Rozdział 12

1.7K 97 202
                                    

Miłego czytania :* Pamiętajcie o melisie!

Changretta_

***

Rzuciłem się do przodu i usiłowałem pochwycić blondynkę, która cały czas odpierała ataki szatynki. Nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że będzie w niej aż taka zajadłość, wymieszana z ogromną chęcią walki. Gdy zablokowałem jej ramiona i odsunąłem od Adiny, dyszała ciężko, wprawiając w ruch krągły biust. Wyrywała się pochłonięta w amoku. Mokra sukienka jeszcze bardziej przyległa do ciała. Wyczułem duszący zapach wina.

Luca wreszcie obezwładnił drugą napastniczkę. Była czerwona od złości, a kilka kosmyków wypadło ze starannego upięcia, tworząc nieład na głowie. Rozejrzałem się po zgromadzonych i odetchnąłem głęboko, ponieważ poza naszą czwórką, świadkiem potyczki była jedynie gosposia.

Całe szczęście, że nie rzuciły się sobie do gardeł przy rodzicach.

— Co wam strzeliło do głowy? — Pierwszy zabrałem głos.

— To ta idiotka oblała mnie winem! — wrzasnęła Clary.

— Cicho — upomniałem ją, zaciskając mocniej palce. — Narobiłyście wystarczająco hałasu.

Gilbert zgromiła mnie wzrokiem, wyrywając się z uścisku. Skrzyżowała ramiona na piersi, stając obok z dumnie uniesioną głową. Odniosłem wrażenie, że nieco uraziła ją moja postawa, ale wolałem to wyjaśnić później.

— Adina. Czemu to zrobiłaś? — odchrząknął Carlo.

Luca rozluźnił uchwyt na ramionach Czeszki, która momentalnie rozbeczała się jak małe dziecko.

— Bo to wszystko twoja wina! — pisnęła, zachodząc się łzami. Podbiegła do mnie i zacisnęła mocno dłonie na koszuli. — Przez ciebie przeżywam piekło!

— O czym ty mówisz, dziewczyno? — Pochyliłem się, marszcząc czoło. — Nic ci nie zrobiłem.

— Ojciec mnie nienawidzi, bo to ją wybrałeś! — krzyknęła. — Specjalnie udawałeś chama podczas licytacji! Zastraszyłeś mnie, żebym błagała rodziców, aby nie naciskali na ten ślub!

Clary momentalnie zastygła w bezruchu słysząc te słowa. Kątem oka dostrzegłem, jak zaciska dłonie w pięści.

— Nie zastraszył cię, kretynko — fuknął Carlo. — Po prostu jesteś miękka.

— Myśle, braciszku, że mogłeś sobie darować ten komentarz. — Luca posłał bratu wymowne spojrzenie.

— Jesteście okropni. — Adina przetarła łzy wierzchem dłoni. — Mi już brakuje sił...

— Słuchaj, rozumiem, że jesteś w beznadziejnej sytuacji i chciałabyś zasłużyć na uznanie ojca — zacząłem — ale atakowanie Clary nie zmieni twojej sytuacji. — Powinno mi być jej żal, a tymczasem... nie odczuwałem nic. — Uważam, że powinnaś się uspokoić — westchnąłem, łapiąc ją za nadgarstki.

Uwolniłem się od natarczywych dłoni i odsunąłem kilka kroków. Dziecięca twarz wykrzywiła się w jeszcze większym grymasie. Wpatrywała się we mnie tymi wielkimi oczami, biorąc gwałtowne oddechy. Nie byłem pieprzonym aniołem stróżem, żeby uratować ją od Cyrila. Cokolwiek jej robił, nie miałem ochoty w to ingerować.

Lakoma był handlarzem broni, stosunkowo niebezpiecznym człowiekiem, który wytresował sobie córkę na zastraszony obiekt z kompleksem niższości.

— Przeproś panienkę Gilbert, Adino — powiedział stanowczo Carlo, krzyżując ramiona na piersi. — No już.

𝐈𝐈. [+𝟏𝟖] 𝐅𝐥𝐚𝐭 𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐢 𝐒𝐞𝐭𝐤𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz