9

57 4 0
                                    

Narrator

W sali trwała cisza wszyscy celowali w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła hakerka i zdecydowanie nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw. Lecz nie mogło to trwać w nieskończoność co zdecydowanie zauważył Stive, który odłożył swoją broń i spojrzał wyczekująco na Fiurego, który wyczuł jego palące spojrzenie
– idź za nią – polecił, jakby, czytając w myślach blondyna.
Kapitan wybiegł z sali w dosłownie ostatnim momencie, gdyż winda, którą jechała… Właśnie… Kto. Zdał sobie sprawę, że nawet nie wie jak ona się nazywa.

Pvn…

Wsiadłam do windy wkurzona mało powiedziane byłam wk*****a! Ha nie tylko na nich, ale i na tego debila, który ukradł mój jeszcze raz, podkreślając MÓJ program. Drzwi metalowej puszki już się miały zamknąć, gdy niespodziewanie blondyn je powstrzymał i wsiadł do windy.
– czego tu chciał – zapytałam sarkastycznie
– uspokój się nie ma co się denerwować
– och Stive jakiś ty naiwny
– jeśli tak uważasz – wzruszył ramionami – ugg przystań, czemu ty wogólę jesteś taki spokojny ?
– Bo wiem, że wszystko będzie dobrze
– niby skąd – przyłożyłam mu nuż do gardła. Zabawne nawet o nim zapomniałam. Stive szybo wyjął coś za pleców i rzucił tym we mnie co mnie saparlirzowało i wylądowałabym na podłodze, lecz Stive miał wszystko przemyślane i złapał mnie pod ramiona w międzyczasie, zabierając mi broń. Schował go sobie za pas w idealnym momencie, gdyż drzwi się otwarzyły. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie ułożył na łóżku.
– I na co to było? – zadał pytanie, a ja wysiliłam się, by przezwyciężyć paraliż i odpowiedzieć
– zawsze warto próbować – cholera jak ja mogłam tak nisko upaść. By mnie tak szybko rozbroić… Żenada. A wracając blondyn się zaśmiał pokręcił głową i chciał wyjść, lecz o czymś sobie przypomniał. Wrócił się i usiadł na krawędzi łóżka
– jak masz w zasadzie na imię?
– To jeszcze tego nie wiesz – zdziwiłam się
– wolę dowiedzieć się od rozmówcy, niż czytać w papierach – oznajmił
– mam na imię Alexis – na chwilę się zamyślił, po czym wstał z łóżka i wyszedł. Zostałam sam, a z powodu paraliżu nie miałam co robić, więc zasnęłam.

Obudziłam się, gdy było ciemno w moim pokoju. Spojrzałam na elektroniczny zegarek obok łóżka, który wskazywał godzinę 1:00 ha, czyli zabawę czas zacząć. Wiecie zdecydowanie wolę, gdy jest ciemno zawsze tak było. Co się dziwić w końcu trzymali mnie w ciemności, by mnie do niej przyzwyczaić. Miałam być aktywna zarówno w dzień, jak i po zmroku, przez co doskonale widzę po ciemku. Wstałam z posłania i wyszłam na korytarz. Przyznam niezły klimat. Na podłodze leżało coś miękiego, a przygaszone światła lamp zawieszonych na ścianach idealnie komponowały się z obrazami. Gdy przechodziłam przez korytarz usłyszałam rozmowę w pokoju Rogersa. No przecież Rogers
Nie podoba mi się to, że swowodnie dziś z nim rozmawiałam ech no cóż, zdarza się. Zignorowałam głosy w jego sypialni i poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę, z którą wyszłam na balkon, gdzie usiadłam na wiklinowym krześle. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na gwiazdy. Tej nocy było je całkiem nieźle widać.
Zaczęłam rozmyślać co się mogło stać z tym programem, a raczej jak ktoś go zdobył. Muszę zdobyć pełen dostęp do komputerów, bo inaczej nic nie wyjdzie. Złapałam się za bok, pod którym poczułam metal ech co ja mam zrobić coraz bardziej mi się to wszystko nie podoba
– hej
Z transu wyrwał mnie głos Stiva
– hej – odpowiedziałam, spoglądając na niego. Stał oparty o framugę drzwi balkonowych
– dlaczego nie śpisz?
– Tak mnie nauczyli – odpowiedziałam zdawkowo, bo nie chciałam mu tego opowiadać.
– Jakbym mógł to chciałbym ci kogoś przedstawić – oznajmił, odsuwając się i machając do kogoś ręką. Po chwili w drzwiach pojawił się umięśniony brunet. Jego ramię pięknie się mieniło w świetle księżyca. Przyjrzałam mu się dokładnie brązowe włosy, wysoki, umięśniony, widoczne linie żuchwy i stalowe oczy muszę przyznać, że nawet przystojny, z postury przypominał Stiva.
– To jest Bucky mój przyjaciel – przedstawił bruneta
– Alexis – odpowiedziałam, wstając z fotela i przenosząc się na poręcz bolkonową, na której usiadłam. Odwróciłam się do moich „towarzyszy” którzy nie byli zadowoleni z moich poczynań, a raczej Stive nie był, co było widać po jego grymasie, za to Bucky'ego.
To ani trochę nie obchodziło.
Chyba go polubię.

Gdy moi „znajomi” usiedli na fotelach zaczęła się krótka rozmowa, w której Stive i Bucky opowiadali mi o przeróżnych przygodach, jakich je spotkały. Bardo fajne mi się tam siedziało, lecz, gdy prawie spadłam z poręczy, ziewając pożegnałam chłopaków i poszłam do pokoju, gdzie też zasnęłam.

Rano obudziły mnie promienie słońca.
No tak nie zasłoniłam okna.
No trudno wstałam z łóżka poszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam, po czym poszłam do salonokuchni, gdzie siedzieli wszyscy idealnie usiadłam na obrotowym krześle przy blacie i spojrzałsm na wszystkich co nie było trudne, bo swoje spojrzenia mieli wlepione we mnie.
– A więc zauważyłam, że jesteście kompletnie nie doświadczeni w temacie przekonywania do siebie ludzi…
– nie zgodziłbym się – wtrącił Tony co zignorowałam
– cóż według mnie jest to fatalnym faktem w związku z waszą pracą
– i co w związku z tym? – zapytała Czarna Wdowa jak mniemam
– w związku z tym wymyśliłam pewien plan
– no dawaj – pośpieszył Hakwey
– ja pomogę wam w złapaniu tego cyberprzestępcy, a w wzamian  odczepicie się ode mnie i spokojnie będę mogła wrócić do więzienia tak jak było to oczywiście ustalane skrócicie mi odsiatkę i dacie dostęp do komputera – oznajmiłam w pełni przekonana swoich słów
– a jeśli nie…- zapytał podejrzliwie Tony
– a jeśli nie to możesz odwieźć mnie do więzienia już teraz
– brawo to mi się podoba zdecydowanie i wprost – klasnął uradowany – zgadzam się – dokończył a ja byłam zadowolona, bo wiedziałam, na czym soję, czego nie można było powiedzieć o innych, którym oczy dosławnie wypadały z orbit.
– Już cię lubię – puściłam oczko do Tonego co mu się widocznie spodobało, wstałam z krzesła i podeszłam do lodówki zrobić sobie śniadanie. Przy okazji kompletnie, olewając zakaz o używaniu noży.

Gdy zjadłam śniadanie podszedł do mnie Stark z papierami, które położył przedemną i od razu zaczął tłumaczyć
– dobra pominę fakt, że kompletnie olałem pirata, który o wszystkim dowie się po fakcie, a przygotwoując te papiery Natasza suszyła mi głowę jaki to jestem bezczelny, ale to nie o tym, to umowa zawiera nasze warunki, jakie ustaliliśmy – wzięłam ją do ręki i przeczytałam. Wszystko się zgadza, więc wyciągnęłam rękę po długopis, który podał mi miliarder. Złożyłam podpis na samym dole, a Tony uradowany klasnął
– No kochana to teraz prszę cię za mną.
Tak oto wstałam z krzesła i ruszyłam za nim do windy.

Specjalnie tak jak mówiłam dłuższy rozdział i 1080 słów!!!
Błagam was komętujcie ja nie gryzę !!

Hakerka z więzienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz