9

239 12 1
                                    

Zmrużyłam oczy, unosząc się na łokciach i zasłaniając ręka oczy.

-Obudziłaś się - odparł Harry, unosząc się nade mną.

-Gdzie ja jestem? - spytałam, próbując poluzować łańcuchy.

-Nie ruszaj się - odparł patrząc na mnie tak jak kiedyś, gdy byliśmy razem.

-Dlaczego tak na mnie patrzysz ? - spytałam unosząc lekko głowę, aby nie ukazać strachu.

- Jak patrzę? - spytał przybliżając się do mnie, na co odsunęłam się bardziej do tyłu aż moje plecy dotknęły ściany.

-Nie musisz się bać - odparł wstając i patrząc na mnie z góry - Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Merls

-Chciałeś odebrać mi duszę - odparłam patrząc na niego wymownie - Chyba mamy inne zdanie co do słów, nie skrzywdzić.

Harry przewrócił oczami na moje słowa i udał się do wyjścia, zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie w ciemności. Ułożyłam podbródek na kolanach i objęłam rękami nogi. Poczułam, jak coś unosi się ku górze i cicho westchnęłam, z powodu zmiany atmosfery.

-Muszę się stąd wydostać - szepnęłam do siebie - Muszę ostrzec innych o zagrożeniu - obwiązałam łańcuch dookoła rąk i zaczęłam mocno ciągnąć - Nie pozwolę, aby Mariabell dostała się w ręce Harry'ego.

Zacisnęłam usta i oczy, mocno ciągnąć łańcuchy, próbując się wydostać z ciemności.

*W tym samym czasie - Henryk *
Zacisnąłem ręce o oparcie fotela samolotu, patrząc w niebo przez okno.

-Napewno sobie poradzi - odezwał się Sam - W końcu to Storm, jest silna i odważna.

-Wiem - odparłem skupiając swoją uwagę na jej przyjacielu - Wiem że sobie poradzi, ale nadal się niepokoję, nie umiałbym bez niej żyć.

-Widzę, że beznadziejnie wpadłeś stary - odparł z nutą drażnienia.

Rozluźniłem rękę, skupiając znowu swoją uwagę na niebie. Cokolwiek bym nie musiał zrobić, sprowadzę ją do domu.

*8 godzin później - Merlin *
Wstałam na nogi, a za mną o podłogę ocierały się łańcuchy. Westchnęłam, znowu obwiązując je na rękach i cicho ruszyłam w stronę drzwi. Wysunęłam, głowę mrużącz oczy i nasłuchując czy ktoś nie idzie. Cicho, kierowałam się korytarzem w samolocie, chowając się przy najmniejszym odgłosie.

-Kapitan, zapłaci mi za to co zrobiła mojej siostrze - usłyszałam głos, Harry'ego gdy schowałam się za metalowym pudłem.

-Spokojnie, mój przyjacielu zemsta jest coraz bliżej - usłyszałam cichy beznamiętny głos Dragoona.

-Mój brat, już na nas czeka - odparł Harry, kierując się w stronę drzwi, na co jeszcze bardziej się schyliłam, zaciskając z bólu zęby gdy moje ręce dotknęły podłogi.

-Może, dotrzymaj naszej bohaterce towarzystwa - skwitował Dragonn.

Gdy kroki, zaczęły się oddalać cicho ruszyłam dalej, chowając się w ciemności przy drzwiach wyjściowych z samolotu i oparłam głowę o ścianę.

Parę chwil później, usłyszałam alarm więc wskoczyłam zza karton, kucając na nogach gdy koło mnie przebiegły cztery pary nóg i odetchnęłam z ulgą narazie jestem tutaj bezpieczna.

Potarłam, zranionymi rękami swoje ramiona, próbując się choć trochę ogrzać. Koło mojej kryjówki, ciągle przebiegali jacyś ludzie. Oparłam, więc głowę o karton i przymknęłam na chwilę oczy.

*Jakiś czas później *

-Gdzie ona, mogła się podziać? - usłyszałam zły głos Harry'ego

-Nie wiem, panie szukaliśmy jej wszędzie - odparł męski głos.

-To poszukajcie, ją raz jeszcze! - warknął - Przecież nie mogła się, rozpłynąć od tak!

-Może już dawno jej tutaj nie ma - zasugerował inny męski głos.

Po paru sekundach ciszy, dało się usłyszeć mocno trzask ręki w policzek.

-Zbliżamy się do lądowania - usłyszałam z głośników i poczułam jak samolot leci w dół.

-Szukajcie jej! - warknął Harry i sześć par nóg ruszyłam w tym samym kierunku.

Odetchnęłam z ulgą i postanowiłam zaczekać aż całkowicie wylądujemy.

Parę minut później, samolot wylądował a drzwi obok mojej kryjówki się otwarły.

-Nie znaleźliśmy jej - odparło paru mężczyzn obok drzwi.

-Ted, zostań tutaj w razie gdyby próbowała się wymknąć - odparł męski głos i parę par nóg ruszyło w jakimś kierunku.

-To moja szansa - szepnęłam, cicho ruszając się w stronę wyjścia i przywaliłam brunetowi w twarz.

Rozejrzałam się dookoła i szybko wybiegłam z samolotu.

-Ona ucieka! - usłyszałam za sobą dwa męskie głosy.

-Stój! - zaczęli krzyczeć i biec w moim kierunku.

Zacisnęłam usta i biegłam ile sił w nogach do wyjścia z hangaru. Po chwili, koło mnie przeleciał strzał z pistoletu, na co jeszcze szybciej zaczęłam biec.

Gdy drzwi od hangaru się otworzyły, stanął w nich brat Harry'ego. Spojrzał na mnie zaskoczony, na co spojrzałam na niego z wyrazem pomocy.

Kolejny strzał został wystrzelony, więc skręciłam w inną ścieżkę i postanowiłam ukryć się w mroku innych części hangaru. Wbiegłam na schody i postanowiłam schować się na dachu. W jakimś odstępie, słyszałam kroki innych więc postanowiłam ich zmylić i rzuciłam kamień w inną część korytarza i schowałam się pod schodami, gdy grupa zatrzymała się koło mojej kryjówki.

-Gdzie ona pobiegła? - odparł dysząc jeden z mężczyzn.

-Nie wiem, ale jak ją dorwę to odechce jej się ukrywać - warknął wściekle kolejny z mężczyzn.

Ukratkiem, rzuciłam kolejny kamień w prawy korytarz.

-Pobiegła tam - odparł mężczyzna i cała grupa pobiegła w prawo.

Zaczekałam chwilę i cicho weszłam na schody i zamknęłam za sobą małe drzwiczki na dach. Schowałam się za kominem, biorąc głębokie wdechy.

-Muszę się stąd wydostać - szepnęłam opierając się o zimną ścianę - Tylko jak mam to zrobić?

Córka Szefa 2 |Niebezpieczny HenrykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz