Rozdział 7 cz.1 ,, Niczym trująca ropucha''

40 5 0
                                    

— Umiesz walczyć? — spytał Max, krążąc wokół niej niczym sęp, wymachując wokół siebie kijem dwukrotnie większym od niego samego.

Alex, ledwo łapiąc dech w piersiach, stała schylona opierając się rękoma o swoje lekko drżące z wysiłku kolana. Czując stróżki potu spływające jej ze skroni, wpatrywała się w umazane czerwonym pyłem buty, które dziś dostała. Jej nowe ubrania, super-cienkie, nieprześwitujące legginsy i koszulka na ramiączkach, także były już gdzieniegdzie dotknięte przez rdzawy proch. Choć dziewczynie wydawało się, że siedzi tam wieczność, w rzeczywistości dopiero jakieś półgodziny temu zeszli poprzez identyczne korytarze i ciągnące się w dół szerokie, kamienne schody na podziemną, prostokątną arenę pokrytą sproszkowaną, czerwoną kredą. Poprzez ogłuszające bicie własnego serca i łapczywe łapanie powietrza, ledwo mogła zebrać myśli. Zadarła głowę na palące się pod wysoko osadzonym sklepieniem, liczne świeczniki, które wzmocnione otaczającymi je kawałkami luster, oświetlały jasnym blaskiem arenę, niczym jarzeniówki.

Max postanowił na początek zafundować im pięć kółek wokół areny, która dorównywała wielkością boisku do gry w piłkę nożną na miejskim stadionie. Według Elfa była to lekka rozgrzewka, ale ona czuła się jakby przebiegła maraton. Mieli biec truchtem, jednak jak się okazało elfy były o wiele szybsze niż ludzie. Dlatego zamiast spokojnie biec ramie w ramię, gdy Max truchtał tak jak planował wcześniej, dziewczyna była zmuszona co sił w nogach przynajmniej próbować go dogonić.

Skończyło się na tym, że chłopak ukończył zadanie o prawie jedno kółko szybciej od niej, wcale nie będąc po tym zmęczonym. Lekko znudzony czekał, aż Alex dobiegnie do celu, by podczas gdy ona myślała, że wypluje płuca, stwierdzić, że czeka ich masa pracy, biorąc pod uwagę, że posiadała zerową kondycję jak na elfie standardy.

— Niezbyt. — odpowiedziała, powoli wychodząc z zadyszki. — W moim świecie raczej nic nikomu nie grozi, póki po ciemku nie chodzi po szemranych zakamarkach ani nie zaczepia podejrzanych typów.

— Naprawdę? — zdziwił się zainteresowany. — Nie uczycie się w waszym świecie samoobrony? Czyżby u was było tak bezpiecznie, żeby nikt nie umiał się nawet bronić?

Zanim Alex zdołała zdobyć się na odpowiednią odpowiedź, wpadła w zadumę. Faktycznie było to dość naiwne myślenie. Dzieciaki uczyły się w szkołach, jak wyszywać ściegi, a w przypadku niebezpieczeństwa nie byłyby w stanie nawet się obronić.

— Tego bym nie powiedziała, że jest bezpiecznie. Między zwykłymi ludźmi czai się wiele osób, które nie zawahałyby się wyrządzić komuś krzywdy. Pozory bezpieczeństwa daje prawo i cały wymiar sprawiedliwości, jednak i to ma swoje luki, doliczając do tego jeszcze liczne czynniki ludzkie, które często doprowadzają do zaniedbań i tym samym do tragedii. Brak edukacji, jeśli chodzi o samoobronę jest jedną z wielu luk w panującym systemie, ale co zrobić. Ci, którzy chcą uczyć się sztuk walki, bądź nauczyć się bronić, muszą trochę za to zapłacić, a nie każdego na to stać. — wyjaśniła pokrótce.

Pod wpływem tej nagłej refleksji przypomniało jej się, gdy Henryk, jej zmarły niedawno przyjaciel, namawiał ją, by nauczyła się jakiejś ze sztuk walki. Miał w zwyczaju ciągle powtarzać -,, Musisz być przygotowana na wszystko''. Wtedy uważała to za oznakę przewrażliwienia. Poza tym nie miała wtedy na to ani chęci, ani ochoty, pieczołowicie przygotowując się do matury. Gdyby wtedy się go posłuchała, teraz nie byłaby w aż tak podbramkowej sytuacji.

— Dziwny ten twój świat. — uznał po dłuższej chwili tonem, jakby nie mieściło to mu się w głowie. — W naszym świecie ten, który nie umie się chociażby bronić, ma nikłe szanse na przeżycie późnej starości. Jeszcze za panowania Awatarów może tak nie było, ale teraz, gdy nawet strażnicy porządku nie przestrzegają żadnych moralnych zasad ani praw, ciężko jest o bezpieczeństwo kogokolwiek. Dlatego ty, zwłaszcza jako człowiek, musisz nauczyć się walczyć.

WykluczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz