Ledwo Arcana zatrzymała zwierzę, zeskoczyłam z siodła i pobiegłam w stronę namiotów. Zauważyłam Maluma omawiającego coś z Silvą, mężczyzną pracującym niegdyś z moim ojcem.
- Coś ty jej zrobił?! - podbiegłam i wykrzyczałam mu w twarz.
Nie był zdziwiony moim powrotem. Sprawiał wrażenie jakby całą tą sytuację miał ułożoną w głowie.
- Nic nie mogliśmy zrobić. Lekarz stwierdził, że to prawdopodobnie zawał. Musisz przyznać, że nie była już za młoda.
- Gdzie ona jest - z nim jeszcze nie skończyłam.
- Już ją pochowaliśmy - wskazał na niewielką górę ziemi z wbitym krzyżem owiniętym naszyjnikiem z koralików i kła.
- A co ze mną? Czy ktokolwiek tu pomyślał o mnie?
Silva zrobił zakłopotaną minę i wbił wzrok w ziemię.
- Wyjechałaś na własne życzenie. Nie możesz mieć do mnie pretensji, co najwyżej podziękować mi za zorganizowanie pogrzebu.
Czy wspominałam już, że mój przyszły mąż jest głupi?
- Właściwie kto poinformował mnie o jej śmierci? Bo napewno nie ty.
Malum spojrzał pytająco na Silvę. A więc nie wiedział.
- Wasza sąsiadka. Znalazła ją leżącą na ziemi, gdy miała zamiar was odwiedzić - powiedział cicho mężczyzna - przykro mi Stella.Noc była spokojna. Niebo przesłaniały pojedyncze chmury, jednak księżyc w pełni przebijał się i oświetlał mroźną krainę. To nic, że było zimno. Klęczałam w oszronionej trawie, rozpuszczone włosy przyklejały się do mojej mokrej od łez twarzy. W oddali dogasało ognisko. Wszyscy już spali, a jedynie wiatr przerywał panujący wokoło spokój. Spojrzałam w górę na ledwo widoczne gwiazdy. Noce na Północnym Wybrzeżu były naprawdę piękne. Poprawiłam naszyjnik wiszący na drewnianym krzyżu.
- Mamo, dlaczego teraz - wyszeptałam zbolałym głosem.
Co prawda miała już swoje lata, ale nie skarżyła się na problemy. Umarła akurat jak wyjechałam. Malum był okropnym człowiekiem, ale nie wyobrażałam sobie, żeby mógł mieć w tym jakiś udział.
Zaczynało świtać, gdy podniosłam się z ziemi obolała. Otrząsnęłam się z nieprzyjemnego chłodu i szczelniej owinęłam się futrem, którym ktoś mnie okrył. Weszłam do głównego namiotu, lecz zastałam tam tylko Silvę.
- Gdzie Malum? - zapytałam.
- Dosłownie godzinę temu wyruszył na łowy.
- Znowu będzie polować na niedźwiedzie? - westchnęłam - nie dość mu futer, a przecież ludzie zadowalają się rybami.
- Stella, on nie wybrał się na takie łowy. Zabrał swoich najbliższych sprzymierzeńców. Planują zabić i przywieźć tu smoka.
- Czekaj, co?
***
- Silva powiedz mi dokąd oni poszli?! - wrzasnęłam na niego, bo próbował się wykręcić.
- Malum zakazał ci mówić.
- A od kiedy to ty się go tak słuchasz? - zapytałam zirytowana.
- Jest moim wodzem - powiedział i spróbował mnie wyminąć.
- A ja twoją przyjaciółką - przytrzymałam go za ramię i zmusiłam, by na mnie spojrzał.
Silva westchnął i przeczesał włosy ręką.
- Pojechali na zachód, ale i tak ich już nie dogonisz, planują znaleźć smoka nad Lucis. Wiesz, że tam jest ich najwięcej.
- Jak nie wróci stamtąd żywy to nie będę po nim płakać - mimo, że to Silva miał wyjść z namiotu, wyprzedziłam go i wyszłam wściekła.Silva niestety miał rację i nie udało mi się zapobiec polowaniu. Zauważyłam jednak, że wrócili z pustymi rękoma.
- Smok cię nie zjadł? - podeszłam do Maluma zawiedziona - jaka szkoda.
- Widziałem go! Napewno widziałem jednego smoka! - wykrzyknął jeden z mężczyzn.
Malum popatrzył na niego z powątpiewaniem.
Bez słowa wziął mnie za rękę i poprowadził do namiotu. Uznałam, że robienie kolejnej sceny jest bezsensu i po prostu dałam się poprowadzić. Usiadłam na krześle i skrzyżowałam ręce.
- Wyjdź za mnie - Malum podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Oczywiście nie utrzymałam długo tego kontaktu.
- Przecież to już jest ustalone.
- Wyjdź za mnie tak naprawdę, przecież wiem, że albo wyjdziesz za mnie z obowiązku albo uciekniesz przed samym ślubem. Nie będę walczył ze Wschodnim Królestwem, postaram się mniej polować na te twoje smoki.
Westchnęłam. Skoro tak stawiał sprawę.
- Nie mam pojęcia co ty kombinujesz, ale dobrze. Nie będę robić żadnej afery. Wyjdę za ciebie - powiedziałam bez entuzjazmu.
CZYTASZ
Za horyzontem
Viễn tưởngMówi się, że smoki nie oszczędzają nikogo, ale to ludzie są żądni krwi.