13. Out of Town

99 14 20
                                    

13. Out of Town




Następny weekend był dla Minho o wiele mniej stresujący. Stan Allena wydawał się odrobinę poprawiać, przynajmniej w strefach psychicznych, a uczniowie w pracy dawali mu w kość mniej niż zwykle, aczkolwiek nie miał zamiaru narzekać.

Mógł odetchnąć i zrelaksować się przy czarnej, gorzkiej kawie w domu, sprawdzając kolejne kartkówki, które zrobił pierwszakom za karę; Han Jisung u jego boku, rozwalony na dywanie w sypialni Lee, leżąc na brzuchu oraz machając leniwie nogami w powietrzu nad sobą, gryzł długopis, zliczając punkty ze swoją słodką podróbką ulubionego trunku Minho przed nim.

Minho zapomniał już, jak smakują dania instant, skazany na kuchnię Hana, który wziął sobie ich żartobliwą obietnicę do serca i został jego prywatnym kucharzem, zarzekając się, że i tak gotował za dużo, aby zjeść wszystko samemu.

Czuł się z nim dziwnie naturalnie, kiedy panoszył się w ich domu, jak we własnym i upewniał się, że odżywiają się tak, jak należy.

Z kolei Chan pisał do niego codziennie i dzwonił, kiedy tylko mógł. Przypominał mu, ile znaczy dla niego ich znajomość i przepraszał, że nie miał, jak wpaść, lub zabrać Minho na jakąś pyszną, romantyczną kolację przy świecach, tłumacząc się brakiem czasu przez wzgląd na jego pracę.

Nieraz słyszał narzekanie Seungmina w tle, kiedy upominał swojego szefa, by nie spóźnił się na kolejne z rzędu spotkanie biznesowe.

Obiecał mu poświęcić cały weekend, dotrzymując obiecanego wypadu poza miasto razem z Allenem. Minho był cały w skowronkach na samą myśl.

Tęsknił za swoim miasteczkiem rodzinnym i nie mógł się już doczekać, aż spędzi trochę czasu z dala od miejskiego harmidru oraz wiecznego pośpiechu razem z dwoma ulubionymi osobami.

Toteż spakował niewielki plecak, zapasowe spodnie, koszulkę oraz pomarańczowo-brązowy sweter wraz z parą skarpetek i bielizną. Tak na wszelki wypadek, gdyby mieli zostać na noc, nie miał pojęcia, jak daleko chciał ich zabrać Chan, także wolał być przygotowany.

Oczywiście, zapytanie o to organizatora ich wycieczki nie wchodziło nawet w grę. Minho wciąż łapał się na byciu nieśmiałym w jego towarzystwie, ich różne statusy społeczne sprawiały, że w niektórych sprawach nie był aż tak otwarty, jakby tego chciał, mimo tego, jak nierealnie idealna ich sytuacja się wydawała.

Bogaty adorator, będący w stanie oddać wszystko, aby zyskać jego serce.

Minho przydusił poduszkę do twarzy, piszcząc, jak zakochana nastolatka, gdy dana wizja nasunęła mu niezliczone bajki, o podobnej tematyce. Czuł się, jak wiecznie poszkodowana księżniczka, która poznała nareszcie swojego księcia na białym koniu.

- Tato! – Minho żachnął się nagle, podpierając na łokciach, jego wzrok wystrzelił w stronę uchylonych drzwi pokoju. – Chan przyjechał!

Lee w ekspresowym tempie zeskoczył z łóżka, jego rozmyślenia rodem z luźnego, romantycznego musicalu zepchnięte na sam tył głowy, kiedy wypuścił spory haust powietrza z płuc i wyprostował nieco pogniecioną, czerwono-czarną koszulę w kratę, jego eleganckie stroje pozostawione w szafie, aby wypoczęły przed kolejnym męczącym tygodniem w pracy.

Chan opierał się tyłem o blat wyspy, szeroki uśmiech uwydatniał jego dołeczki, kiedy żartowali o czymś z Allenem.

Ramiona skrzyżowane na piersi; czarna, idealnie opinająca jego tors koszulka odsłaniała pokaźne muskuły, które skrywały się pod drogimi materiałami marynarek bądź stonowanych koszul, równie czarne jeansy uszczuplały jego długie nogi, z jednej z kieszeni wystawał pojedynczy łańcuszek przypięty karabińczykiem do szlufki spodni.

[ON HOLD] A Chance From Life | Han X LeeKnow X ChanWhere stories live. Discover now