3

11 2 0
                                    

- Odbiło ci?! - wrzasnęłam wbiegając do głównego namiotu.
- Król nie wykazywał za dużej współpracy - zaczął Malum nie przejmując się moim tonem.
- Mieliście rozmawiać o wspólnych dobrach, pielęgnować nasz sojusz, a nie go niszczyć! - Co ten człowiek sobie myślał?
- Król ma nieco inne poglądy, których nie zamierza zmieniać. Przeciwników likwidujemy.
- O czym ty mówisz?!
- Nie ważne, po prostu się nie wtrącaj.
W tamtej chwili miałam ochotę poderżnąć mu gardło bardziej niż kiedykolwiek.
- Nie możemy skupić się na naszym ślubie?
- Są ważniejsze sprawy, przecież ty go nawet nie chcesz.
- Przede wszystkim nie chcę żadnych konfliktów.
Wiedząc, że i tak nic nie zmienię, wyszłam na świeże powietrze. Głęboko odetchnęłam i popatrzyłam na tak znaną mi górę. Najbardziej wysuniętą na północ, najwyższą w okolicy. Lecz nie to mnie w niej interesowało...
- Stella co się dzieje? - podeszła do mnie matka.
- Taki właśnie z niego idealny wódz - parsknęłam - Malum właśnie wypowiedział wojnę Wschodniemu Królestwu.
Kobieta rozszerzyła oczy z niedowierzania.
- Porozmiawiam z nim - zniknęła w namiocie.
***
Na dworzu było już ciemno, gdy podjęłam decyzję. W pośpiechu pakowałam do torby wszystko co było mi niezbędne. Nie mogłam zostawić mieszkańców naszej osady pod władzą tak nierozsądnego człowieka, mimo że jednym z moich marzeń było uwolnienie się od tego miejsca. Skoro Malum nie potrafił rozmawiać z innymi przywódcami postanowiłam, że wezmę sprawy w swoje ręce.
- A ty dokąd się wybierasz? - aż podskoczyłam ze strachu.
Malum przyglądał się moim trzęsącym się rękom.
- Podróż przedślubna, wrócę - zabrałam swoje rzeczy i minęłam go najspokojniej jak umiałam.
- Buntowniczka - Malum uśmiechnął się i przekrzywił głowę. Wiedziałam, że to nie było prawdziwe i aż bałam się myśleć co wymyśli pod moją nieobecność.
- I tak już nic nie uda ci się zmienić - krzyknął jeszcze za mną.

Do Wschodniego Królestwa prowadziły dwie drogi. Dłuższa i niebezpieczniejsza przez ocean którego w wielu miejscach pokrywała gruba warstwa lodu, za to droga ta była bardziej oficjalna. Druga ciągnęła się przez ląd i choć była szybsza to skomplikowana przez liczne przepaście, lasy i wzgórza. Wschodnia Kraina również była pokryta mrozem, a śnieg, wiatr i deszcz towarzyszyły jej każdego dnia. Mimo to, tamtejsi władcy byli bardziej rozwinięci od nas i wybudowali wielką kopułę, gdzie panował ciepły egzotyczny klimat. Tą właśnie strefę nazwano Wschodnim Królestwem.
Na całym naszym kontynencie dominował zimowy klimat, dlatego też postanowiłam wziąć swój skuter śnieżny. Tak jak się domyślałam, mimo lata, w nocy śniegu było przynajmniej po kolana. Chociaż jechałam szybko, droga nie należała do krótkich. Powoli przestawałam czuć odmrożone poliki i tylko chowałam się głębiej w swoim anoraku. Skuter lekko podskakiwał na śnieżnych wzniesieniach, na niebie lśniły gwiazdy, a w oddali usłyszałam jakieś zwierzę. Cieszyłam się otaczającym mnie spokojem zakłócanym jedynie przez silnik.
Granica nie była strzeżona, miałam wrażenie, że poza kopułą Wschodnie Królestwo nie interesowało się swoimi terenami. Nikt tam już nie mieszkał, dlatego opustoszałe tereny idealnie nadawały się na bezpieczne kryjówki dla zwierząt. Przede mną wyłonił się świerkowy las, więc zwolniłam.
***
Oświetlona złotym blaskiem kopuła wyłoniła się, gdy wjechałam na wyższy pagórek. Miałam świadomość, że to ryzykowne i mogę nie zostać wpuszczona, ale musiałam chociaż spróbować. Podjechałam do głównego wejścia. Usłyszałam jak strażnik kłóci się z wjeżdżającym do miasta mężczyzną. Co jakiś czas zagłuszało ich ujadanie psów z zaprzęgu. Podjechałam do wolnej bramki. Tak jak się obawiałam nie chcieli mnie wpuścić.
- Mamy zakaz wpuszczania obywateli Północnego Wybrzeża, nawet przyszłej żony wodza.
- Muszę porozmawiać z waszym królem, to naprawdę ważne.
- Wpuście ją - zdziwiona odwróciłam się w stronę Arcany siedzącej na nexi, śnieżnym zwierzęciu podobnym do jaka.
- Księżniczko, dostaliśmy rozkaz.
Mimo tego nikt nie próbował jej zatrzymać, gdy zbliżyła się do mnie i pokierowała w stronę najbliższego parkingu.
- Nexi? - zapytałam, gdy byłyśmy już same - to raczej nie jest zwierzę na podróżowanie po waszym królestwie - zmarszczyłam brwi - i co ty robiłaś przy granicy? Oczywiście z całym szacunkiem jeśli mogę się tak do ciebie zwracać.
- Nie musisz mnie traktować jak księżniczkę - Arcana uśmiechnęła się do mnie - chciałam uciec, przemyśleć wyszystko na spokojnie, porozmawiać z tobą, ale widzę że mnie wyprzedziłaś.
- Znasz jakieś miejsce, gdzie mogłybyśmy spokojnie porozmawiać?
- Chyba coś się znajdzie.

Za horyzontem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz