wtedy będzie milej. 

Miłego czytania!


1. New Start, New Me... Or So They Say





Minho westchnął głęboko, oddech rezonował ciężko w jego piersi, gdy ostatni raz spoglądał na opustoszały już budynek, niewielki szary domek na obrzeżach mniejszego miasteczka, w którym zbudował tak wiele wspomnień, zarówno tych pięknych i radosnych, jak i tych bolesnych, rozrywających jego więdnące serce na strzępy, kiedy z ostatnim spakowanym na przyczepkę pudłem rozmasowywał wymęczone dźwiganiem ramiona i rozmyślał, o wszystkim, co właśnie zostawiał za sobą.

Najprawdopodobniej, gdyby nie oferta pracy w Busan, wciąż tkwiłby w ponurym wnętrzu owego domu, zapijając ból kolejną butelką, najtańszej z możliwych, whisky po zmroku, kiedy jego ostatni największy skarb drzemał niespokojnie w pokoju na piętrze.

Przeprowadzka miała im dobrze zrobić, przynajmniej tak sądził Minho, gdy wystawiał dom na sprzedaż tydzień wcześniej.

Jego paląca w gardło przyjaciółka oczekiwała ich przyjazdu w nowe miejsce na dnie jednego z zapakowanych pudeł, pewnie będzie jej szukał dobre parę godzin, zanim się do niej dokopie, chociaż może nowa praca da mu wystarczająco roboty, aby nie miał czasu nawet po nią sięgnąć, kto wie?

Nowy start, nowy on, czy jak to mawiają ludzie w tanich telenowelach przy pierwszej lepszej okazji.

Na pewno Sian byłaby zadowolona, jakby przestał zalewać się w trupa każdej nocy, tylko po to, aby makabryczny kac następnego dnia zagłuszał jego paskudne myśli, po tym, co się wydarzyło.

Oddał trzy kopie kluczy agentowi, który z szerokim faryzejskim uśmiechem, gdyż tego wymagała jego praca, przyjął je i respektownie skinął głową w podziękowaniu, Minho odwzajemnił gest z szacunku do starszego mężczyzny, po czym odwrócił się na pięcie i nieco mocniej niż wymagane kłapnął klapą przyczepki, by żadne pudło nie zdecydowało się im uciec podczas podróży.

Wsiadł za kierownicę, przekręcił kluczyk w stacyjce i ścisnął mocniej kierownicę, jego dłonie zostawiły wilgotny ślad na skórzanym pokrowcu, gdy nerwy wypełniały jego żołądek.

- Gotowy? Spakowałeś wszystko?

- Chyba – znudzony głos szesnastoletniego chłopaka odpowiedział mu w towarzystwie obojętnego wzruszenia ramion, ciemne oczy skupione na ekranie telefonu trzymanego w dłoni, ledwo wychwytywana melodyjka wypełniała niewygodnie ciche wnętrze ich zielonego Golfa VIII.

- En, pytam, póki wciąż tu jesteśmy, możesz jeszcze pójść i sprawdzić, zaczekam – Minho wyjaśnił, spoglądając na swojego syna ze zrozumieniem. Jego wydatne wargi przez chwilę zaciskały się, znikały za rzędami zębów, nerwowo podgryzającymi ich powierzchnię i na nowo wracały do normalnej pozycji.

- Po prostu jedź i tak nie ma tam nic, za czym bym tęsknił – chłopak sapnął, zniżając telefon do swoich ud, by posłać Minho poirytowane spojrzenie. Czekoladowe oczy o odrobinę smutnym kształcie jedynie podkreślone jego podminowaniem.

Minho skinął nieporadnie, nie mając siły się z nim wykłócać. Taki wiek, tłumaczył sam sobie, kiedy wrzucił lewy kierunek, aby włączyć się do ruchu i oficjalnie zostawić Dong-ahn za sobą.

- Mogę puścić muzykę? Pochlastam się w takiej ciszy – nastolatek rzucił po długich, męczących dziesięciu minutach podskakiwania na nierównej drodze, kiedy Minho kierował w ciszy, wzdychając co chwila, zagubiony we własnych myślach.

[ON HOLD] A Chance From Life | Han X LeeKnow X ChanWhere stories live. Discover now