11

46 2 0
                                    


Stive popatrzył się na mnie widocznie zdziwiony.
- Jak to obserwuje? I jak ten list zalazł się u ciebie - zapytał trochę podenerwowany
- Normalnie nie rozumiesz, członek Hydry był w wierzy, ktoś pracujący tutaj jest szpiegiem. A poza tym wszędzie są kamery można się włamać i łatwo obserwować wszystkich
- to nie możliwe Stark ma najlepsze zabezpieczenia
- trzeba to sprawdzić Hydra robi postępy zarówno w technologi, jak i w działaniach
- idę obudzić resztę - oznajmił blondyn z chęcią wyjścia, lecz go powstrzymałam
- nie, jeśli kamery są zhakowane będą nie tylko nas widzieć, ale i słyszeć zrobią za duże zamieszanie o tej porze co na pewno spodoba się przeciwnikowi ona na to liczy. Nie róbmy zamieszania i zachowajmy spokój. Z samego rana zbierzesz wszystkich tutaj i wyjaśnisz im wszystko
- czemu ty tego nie zrobisz?
- Jeśli zobaczą, że rozmawiam razem z wami mogą pomyśleć, że zdradzacie mi swoje plany, a wtedy na pewno nie odpuszczą - powiedzmy se szczerze nigdy nie odpuszczą  pokiwał głową w zrozumieniu, no i może dlatego, że nie za bardzo wam ufam
- gdy Stark się upewni, że wszystko jest w porządku powiesz mi co ustliliście
- dobra to, co teraz?
- Wrócę do siebie i Będę udawać, że niczym się nie przejęłam
- dobra a jak wytłumaczysz to, że tu byłaś, jeśli kamery są naprawdę zhakowane będą coś podejrzewać.
Zamyśliłam się na chwilę i wpadłam na naprawdę głupi pomysł, ale najlepszy i najśmieszniejszy, jaki wymyśliłam w tym momencie.
- Jakoś to ogarnę tylko daj mi chwilę.
Rozczuhrałam włosy, po czym weszłam do łazienki. Nie mogłam rozmazać makijażu, ponieważ go nie miałam, ale za to ochlapałam się wodą, stanęłam na rękach, by krew spłynęła mi do głowy i twarz się lekko zaczerwieniła. Postałam tak trochę, po czym stanęłam na równe nogi zdjęłam bluzkę, chowając w niej list przy okazji modląc, by się nie domyślili. Wróciłam do Stiva, którego mina mówiła sama za siebie i tylko jedno. Dezorientację.
- Nie pytaj otwórz tylko drzwi.
Jak rozkazałam tak zrobił i po chwili znalazłam się na korytarzu, a drzwi się zamną zamknęły. Już w progu przyśpieszyłam oddech i teatralnie chłodziłam się ręką dla wiarygodności. Gdy weszłam do siebie i przechodziłam obok biurka położyłam list na jego skraju tam, gdzie nie powinna zajetestrowac tego kamera. Rzuciłam bluzkę na łóżko, na którym sama po chwili wylądowałam jęcząc powinnam zostać aktorką chyba minęłam się z powołaniem
- Kto by się spodziewał, że kapitan jest tak dobry przespał w końcu paręnaście lat - stwierdziłam.
Po pięciu minutach wstałam z posłania i podeszłam do biurka, przy którym usiadłam, biorąc list do ręki i udawałam, że czytam go jeszcze raz
- No cóż, mogłam się tego spodziewać - mruknęłam w duchu się śmiejąc z tej całej sytuacji, po czym wstałam i udałam się do łazienki.

                      **************

Z samego rana dało się słyszeć krzontaninę na korytarzu co sugerowało, że Stive zbiera wszystkich. Odczekałam jakieś pół godziny, aż hałasy ucichły, po czym wstałam ogarnęłam się i wyszłam z pokoju. Chociaż tyle, za mogę się poruszać swowodnie po tym piętrze. Weszłam do kuchni, gdzie od razu włączyłam ekspres do kawy. Otworzyłam lodówkę, w której tak szczerze nie było nic ciekawego, więc poszłam na banał i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zasiadłam przy wyspie, gdzie zjadłam swoje śniadanie. Gdy dopiłam kawę do salonu weszli Avengers, zerkając na mnie ukradkiem. Swoje spojrzenie przeniosłam na Stiva, który niezauważalnie pokiwał głową. Czyli że podzieli jakąś decyzję.
Gdy schowałam brudne naczynia do zmywarki z salonu wyszedł Tony, Natasza, Clint i Bruce. Ja stwierdziłam, że pobiegam. Wiem Hydra mnie szuka jestem przestępcą, ale muszą mi przekazać informacje, a z wieży mogę wychodzić z jednym członkiem drużyny. Ech umięśnionego typa niema jak się dowiedziałam Thora, a tej dziwnej przymulonej z mocami także, więc o ironio został mi Stive. Nie to, że go nie lubię, ale gdy chce mnie, że tak powiem „nawrócić" to trochę wnerwia. Błagam was jestem jedną z największych przestępczyń tego świata. Nie mogę się ot tak zmienić. Mimo pozorów w więzieniu wcale nie byłam bezpieczna. Mnóstwo ludzi niekoniecznie tych dobrych chce mój program, a zatem i mnie co prawda jednemu się udało, ale pożałuje tego gorzko i będzie błagał o litość.
Opanowałam emocje i weszłam do salonu, gdzie siedział na kanapie Kapitan
- chce pobiegać - oznajmiłam, czekając na jego reakcje
- nie wiem, czy to dobry pomysł - spojrzał na mnie, ale widząc, że się nie ugnę westchnął. Trzeba zachowywać pozory
- dobrze też chciałem iść to zrobić masz pięć minut.
Odwróciła się na pięcie i wyszłam z salonu.
Ubrana w to, co ostatnio i w nawet dobrym nastroju stanęłam w progu pomieszczenia, w którym wcześniej rozmawiałam z Kapitanem. On sam stał już ubrany naprzeciwko mnie. Bez słowa skierował się do windy, a ja za nim.
Wyszliśmy z wierzy i zaczęliśmy tak jak ostatnio biec truchtem na rozgrzewkę. Gdy dotarliśmy do miejsca docelowego przyspieszyliśmy, a mnie naszło na analizę z resztą jak zawsze co zorientowało mnie, że nie wiem, gdzie jest Zimowy Żołnierz inaczej Backy. Nie widziałam go w wierzy od momętu ostatniej rozmowy. Muszę się dowiedzieć.

                          ***********

Gdy przebiegliśmy parędziesiąt kułek postanowiliśmy odpocząć. W tym celu usiedliśmy pod drzewem. W pewnym momencie zaczęłam rozmowę, by w końcu się czegoś dowiedzieć, bo z tego, co widzę kapitan jest jakiś nie w sosie.
- Co ustliliście?

Hakerka z więzienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz