//15//

125 16 3
                                    


Ocknął się czując ból głowy nasilający się z każdą sekundą, nie potrafił ocenić ile czasu był nie przytomny ale wiedział jedno, siedział przywiązany do krzesła, sam, w ciemnym pomieszczeniu a na jego ustach spoczywał kawałek taśmy uniemożliwiający mu wołanie o pomoc.

Czuł się bezradny, nie miał pojęcia gdzie jest Felix co jeszcze bardziej wprawiało go w obłęd, próbował krzyczeć, darł się ile sił jednak dźwięki byly tłumione przez materiał klejącego przedmiotu.

Postanowił, że spróbuje wstać razem z krzesłem jednak po pierwszej próbie przewrócił się razem z nim na ziemię powodując huk w pomieszczeniu.

Przeklął w myślał słysząc kroki zza drzwi, strach obleciał go w ciągu sekundy, nie znał swoich oprawców nie miał pojęcia do czego są zdolni.

Do pomieszczenia weszło dwóch zamaskowanych mężczyzn ubranych w eleganckie smokingi, wyglądali jak ochroniarze jakiegoś popularnego celebryty, obaj przeklnęli pod nosem widząc chłopaka leżącego na ziemi, złapali go z dwóch stron i podnieśli do pozycji siedzącej.

- Nawet nie próbuj znowu wstawać bo będziesz tak leżał póki nie zdechniesz - odezwał się jeden z nich a Hyunjin wyczuł w jego głosie coś znajomego.

Wtedy drugi odkleił mu kawałek taśmy szybkim ruchem powodując tym wielki ból pieczenia.

- Gdzie jest Felix? Co z nim zrobiliście?! - powiedział odrazu oczekując natychmiastowej odpowiedzi.

- Nasza szefowa właśnie z nim rozmawia, zaraz i ty doczekasz się swojej kolejki - zaśmiał się, a wtedy Hyunjin był już pewien co do tożsamości jednego z oprawców.

- Minho? To ty prawda? Wiem, że tak rozpoznałbym ten głos na kilometr - powiedział dalej nie dowierzając.

- Coś Ci się uroiło, siedź tu cicho i Czekaj aż przyjdzie twoja kolej - odpowiedział mu szybko drugi z nich i opuścili pomieszczenie zostawiając go samego.

Czuł się jakby to był jeden wielki chory sen, był pewien, że głos jednego z mężczyzn należy własnie do Minho, przyjaciela Felixa, i chłopaka z którym zaczynał spotykać się jego przyjaciel, albo może naprawdę tylko mu się wydawało?

W tym momencie drzwi znowu stanęły otworem a w nich pojawiła się wysoka szczupła elegancka kobieta po czterdziestce.

- Witaj Hyunjin, pewnie się zastanawiasz co spowodowało, że się tu znalazłeś - odezwała się po chwili podchodząc bliżej bruneta.

- No miło by było jakby raczyła mi to pani wytłumaczyć - odburknął patrząc na nią z zawiścią.

- Rozumiem Twoje zdenerwowanie ale spokojnie, nie o ciebie mi w tym wszystkim chodzi, jednak żeby zbawić tu twojego ojca jesteś mi potrzebny - wyjaśniła przejeżdżając opuszkami palców po jego policzku.

- No już mamo wystarczy, zostaw go bo jego chłoptaś będzie zazdrosny - Odezwała się młoda dziewczyna wchodząc do pomieszczenia powodując tym ogromny szok u chłopaka.

- Nie, nie wierzę w to, to dlatego byłaś dla mnie taka miła? Udawałaś przyjaciółkę tylko po to aby dowiedzieć się więcej o moim ojcu, mam rację? Yeji? - połączył fakty wciąż nie chcąc w to uwierzyć.

- Słuchaj każdy z nas ma w życiu jakiś cel, twoim było odnalezienie przyjaciela z dzieciństwa, a moim jest pomoc moim bliskim w załatwieniu twojego ojca raz na dobre, moja rodzina wiele przez niego ucierpiała nie pozwolę aby uszło mu to na sucho - powiedziała szukając czegoś w torebce - spójrz mężczyzna na tym zdjęciu to mój ojciec, stracił życie przez twojego więc dopilnuje aby spotkało go to samo - wyjaśniła pokazując chłopakowi starą fotografie.

- Nic z tego nie rozumiem, czym mój ojciec zawinił? - zapytał zdezorientowany, miał już dość tych wszystkich tajemnic.

- Duong to znaczy mój mąż, współpracował z twoim ojcem lata temu, ich interesy przynosiły bardzo dobre zyski, wszystko zaczęło się psuć kiedy postanowili pójść na spółkę z kryminalistami, Yung uważał to za fantastyczny pomysł twierdził, że dzięki temu będą mieli jeszcze większe korzyści. Pewnego dnia przestało mu to wystarczać więc postanowił, że ukradnie cenny towar a w kradzież wrobi Duonga. Z tamtymi ludźmi nie było żartów, zabili go bez zawahania zostawiając go samego wykrwawiającego się w starym opuszczonym magazynie do którego pierw go zwabili, jego ciało odnaleziono po trzech dniach a sprawców nigdy nie odnaleziono ponieważ dobrze się przygotowali aby nie zostawić żadnych śladów, ja jednak dobrze wiedziałam gdyż Yunga zżarło sumienie i przyszedł do mnie wyjawiając całą prawdę, żałuję, że już wtedy go nie zabiłam - opowiedziała łamiącym głosem przypominając sobie smutne wspomnienia z przeszłości.

- Naprawdę bardzo mi przykro, ale błagam panią niech pani wypuści Felixa on tu niczym nie zawinił, niech mnie pani trzyma ile tylko chce ale proszę zostawić go w spokoju - błagał mając nadzieję na wypuszczenie jego ukochanego.

- Nie zrobię tego, ty też musisz odpowiedzieć za błędy swojego ojca -
Odpowiedziała z uśmiechem dając znak swoim ludziom którzy za chwilę wprowadzili do pokoju pobitego do krwi Felixa.

- Nie! Proszę nie, zabij mnie ale zostaw go w spokoju błagam - ponownie zaczął błagać dając łzom spłynąć po jego licach.

- Kurwa mać, mamo nie taki był plan! Obiecałaś mi, że nic im nie zrobisz - odezwała się zdenerwowana młodsza dziewczyna.

- Nie ty tu decydujesz, ty masz tylko siedzieć cicho i robić co ci karze - podniosła głos zirytowana - zostawcie ich tu i zamknijcie z powrotem, i nie otwierać póki wam nie pozwolę - rozkazała i wyszła z pomieszczenia zabierając córkę ze sobą.

- Felix, Felix wszystko w porządku? Proszę odezwij się do mnie - starał się ocudzić ledwo przytomnego chłopaka.

Ledwo kontaktował ale wiedział, że nie może odpłynąć, musiał być silny nie tylko dla siebie ale i dla swojego ukochanego, podparł się jedną ręką o ziemię a następnie podniósł do pozycji siedzącej.

- Nie, nie wstawaj musisz oszczędzać siły - zmartwił się widząc starania młodszego.

Felix jednak nie zamierzał się poddać, mimo próśb starszego podniósł się z ziemi i powolnym chwiejnym krokiem podszedł do chłopaka rozwiązując mu ręce i nogi dzięki czemu mógł wstać z krzesła.

- Przepraszam tak strasznie cię Przepraszam - rozpłakał się zamykając blondyna w ramionach - miałem pilnować aby nigdy więcej nie stała ci się żadna krzywda i zawiniłem.

- Nie mów tak, nie winie cię za to, to nie twoja wina - uspokajał go głaszcząc delikatnie po włosach

Tamtej nocy ich więź stała się jeszcze silniejsza, Kiedy jeden chciał oddać życie za drugiego, drugi walczył aby go nie stracić by móc żyć dla tego jedynego.

You Make Me Dance Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz