Mam już dość. Czy opłaca się to dalej ciągnąć? Codziennie zmuszam się do życia. Najchętniej bym się zajebała, ale gdy tylko pomyślę o osobach, którym na mnie zależy. Nie chcę żeby przez moją śmierć cierpieli tak jak ja cierpię teraz. Nie chcę zadawać im niepotrzebnego bólu moją śmiercią. Ciągnę to dalej tylko po to, żeby nie zadać innym bólu. Straciłam chęci do życia, wszystkie pasje, zainteresowania zniknęły i raczej już nie powrócą. Nie jestem w stanie zliczyć ile nocy już przepłakałam.
Dom. Z czym wam się kojarzy? Zazwyczaj dom przedstawia się jako otoczenie osób wśród, których czujesz się bezpiecznie i, którym ufasz. Nie zawsze budynek, w którym aktualnie mieszkasz można nazwać domem. Ja mieszkania, w którym mieszkam nie mogę nazwać domem. Nie czuje się tu bezpiecznie, nie ufam osobom mieszkającym razem ze mną. Mój dom jest koło Wiki. Ona jest dla mnie jak siostra i wspiera bardziej niż rodzina. Jest ona jedną z osób, dla których ciągnę to dalej. Gdyby nie ona to zajebała bym się może z pół roku temu już. Przy niej czuję się swobodnie, bez oporów mogłabym przy płakać wiedząc, że mnie wysłucha.
Czasami dziwię się jak wiele emocji pomaga ukryć uśmiech. Mi też on pomaga. Tworzy swego rodzaju "maskę". Problem jest w tym, że mam już problem tą maskę zakładać 24/7.(wiem, że to zdanie nie ma sensu, ale nie wiem jakimi słowami to inaczej napisać). Po prostu muszę mieć ją założoną cały czas, w domu nawet nie mogę okazać emocji, bo obawiam się matki. Boję się zaufać komukolwiek, szybko się przywiązuje, lecz także nie zaufam ponowienie osobie, która miała mnie gdzieś, a teraz próbuje to naprawić. Jak już raz wyszedłeś przez drzwi z mojego życia, to nie próbuj na siłę ponowie tych drzwi otworzyć, żeby wejść. Ona zostawiła mnie kiedy potrzebowałam największego wsparcia. Nie mogłam szukać pocieszenia wśród "rodziny". Pomogli mi przyjaciele, oni jedyni mnie wsparli. Codziennie dają mi nadzieję na lepsze jutro, powoli jest ciężej tak nawet myśleć, ale muszę jeszcze radę to jakoś pociągnąć, dla nich. Matka teraz próbuje mi się do życia wpieprzyć. Nie mo mamusiu po co? Przecież jest zajebiście. Chcę żyć, więc po co się martwić? Tak, tak. Tak sobie myśl. Będę miała przynajmniej trochę wolności. Odbiegłam trochę od tematu, ale kontynuując mam problem ostatnio z kontrolowaniem emocji. Coraz ciężej jest mi ukrywać emocje. W momentach kiedy najlepiej było by milczeć, spokojnie podejść do czegoś, po prostu nie umiem. Zęby zaciskam z całej siły tylko po to, żeby nie powiedzieć czegoś czego będę żałować, bo znowu zaczną się pytania, które wolę ominąć. Ciężko jest powstrzymać łzy cisnące się do oczu. Mimo łez w oczach potrafię się uśmiechnąć i udawać, że jest dobrze, a łzy w oczach mam dlatego, że coś mi do oczu wpadło i nie potrafiłam tego wyciągnąć. Narazie to działa, ale wiem, że z dnia na dzień jest coraz gorzej.
Niedawno oglądałam serial, w którym główna bohaterka Hannah Baker popełniła samobójstwo. Tak bardzo zazdroszczę jej odwagi. Ale... Niedługo może dołączę do niej. Tam w innym świecie. Znaczy wiem, że to tak nie działa, bo to tylko serial. Ale chodzi mi o to, że niedługo możliwe, że nie będę w stanie dłużej tego ciągnąć. I skocze... Chyba tylko do tego będę miała wystarczająco silną wolę. Nie wiem jeszcze kiedy ten moment nastopi. Ale czuję... Że zbliża się wielkimi krokami.
______________________________________Dziękuję wszystkim za przeczytanie i zmarnowanie czasu na takiego śmiecia jakim jestem ❤️
YOU ARE READING
Niedoszły Samobójca
FanficBędę tu opisywała jak wygląda moje życie, oraz będę się tu żaliła. Jeśli ktoś nie chce, nie zmuszam do czytania. Po prostu niektóre wydarzenia mnie przytłaczają i chce się z kimś nimi podzielić, a boję się o tym powiedzieć komuś znajomemu. Często op...