Miłego czytania :*
Wstałem z uśmiechem na mordzie, jakbym co najmniej złapał gwiazdkę z nieba. Pogwizdując pod nosem, umyłem się i ubrałem. Nawet miałem ochotę i chęci na to, by zapleść sobie warkocz na włosach. Z brodą i w tym wydaniu zdecydowanie prezentowałem się teraz niczym wiking. Jedynie ciemna karnacja mnie zdradzała.
Rzuciłem okiem na ranę, ciesząc się, że nastąpił moment zdjęcia szwów. Miałem nadzieję, że wszystko jest na dobrej drodze, a lekarz pochwali mnie za pozostawanie czystym i wręczy order dzielnego pacjenta. Nie chciałbym, żeby kolano strzeliło mi gdzieś w drodze do Portland. Choć na wszelki wypadek, do swojego ucieczkowego plecaka, spakowałem już zestaw pierwszej pomocy, wraz z przybornikiem małego krawca.
Założyłem czarną koszulkę i wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach na parter, skręciłem w prawo, przeciąłem salon, po czym wtargnąłem niczym huragan do jadalni.
— Buongiorno — przywitałem się.
— Buongiorno — odpowiedział Vincent. — Questi cornetto americani fanno schifo! [Te amerykańskie rogaliki są do bani!] — Odepchnął od siebie talerz z kwaśną miną.
— Perciò mangia la pancetta e le uova strapazzate [Zatem zjedź jajecznicę z bekonem.]
— E! — Skrzywił się, machając nerwowo ręką.
— Wybredny jesteś i tyle, stary dziadu — stwierdziłem, ze złośliwym uśmiechem, dosiadając się do stołu tuż obok niego.
Już po sekundzie jego wielka dłoń przywaliła mi w potylicę, aż wypuściłem widelec z dłoni. Przewróciłem jedynie oczami i nałożyłem bekon i tosty na talerz. Z ogromnym apetytem zabrałem się za śniadanie. Emanowałem dobrym humorem, przez co ojciec uważnie mi się przyglądał. Nie mógł uwierzyć, że wczoraj miałem negatywny wynik testu narkotykowego. Był przekonany, że udało mi się uciec po to, by zapalić blanta, albo wziąć coś dużo lepszego.
— Wystarczyło, że przejechałeś się samochodem i już taka zmiana? — zapytał, mieszając łyżeczką kawę w filiżance. Chwycił porcelanę i uniósł brwi, dodając:— Słyszałem, że kręciłeś się po pokoju do późna.
— Miałem nagły przypływ weny — skłamałem. — Przyjąłem zamówienia na wille po raz pierwszy od czasów studiów, chcę to dobrze zrobić.
— Cieszę się. — Pokiwał głową z aprobatą.
Wypiłem łyk cappuccino, lekko przewracając oczami. Co prawda Gilbert wczoraj nie odezwała się ani słowem, ale sam fakt, że słyszałem, jak gwałtownie wciąga powietrze, słysząc mój głos, wystarczył, by dopadła mnie bezsenność. W dodatku to ONA do mnie zadzwoniła. I nieważne czy była pijana, czy pomyliła numery, czy po prostu chciała usłyszeć tę chrypkę. Po tym jednym telefonie jeszcze bardziej chciałem uciec, żeby móc spojrzeć jej prosto w te śliczne niebieskie oczka. Na samą myśl o niej moje serce biło szybciej.
— Oddaj kluczyki do chevroleta. — Głos ojca wyrwał mnie z zadumy.
Momentalnie zbladłem, a cały dobry humor szlag trafił. Temperatura moje ciała gwałtownie spadła.
— Nie.
— Adrian, nie będziesz kierował. — Jego srogi ton sprawił, że dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. — Nie minęły nawet trzy tygodnie od operacji. Lekarz ci zabronił.
— Właśnie, że będę kierował. Wczoraj wszystko było dobrze.
— To nie oznacza, że możesz tak przemęczać kolano. Nie myślcie sobie, że ten wybryk ujdzie wam na sucho. Carlo odpowie za włamanie do mojego gabinetu.
CZYTASZ
𝐈𝐈. [+𝟏𝟖] 𝐅𝐥𝐚𝐭 𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐢 𝐒𝐞𝐭𝐤𝐢
Action~ Sprzedałem duszę, spaliłem serce ~ Pierwsze pociągnięcie jest dosyć miłe, delikatne i przyjemne, ale im bliżej filtra, tym więcej goryczy i niesmaku.