Rozdział 2 ,,Zacznij od nowa''

56 6 3
                                    

Korpulentna kobieta przed sześćdziesiątką ze zmartwioną miną krzątała się po mieszkaniu w krakowskiej kamienicy.

Mieszkanie było spore, połowicznie umeblowane w większości meblami z odzysku. Panował w nim nieład, i nie, to nie był żaden artystyczny nieład, a typowy nieokrzesany bałagan.

Zmachana pani Teresa starła ręką pod z czoła i zakręciła kurek, po tym jak doprowadziła naczynia do wzorowej czystości. Otrzepała spracowane dłonie i chwyciła leżący nieopodal na szafce ręczniczek. Oparła się tyłem o blat i spojrzała ze smutkiem poprzez połączony z kuchnią salon wprost na siedzącą na parapecie okna młodą kobietę, która nawet nie zdawała się jej zauważać.

Biedna dziewczyna, miała jedynie dziewiętnaście lat, a już przeżyła tyle strat. Kobieta martwiła się o nią. Odkąd jej pracodawca, a zarazem przyjaciel, Henryk, emerytowany profesor ekonomii, u którego była zatrudniona jako gospodyni domowa przez dobre paręnaście lat, zginął tragiczną śmiercią, pomagała jego adoptowanej córce Aleksandrze się pozbierać, choć było to trudne, mając świadomość tego, że nie pierwszy raz ta biedna dziewczyna straciła wszystko, co kochała.

Pani Teresa westchnęła ciężko, odkładając wilgotny ręcznik na miejsce. Podniosła świeżo zrobioną herbatę i ruszyła ciężkim krokiem poprzez pokój. Stanęła tuż za dziewczyną, która pochłonięta wpatrywaniem się w krajobraz za oknem, nawet jej nie zauważyła. Pani Teresa z zaciekawieniem zajrzała ponad nią, by zdołać ujrzeć to samo co ona.

Za oknem panowała zgnilizna, co wcale nie zdziwiło kobiety. Cały Wrzesień był deszczowy. Poza tym zobaczyła jedynie pusty park spowity mgłą. Kobieta nie zdołała ujrzeć w tym widoku nic interesującego, co mogło tak pochłonąć czyjąś uwagę.

Pani Teresa przyjrzała się po raz kolejny spokojnej twarzy dziewczyny. Wyglądała dziś porażająco zwyczajnie, jakby wszystko było w najlepszym porządku. Jednak kobieta wiedziała, że to tylko jej gra.

Aleksandra udawała przed nią, że nic jej nie jest, próbując zachowywać się pozornie normalnie i możliwe, że uwierzyłaby jej, gdyby nie parę rzeczy, które ją zdradzały.

— Proszę.

Pani Teresa wepchnęła w jej zimne dłonie gorący, parujący kubek. Aleksandra nawet na nią nie spojrzała, niewyraźnie mamrocząc pod nosem podziękowanie.

— Dostałaś w końcu jakąś odpowiedź od Uniwersytetu? — spytała, próbując z nią porozmawiać i odciągnąć jej myśli na inne tory.

Dziewczyna schowała za uchem niesforny kosmyk kasztanowych włosów, który zdołał wyplątać się z jej luźnego koka grubych loków. Nie patrząc kobiecie w oczy wskazała na stolik przed grającym cicho telewizorem.

— Tam jest. — odparła jedynie cichym głosem, po czym z powrotem wróciła do widoku zza okna.

Zainteresowana pani Teresa poszła za jej wskazówką i podniosła list, leżący na białej kopercie.

— Olka? — zapytała ze współczuciem w głosie — Czemu nic nie mówiłaś?

Brązowowłosa uśmiechnęła się niemrawo pod nosem, poprawiając swój chwyt na kubku. Spojrzała z zakłopotaniem na swoją starą gospodynię, posyłając jej przepraszający uśmiech.

— Przepraszam, zapomniałam wspomnieć.

Pani Teresa westchnęła ciężko, kręcąc z dezaprobatą głową. Już zaczynała powoli tracić cierpliwość, co do jej wymówek. Od jakiegoś miesiąca Aleksandra próbowała wodzić ją za nos. Tu niby chodziła jak w zegarku do psychologa, który miał jej pomagać po stracie, a dziwnym trafem parę dni temu pani Teresa dostała od niego pełen zniecierpliwienia telefon, że jego pacjentka nie była u niego ani razu. Tak samo niby spotykała się ze znajomymi i szukała nowej pracy dorywczej. Pani Teresa już jakiś czas temu przestała wierzyć w jej kolorowe zapewnienia.

WykluczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz