14

12 2 0
                                    


Znacie to uczucie, gdy myślicie, że teoretycznie jesteście tak nisko, iż niżej się nie da.
Hmm ja znam.
Minione wydarzenia sprawiły, że sięgnęłam dalej od dna, a wszystko znów się posypało.
Jednak może skończymy tę wstawkę i przejdziemy dalej.

W końcu i tak się dowiecie.

Przez chwilę słychać było brzęczenie a potem… Poleciały iskry.

Trwaliśmy oboje w bez ruchu, aż do usłyszenia trzasku otwieranych cel.
– Udało się! – powiedziałam z radością, jakiej nie czułam od dawna i wyszłam jak najszybciej ze szklanej puszki uprzednio zabierając torbę. Podeszłam do drzwi wyjściowych, przy którym słyszałam bruneta. Gdy tylko spróbował je otworzyć one bezproblemowo uległy i wyszliśmy na równie ciemny korytarz. I w takich właśnie chwilach cieszę się, że zostałam przystosowana do ciemności.
– Spięcie wysadziło prąd zapewne w kilku najbliższych pomieszczeniach musimy być ostrożni na pewno niedługo przyjdą sprawdzić co się stało – metaloręki zapewne myślał o tym samym, ponieważ przytaknął krótko głową i ruszył bezgłośnie przed siebie, przylegając do ściany. Dłużej już nie zwlekając poszłam w jego ślady.
Przechodząc przez korytarz, którym mnie wcześniej prowadzono poczułam niepokój. Żołnierz także zauważył, że coś nie gra i przystanął. Przez ciemność widziałam, że spojrzał na mnie, a ja odwzajemniłam ten gest, racząc go mym spojrzeniem.

Jest zdecydowanie za cicho
Powietrze zgęstniało
A atmosfera pomiędzy nami stała się napięta.
Oboje dobrze wiemy, że to nie wróży nic dobrego.

Jak na zawołanie budynek zatrząsł się w posadach, a w oddali było słychać jakieś wrzaski.
Nie zwlekając dłużej złapaliśmy się za ręce by się nie zgubić nawzajem w odmętach ciemności i pobiegliśmy dalej korytarzem.

Otworzywszy drzwi, które miały być przedsmakiem naszej wolności doznałam… zaskoczenia. Delikatnie ujmując.
Za drzwiami znajdowały się tylko ruiny.
Pełno było wokół wiszących kabli instalacji, plam krwi, trupów i gruzów.
Widok, jednak nie zrobił na nas wrażenia, a raczej nie mógł go zrobić.
Dlatego po wieloletniej praktyce zbagatelizowaliśmy ten widok, jakich przewinęło się sporo w naszej egzystencji nieraz znacznie gorszych i ruszyliśmy dalej do wyjścia. Przynajmniej w kierunku, w którym miało się znajdować.
Przez To, że budynek został zniszczony poruszanie się było utrudnione. Zostaliśmy zmuszeni do przeciskania się przez szczeliny, unikania wiszących kabli i rozsypujących się części budynku.
– Uważaj! – krzyknęłam, gdy takowy leciał prosto na mojego towarzysza, który w ostatniej chwili zrobił unik.
– Dzięki, w którą stronę teraz? – spytał, gdy stanęliśmy przed rozwidleniem
– Gdy nie wiesz, w którą stronę zawsze idź w prawo – odpowiedziałam dość znanym powiedzeniem.

Tak też zrobiliśmy, ale to nie był nasz, a raczej mój najlepszy wybór.
W korytarzu
Nie
jego resztkach było dużo martwych ciał i kałuż krwi.
Smród był okropny, a widok wnętrzności i porozrywanych ciał nie lepszy. Zgodnie i bezgłośnie uznaliśmy by jak najszybciej się stąd wynosić. Kilka razy prawie się wywaliliśmy przez poślizgnięcie się na krwi, ale nasze wyszkolenie skutecznie pozwalało nam utrzymać równowagę.
Mijając ostatnią szczelinę wydostaliśmy się na zewnątrz, gdzie czekała policja i karetki.
Gdy tylko nas zauważyli tamci piwowski wycelowali karabiny w naszą stronę. Bez chwili zwłoki postanowiliśmy spieprzać, unikając lecących kul. Kilku funkcjonariuszy rzuciło się na nas, ale szybko ich pokonaliśmy.
– Do auta szybko! – krzyknęłam
Brunet rozbił szybę, a ja odpaliłam ręcznie auto i ruszyłam z piaskiem opon. Za nami ruszyło parę aut w tym te od Hydry
– co oni kombinują!?
– Nie wiem, ale na pewno musimy się ukryć!
– Gdzie jechać!? – krzyknęłam gorączkowo się rozglądając
– skręcaj w prawo!
Jak powiedział tak zrobiłam, Gdy nagle coś przeleciało mi koło ucha i rozbiło przednią szybę.
– Strzelają! – oznajmiłam, spoglądając za siebie
– zgubimy ich na moście! – okrzyknął żołnierz.
I to był dobry pomysł, ponieważ takowy zaczął się podnosić by przepuścić napływający statek.

Wcisnęłam gaz do dechy i palac gumę pognałam w tamtą stronę, wymijając kolejne auta.
W ostatniej chwili zdążyłam przeskoczyć na drugą stronę. Już myślałam, że obejdzie się bez szwanku, gdy tylne opony zostały przebite, a nasze auto zaczęło koziołkować. Zatrzymaliśmy się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej przyzwalając w jakiś budynek.

Powoli otworzyłam oczy nie do końca, kontaktując, gdzie jestem. Gdzieś na moim ciele czułam przyjemnie ściekającą ciepłą ciecz.
Krew
Rozglądając się na boki zobaczyłam mężczyznę o brązowych włosach i raptownie sobie przypomniałam co ja tu robię.
Natychmiastowo się podniosłam, ignorując ból przy tym towarzyszący.
– Bucky żyjesz? – spytałam, potrząsając towarzyszem
– tak – odpowiedział niemrawo
– musimy uciekać – oznajmiłam, wysiadając z wraku pojazdu.

Gdy już stanęliśmy równo na nogi pognaliśmy między uliczki, znikając z pola widzenia natrętnym gapią.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hakerka z więzienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz