"Początkowo niezbyt mu ufałem. Kolejny żołnierz Fatui na służbie Carycy."
Childe zbiega po schodach z zawrotną szybkością, nie przejmuje się tym, że może się przewrócić i zrobić sobie krzywdę.
Po prostu chce uciec jak najdalej od tych oczu w kolorze złota.
Z nerwów zaciska zęby na swojej wardze i już po chwili z zaskoczeniem zauważa, że w ustach czuje metaliczny smak krwi.
- Childe? - z góry rozlega się znajomy głos, a Ajax przez krótką chwilę ma ochotę przystanąć, jednak w porę się reflektuje. Bo po co miałby z nim rozmawiać? - Czekaj, chcę z tobą porozmawiać.
"Teraz mu się na rozmowy zebrało". - śmieje się w myślach i zaciska dłonie w pieści. - "Tyle czasu minęło, widocznie zaczął się nudzić."
- Ale ja nie chcę. - mamrocze pod nosem i wybiega z budynku.
Szczerze mówiąc, jest z siebie dumny. Myślał, że zareaguje gorzej, jednak trzymał się nawet dobrze.
Kto wie, może w końcu przestanie o nim myśleć?
- Nie no, to zdecydowanie nie będzie takie proste. - mówi sam do siebie.
Przez chwilę myśli, w którą stronę ma się udać. Nie chce poruszać się głownymi ulicami, bo wtedy będzie ryzykował spotkaniem byłego Boga, a tego zdecydowanie chce uniknąć.
Tartaglia chce po prostu przez chwilę pomyśleć i uspokoić szalejący umysł, och ile by oddał za kubek swojego ulubionego kakao prosto ze Śnieżnej.
Childe postanawia ruszyć w kierunku portu i tam na chwilę porozmyślać nad bezsensem całej tej sytuacji. Wkłada dłonie do kieszenini i mimo wewnętrznego chaosu i żalu, na zewnątrz promieniuje zadziwiająca pewność siebie.
Bo żołnierz musi odważnie kroczyć na przód.
Mija wielu ludzi.
Ci, którzy wiedzą kim jest, posyłają mu nieprzychylne spojrzenia, co szczerze go bawi i nieco poprawia zepsuty humor. Wyżsi rangą oficerowie, którzy załatwiają swoje sprawy, patrzą na niego uważnie, tak jakby spodziewali się, że przyzwie kolejnego boga.
Młode dziewczyny chichoczą na jego widok, a Childe mimo tego, że odwzajemnia zalotne spojrzenia nie rozumie, co one w nim widzą.
Ostatnia grupa ludzi po prostu ma go gdzieś i to mu najbardziej odpowiada.
Wzdycha ciężko i w końcu wchodzi na drewniany pomost. Drewno skrzypi nieco pod jego stopami, a Childe uśmiecha się pod nosem i zaczyna wpatrywać w odległy horyzont.
Przymyka oczy i pozwala by ciepłe promienie oświetliły mu twarz.
Tylko on i natura.
I jakieś płaczące dziecko pod pomostem.
Zaraz, co?
Otrząsa się z zaskoczenia i podchodzi nad skrawek pomostu. Zamiera, gdy zauważa dziewczynkę, która do połowy swojego ciała jest zanurzona w wodzie, a małymi dłońmi uparcie trzyma się belki.
- Co ty tam robisz? - Childe pyta głośno, a dziecko unosi głowę do góry i patrzy błagalnie.
Rudowłosy nie zastanawia się, od razu wskakuje do wody, łapie ją w pasie i za pomocą swojej hydro wizji tworzy schodki prowadzące na pomost.
Następnie otacza swoje buty cienką warstwą wody (dziękuje sobie w myślach za nauczenie tej głupiej, acz pożytecznej sztuczki) i szybko wydostaje ich bezpieczne miejsce.
CZYTASZ
Ucieczka Zhongli x Childe
FanficUcieczka od uczuć bywa naprawdę ciężka. Lub gdzie Childe za wszelką cenę stara się unikać Zhongliego, a ten chce tylko porozmawiać. DZIĘKUJĘ ZA OKŁADKĘ @coztegobedzie