9

6 1 0
                                    

- Chyba będę musiał cię tam zanieść - powiedział w końcu Fidus - nie bardzo mnie to pociesza, ale chyba nie ma innej opcji. Mam nadzieję, że masz na tyle rozumu w głowie, by nie zdradzić nikomu naszej kryjówki?
- Chcę jeszcze trochę pożyć, dlatego nic nikomu nie powiem. Możesz mi wierzyć.
- Nasza główna siedziba znajduje się pod tą rzeką w lodowych jaskiniach, wejście znajduje się w kilku szczelinach klifów.
- Mam usiąść na twój grzbiet? - zapytałam niepewnie.
- Nie ma opcji - pospiesznie odpowiedział smok - myślałem raczej, żeby złapać cię w pazury.
- Jeżeli mnie nie rozszarpiesz to w porządku - odparłam.

Wrzeszczałam jak małe dziecko, oczywiście z radości i ekscytacji. Nigdy nie czułam się lepiej! Ledwo słyszałam własne myśli przez pęd powietrza. Uszy pękały mi od szybkiej zmiany ciśnienia. Miałam wrażenie, że Fidus popisuje się przede mną swoimi umiejętnościami, bo drogę urozmaicał różnymi akrobacjami. Serce biło mi szybko, bałam się, że smok za chwilę mnie upuści, a ja roztrzaskam się o twardą lodową powierzchnię. Rzeka Lucis była ogromna, nie dało się dostrzec jednego brzegu stojąc na przeciwnym, nawet z pomocą lunety. Było prawie jak morze, tylko że podłużne, ze słodką wodą. Z obu stron rzeka wpadała do oceanu, co było kolejną niezwykłością, gdyż nikt nigdy nie znalazł jej źródła. Lecieliśmy wzdłuż niej, w stronę Południowej Przystani. Niestety, to lato nie było wystarczająco ciepłe, by rzeka zaczęła płynąć.
Fidus odbił w lewo i zaczął zbliżać się do klifów. Na wysokości około pięciu metrów zauważyłam dość duże wgłębienie ginące w mroku. Smok bez wahania w nie wleciał. Przez chwilę nic nie widziałam, a żołądek podszedł mi do gardła, gdy zaczęliśmy się zniżać. Zobaczyłam światło, które z każdą chwilą stawało się coraz wyraźniejsze.
- Jakie to piękne - popatrzyłam na lodowe wnętrze, którego sufit lśnił wpadającymi promieniami słońca.
- Jesteśmy teraz w bardzo płytkiej części, gdzie znajduje się praktycznie tylko lód. Głębiej jest ciemniej, bo tunele znajdują się pod rzeką - wyjaśnił Fidus.
- Czyli woda będzie płynąć nad nami?
- Właściwie to tak, w miejscach gdzie nie jest zamarznięta. 
Szybko pogubiłam się w sieci korytarzy i zaufałam Fidusowi.
- Zaraz będę mógł cię postawić - powiedział, gdy skręcaliśmy w prawo - tylko nie poślizgnij się na lodzie.

Znaleźliśmy się w wielkiej lodowej sali oświetlonej tajemniczymi płomykami migotającymi w granatowych i fioletowych odcieniach. Fidus postawił mnie na ziemi. Starałam się utrzymać równowagę, na szczęście powierzchnia była płaska.
- To ja was może zostawię - i nim zdążyłam coś powiedzieć, Fidus rozłożył skrzydła i zniknął w tunelu.

Za horyzontem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz