Koniec retrospekcji.
***
- Że co niby zrobiłeś? - głos Lumine zdaje się rozsadzać głowę Zhongliego. Brunet łapie się za skronie i po raz kolejny cicho powtarza cały, genialny plan, który stworzył.
Jednak za każdym razem, gdy o nim wspomina, zdaje sobie sprawę, że jednak nie było to mądre posunięcie.
- Jak na kogoś tak starego jesteś niewyobrażalnie głupi.
- Zważaj na słowa, Podróżniczko. - mówi ostrzegawczo Zhongli. Jego złote oczy zaczynają błyszczeć, a wokół niego pojawia dziwna energia. Nie jest teraz konsultantem, jest teraz Bogiem.
- Raczej ty na nie zważaj, Moraxie. - Lumine cedzi przez zęby. W jej podkrążonych, zmęczonych oczach płonie ogień. - Nie zapominaj, że pomogłam tyle razy twoim ludziom, pomogłam ich uratować, gdy ty popijałeś herbatę. Mam gdzieś twoją emeryturę, staram się zrozumieć, że nie możesz pomóc mi odszukać mojego brata, ale do cholery, nie waż się mi grozić, ani bawić uczuciami Childe'a.
Zhongli w tym momencie dostrzega to, co jakimś cudem mu umknęło.
Lumine jest wojowniczką i jest w stanie się na niego rzucić bez zawahania. Widzi to w jej oczach.
Przypomina sobie o jej wszystkich czynach, o pokonaniu smoka, o pomocy w bitwie z Osialem i o walce z Raiden Shogun.
I mimowolnie wzdyrga się przez wzrok, jakim na niego patrzy.
- Nie rozumiesz. - brunet kręci powoli głową, a jego umysł zaczyna szaleć.
- To mi wytłumacz.- prycha, a jej złote oczy świdrują jego postać. - Czemu się nim bawisz?
- Kocham go. - wyjawia w końcu te dwa, ważne słowa, które są przyczyną całego dramatu. Przez chwilę milczy, tak jakby rozkoszował się wyznaniem, a Luminie chociaż jest zaskoczona, to tego nie okazuje.- Kocham go jak nikogo innego.
- Jakoś dziwnie mu to okazujesz. - brzmi na nieco udobruchaną.
- Wiem, że Childe ma mnie dość i widzę, że z każdym wypowiedzianym słowem, tylko go ranię. Dlatego wpadłem na pomysł z tą całą farsą. Chciałem by znienawidził mnie do końca, bo nie jestem wart jego uczuć, ale jestem takim egoistą, że równocześnie chcę go mieć tylko dla siebie. - śmieje się niewesoło.
- Powiedz mu to.
- Nie mogę.
- Czemu nie? - Lumine podnosi głos. Zaciska swoje dłonie w pięści i mierzy go zezłoszczonym spojrzeniem.
- Nie zasługuję na niego. Zresztą, tego i tak nie da się naprawić.
- Więc zamierzasz po kres swoich dni pluć sobie w brodę? Nie rozumiesz, że on cierpi?
Przez chwilę walczą na spojrzenia i w końcu Morax odpuszcza.
- Dobrze, porozmawiam z nim.
Podróżniczka klaszcze z zadowoleniem w dłonie i podnosi się z krzesła.
- Pośpiesz się.
***
- Childe?- głos Vlada przerywa ciszę panującą w biurze. Rudowłosy podnosi wzrok znad papierów, nad którymi ślęczy od kilku godzin i patrzy na niego wyczekująco.- Wraz z Nadią i resztą pracowników, uh... Eeee.- stęka, a młody Zwiastun zaczyna się powoli niecierpliwić.
- Napisaliśmy list do Carycy. - dodaje szybko Nadia, a Childe mruga z zaskoczeniem. List, który trzyma wypada mu z rąk.
- Co zrobiliście?
CZYTASZ
Ucieczka Zhongli x Childe
FanfictionUcieczka od uczuć bywa naprawdę ciężka. Lub gdzie Childe za wszelką cenę stara się unikać Zhongliego, a ten chce tylko porozmawiać. DZIĘKUJĘ ZA OKŁADKĘ @coztegobedzie