-Merlin? Merlin? - ciche wołanie wyrwało mnie z spokojnego snu.
-Mariabell? - spytałam cicho unosząc się z torsu Henryka - Coś się stało, słoneczko?
-To prawda? - spytała cicho gdy zapaliłam lampkę nocną na stoliku.
-O czym mówisz, słoneczko? - spytałam sadzając ją obok siebie - Co jest prawdą?
-Mitchell, kłócił się z Charlotte o mnie. Macie zamiar mnie zniszczyć, prawda? - spytała z załzawionymi oczami.
-Oczywiście że nie - zaprzeczyłam - Jesteś częścią naszej rodziny, słońce. Cokolwiek się stanie, nie możesz zapominać że jesteś ważna dla mnie i Mitchella. Żadne z nas nie pozwoli, aby coś ci się stało.
-Obiecujesz? - spytała
-Obiecuję - odparłam całując jej dwa policzki - Jest trzecia w nocy, słoneczko. Wracajmy spać.
-Mogę z wami zostać? - spytała posyłając mi oczka szczeniaka.
-Oczywiście - odparł Henry przesuwając się na bok łóżka.
Mariabell, wsunęła się na środek oplatając swoimi rączkami moją talię.
Zgasiłam światło po czym jedynymi promieniami były lampy na zewnątrz-Jak długo nie śpisz? - spytałam cicho wsuwając swoją rękę w rękę Henryka
-Odkąd podniosłaś głowę z mojego torsu - rzekł przysuwając się bardziej w naszą stronę - Wiesz za co cię kocham?
-Bo tylko ja mogę cię znieść? - zażartowałam z uśmiechem na ustach
-Bo umiesz podjąć słuszną decyzję w ważnej sprawie - rzekł składając pocałunek na moim czole - Dobranoc
-Słodkich snów - mruknęłam kładąc swoją rękę na jego policzku.
Delikatnie przejechałam swoimi palcami po jego policzku, czule uśmiechając się w jego stronę.*Kilka godzin później *
Cicho odsunęłam dziewczynkę, od swojej talii gdy zaczęłam cicho wstawać aby nie obudzić żadnego z nich. Wsunęłam się do łazienki, odprawiając poranną rutynę, gdy drzwi do łazienki zaczęły się otwierać a postać męska stanęła obok kabiny.-Przyda ci się towarzystwo? - spytał Henry opierając się o blat.
Uśmiechnęłam się z wyciągniętą ręką w jego stronę. Ciepła woda zaczęła spływać po naszych ciałach, gdy palcami muskaliśmy swoje ramiona i szyję.
-Wiesz za co cię kocham? - spytałam cicho.
-Bo jestem tak przystojny że moja uroda cię powaliła? - spytał rozbawiony, na co pacnęłam go lekko w tors.
-Bo jesteś tym jedynym. W dniu w którym cię spotkałam, czułam że moje życie zacznie się zmieniać. Henry, bardzo cię kocham. Umiesz sprawić że doznaję pięknych emocji, których przy nikim innym nie doznałam - odparłam z czułym uśmiechem. Henry, przysunął mnie do siebie, tak że między nami nie została żadna wolna przestrzeń.
-Kocham cię. Nikt inny nie zawładnął moim serce, tak jak ty. Nigdy nie myślałem że mogę tak bardzo pokochać dziewczynę. Tak piękną i szczerą dziewczynę - odparł składając pocałunek na moich ustach.
Woda spływała po naszych twarzach, podczas pocałunku. Uśmiechaliśmy się w swoją stronę, po skończonym pocałunku.
-Musimy już iść - wyszeptałam odsuwając się od chłopaka - Zapewne na nas czekają, kochanie.
-Dobrze - mruknął podając mi ręcznik - Choć wymyśliłbym parę rzeczy, które możemy we dwójkę zrobić - puścił w moją stronę oczko, gdy owinęłam się ręcznikiem.
CZYTASZ
Córka Szefa 2 |Niebezpieczny Henryk
FanfictionKontynuacja : Córka Szefa - Niebezpieczny Henry Merlin wyjechała do Dystopii aby móc uczyć się w tamtejszej uczelni i zarazem zwalczać zbrodnie. Charlie wyjechał do Oxwordu a Mitchell postanowił studiować blisko swojej dziewczyny Charlotte. Henry ci...