Miłego czytania :*
Nie mogłem się skupić przez kolejne godziny. Kręciłem piórem w palcach, rozkręcałem je i składałem, aż ostatecznie atrament zaplamił mi biurko i dokumenty.
Wkurzony wyszedłem na balkon i zakurzyłem setkę Marlboro. Odpaliłem zapalniczkę, żeby trochę się pobawić nad ogniem. Przypalałem skórki i włoski, chcąc odciągnąć umysł od mrocznych myśli odrobiną fizycznego bólu.
Jak tylko skończyłem szluga, zgniotłem go w palcach i wyrzuciłem do popielniczki. Wróciłem do biura, zabrałem z blatu kryształowy tumbler i na chwilę przystawiłem zimne szkło do czoła. Skierowałem się do osobistego barku. Wyciągnąłem korek z karafki, po czym przystawiłem szyjkę do ust i pociągnąłem mocny łyk.
Usiadłem przed komputerem, napisałem wiadomość do zleceniodawcy, aby ostatecznie zabrać się za projekt. Za każdym razem gdy narysowałem dwie kreski, robiłem przerwę na rozmyślania, albo bierne wpatrywanie się w jeden punkt. Jakoś nie potrafiłem się skupić na dłużej, niż pięć minut. Podświadomość cały czas podsuwała mi coraz gorsze scenariusze.
— Proszę, to faktury z zeszłego tygodnia — powiedział Jason, wyrywając mnie od projektu. — A tutaj podanie o tydzień urlopu dla Hailey.
— Hailey? Mamy taką dziewczynę? Która to? — Zmrużyłem oczy, odbierając papier.
— Taka... brunetka co pracuje w dziale marketingu. — Podrapał się po karku. — A tu moje podanie o urlop...
Obejrzałem oba papiery, dostrzegając tę samą datę przewidywanego wolnego.
— Och, więc teraz rozumiem. — Splotłem palce i założyłem je za głowę. — To coś poważnego?
— To się okaże. — Wzruszył ramionami ze złośliwym uśmiechem na ustach. — Mój dziadek mawiał, że jak za trzecim razem droga do dziewczyny się nie zwróci, to trzeba szukać innej.
— Ach ci Amerykanie. — Pokręciłem głową. — Mnie dziadek uczył, jak powinienem składać pieniądze.
— W przerwach od wykładu o tym, jak zabijać wrogów? — Uniósł wymownie brwi.
— Noi Italiani mamy to we krwi, nie musimy się tego uczyć, ani rozmawiać o seksie. Taka jest nasza natura. Nie bez powodu, większość kobiet marzy o romansie z gorącym Włochem.
— Tak, podnoś sobie ego, Caruso. — Jason przewrócił oczami. — Wcale nie jest wysokie, w ogóle — ironizował.
Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym złożyłem podpis na obu dokumentach, zgadzając się tym samym na wolne swojego pomocnika. Następnie poprawiłem się w fotelu i wyciągnąłem zapalniczkę z kieszeni. Odpaliłem, przystawiając płomień pod róg papierów. Jason rozszerzył ślepia, przełykając ślinę.
— Chcesz to wolne czy nie?
— Chcę! Jezu, przepraszam! Coś ty taki porywczy? — Próbował wyrwać wnioski. — Caruso, cholera już kupiłem bilety!
Pokręciłem głową, gasząc zapalniczkę.
— Jedź, pochwal się później, czy wszystko poszło po twojej myśli. — Odprawiłem go ruchem dłoni. Skinął głową i odwrócił się na pięcie w stronę drzwi. — Jason, nie będzie mnie od piątku do poniedziałku.
— Wyjazd służbowy, tak?
— Bardzo służbowy.
Pokiwałem głową, zaplatając jednocześnie palce. Gdy Fury zamknął za sobą drzwi, sięgnąłem po komórkę i wykonałem szybkie połączenie, które składało się zaledwie z paru słów rozkazu.

CZYTASZ
𝐈𝐈. [+𝟏𝟖] 𝐅𝐥𝐚𝐭 𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐢 𝐒𝐞𝐭𝐤𝐢
Action~ Sprzedałem duszę, spaliłem serce ~ Pierwsze pociągnięcie jest dosyć miłe, delikatne i przyjemne, ale im bliżej filtra, tym więcej goryczy i niesmaku.