7

24 1 0
                                    

Wyskoczyłam ze skutera i pognałam w głąb jaskini. Nie było czasu, by zastanawiać się nad własnym bezpieczeństwem, musiałam ostrzec Zimowego Smoka. W jaskini panował chłód, ale nie musiałam już przedzierać się przez nieustępliwą wichurę. Jama od wewnątrz zrobiona była z gołej skały. Nie znałam jej wysokości, gdyż po około trzech metrach sufit ginął w mroku. Szerokość natomiast była mniejsza, ściany po moich obu stronach spokojnie dostrzegałam. Jednak w półmroku niewiele widziałam, a idąc coraz głębiej było jeszcze gorzej. Nie odważyłam się jednak zapalić żadnego światła.

Dlaczego przychodzisz tu dobrowolnie? Znudziło ci się życie?

Usłyszałam głos bezpośrednio w swoim umyśle. Wydawał się pozbawiony uczuć.
- Nie wiedziałam, że potraficie mówić - powiedziałam rozglądając się za stworzeniem. Na próżno.

Nie zniżamy się do waszego poziomu. Owszem mówimy, ale komunikacja za pomocą myśli jest najodpowiedniejsza.

- Przyszłam cię ostrzec. Ludzie z mojej osady znają twoją kryjówkę, idą po ciebie i musisz coś z tym zrobić.
Smok zaśmiał się, choć nie brzmiało to ani trochę wesoło.

Doprawdy zadziwiasz mnie dziewczyno. Ośmielasz się twierdzić, że garstka nic nie znaczących istot mogłaby mi coś zrobić?

- Nie znasz ich, od pokoleń polują na twój gatunek i to z powodzeniem. Nie chcę żeby coś ci zrobili.

Zdajesz sobie sprawę, że mógłbym cię teraz zabić? Jak to jest możliwe, że martwisz się o mnie.

- Nie jestem taka jak oni - powiedziałam stanowczo - ojciec opowiadał mi o waszym gatunku, marzyłam żeby spotkać smoka i uwierz mi, jesteś już drugim osobnikiem, którego spotkałam w życiu i który jeszcze mnie nie zabił.

Słusznie. Jeszcze. Powiedz, dlaczego miałbym cię oszczędzić? I nie zanudzaj mnie tu, że jesteś nieapetyczna, nie mam wielkich wymagań co do swojego posiłku.

Nagle usłyszałam zbliżające się głosy. Przerażona zwróciłam się do smoka, którego dalej nie widziałam.
- Posłuchaj, jeszcze będziesz miał okazję mnie zjeść, ale teraz musisz uciekać. Oni już tu idą, znają twój słaby punkt.

Słucham? Ja nie mam słabych punktów.

- Owszem, masz. Każdy smok taki posiada i oni wiedzą jaki jest twój.

Jakim cudem się dowiedzieli? Tylko jedna osoba na świecie o nim wiedziała i za to spotkał ją okropny los.

Westchnęłam.
- Tak się zdaje, że ode mnie. Przepraszam, to było naprawdę niechcący...
Usłyszałam potężny ryk i jakaś siła rzuciła mną o kamienną ścianę jaskini. Z trudem się podniosłam. Najwyraźniej wkurzyłam go swoją głupotą.
Wejście zostało oświetlone pochodniami. Grupa mężczyzn i kobiet wbiegła z krzykiem. Towarzyszyły im wilki. W rękach trzymali noże, topory i dzidy.
- Zrób coś! - krzyknęłam do smoka.
Nagle wilki otoczyły swoich panów powarkując cicho. Zataczały niebezpiecznie bliskie koła.

Chwilowo mam nad nimi władzę.

W mojej głowie ponownie rozległ się kamienny głos.
- Teraz! - krzyknął Malum.
Do jaskini weszły kolejne osoby niosąc ze sobą dziwne urządzenia.
- Schowaj się! - znowu wydarłam się do smoka, gdy zrozumiałam co jest grane. Porozstawiane ogromne lustra i soczewki odbijały promienie słońca, które wypełniły jaskinię swoim blaskiem.

Słońce. Słaby punkt Zimowego Smoka.

Potężny ryk ponownie odbił się echem od ścian, a ja w końcu go ujrzałam. Był conajmniej trzykrotnie większy od smoka, którego widziałam w sadzie. Cały zrobiony był z lodu, nie miał łusek. Jego brzuch, głowa i ogon miały tak gruby lód, że był on granatowego koloru. Oczy płonęły mu jasnym błękitem, gdzieniegdzie dostrzegałam fioletowe iskierki.
Wilki rzuciły się do ataku, ale ludzie odganiali je ostrymi narzędziami. Smok wycofał się wgłąb jaskini. Mimo to promienie dosięgały go i zadawały mu ból.
- Malum! Zaprzestań tego! - krzyknęłam podbiegając w jego stronę.
- Zamknij się  - odpowiedział mi w końcu pokazując swoje prawdziwe oblicze - dość mi już przysporzyłaś problemów.
W jego oczach czaiła się nienawiść i dzika fascynacja. Zwrócił się do smoka.
- Jesteś mój, a ja chętnie pozyskam cię do swojej kolekcji - uśmiechnął się szyderczo.

Odwróć ich uwagę, a potem schowaj się za mnie.

Komunikat pospiesznie dotarł do mojego umysłu. Podniosłam dzidę, którą ktoś przed chwilą nieudolnie próbował we mnie rzucić. Wzięłam porządny zamach i rzuciłam nią w jedno ze zwierciadeł. Zbiło się wywołując nieprzyjemny hałas spotęgowany przez echo. Wszyscy odwrócili się w jego stronę ze złością, a wtedy ja sprintem pobiegłam w stronę smoka. Gdy byłam już dostatecznie blisko poczułam lodowaty powiew nad moją głową. Odwróciłam się i zobaczyłam same lodowe rzeźby. Zaniemówiłam.
- Ty - nie mogłam się nadziwić - zamroziłeś ich!

Dokładnie. Musiałem poczekać aż wszyscy zbiorą się w jednym miejscu, bo po takim oddechu jestem osłabiony i staję się całkowicie bezbronny.

- Czy oni umarli? - zapytałam lekko przerażona. Owszem byli źli, ale mieszkałam z nimi w jednej wiosce. Niektórzy byli moimi sąsiadami.

Z całą pewnością są martwi.

- Co zamierzasz zrobić ze mną? - ledwo wypowiedziałam to pytanie.

Miałaś rację, to byli dość mocni przeciwnicy, jednak zbyt pewni siebie. Przez ciebie za to stałem się pokonalny, gdyż wyjawiłaś mój największy sekret. Jednak, uważam że nie jesteś całkiem głupim człowiekiem. Pozwalam ci odejść, jeśli nikomu nie będziesz się chwalić naszym spotkaniem. Lecz pamiętaj, nie każdy smok okaże ci łaskę. Większość zabije cię zanim wydusisz z siebie choć jedno słowo.

- Dziękuję - powiedziałam i ostatni raz spojrzałam na smoka. Kilka pochodni, których nie objął śmiertelny chłód jeszcze się tliło, więc byłam w stanie go dostrzec.

Jeszcze jedno.

Spojrzałam w jego pewne siebie oczy.

Skąd znałaś moją tajemnicę?

Byłam mu winna wyjaśnienie, jednak nie miałam ochoty opowiadać o swojej przeszłości.

Odpowiedz.

Nacisk płynący od jego niewypowiedzianych na głos słów czułam całą sobą.
- Jak już mówiłam, ojciec bardzo dużo mi o was opowiadał. Jak byłam mała fascynowałam się smokami i szczerze tak jest do dzisiaj. Miał swoich ulubionych, lubiłam słuchać o Zimowym Smoku mieszkającym niedaleko szczytu góry najbardziej wysuniętej na północ. Kiedyś wygadał się o słabych punktach smoków. Kazał mi strzec waszej tajemnicy. Wiem bardzo dużo na wasz temat, jednak do dzisiaj nie byłam pewna czy potraficie mówić.

Lepiej nie chwal się tą swoją wiedzą. Zwłaszcza przy innych smokach.

- Nie jestem głupia, ale z tym Malumem to faktycznie postąpiłam idiotycznie.

Zgadzam się. Kim był twój ojciec?

Zastanowiłam się.
- Głównie chodził na połowy i zdobywał pożywienie. Miał zostać wodzem, chociaż już wcześniej wiele osób uznawało go za swojego przywódcę. Tego dnia wybrał się nad przeręble. Niestety, nigdy nie wrócił - posmutniałam - nikt nie wie co się stało, akurat wtedy poszedł sam. Już nigdy go nie widziałam. Matka nie chciała nigdy poruszać tego tematu.

Stella?

- Tak? - zapytałam, gdy właśnie coś do mnie dotarło - chwila, nie mówiłam jak mam na imię.
Smok przyjrzał mi się z bliska.
- To ty - powiedział pierwszy raz na głos.
Nic mnie chyba nigdy bardziej nie zaskoczyło.

Za horyzontem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz