Rozdział 5

66 14 1
                                    

"Wiele okazji do śmiechu traci ten, kto nie potrafi śmiać się z samego siebie."

***************

Rozmawialiśmy tak cały dzień, do 15.56 dokładnie. Czas spędziliśmy śmiejąc się, rozmawiając i przekomarzając się. Okazało się, że Luke ( wymyśliłam mu tą ksywkę, bo usnałam, że Lukas to za długie i poważne imię) ma super osobowość. Potrafi mnie rozśmieszyć, kiedy jestem naprawdę smutna i sytuacja tego wymaga szczerze porozmawiać. W jeden dzień stał się moim przyjacielem, mimo że wepchnął mnie w krzaki, oblał mnie kawą i zjadł moje ciastko za co dostał kopniaka w kostkę, przez co rozbił szybkę w swoim telefonie (mówiąc że ma kasy jak lodu i że go sobie naprawi). Cały dzień był po prostu jak z bajki. Jestem ciekawa jakie przygody przyniesie mi jutro, bo teraz czeka nas jazda samochodem Luka (znowu będę go wkurzać hehehhe zemsta za bluzke z dorothy perkins... kosztowała mnie aż 190 zł!!).
Wychodząc z kawiarni Luke rozglądał się na wszystkie strony jakby ktoś nas śledził
-Czemu się tak zachowujesz?- zapytałam
-Jak?- zdziwił sie
-No tak.
-Czyli jak?-zapytał z irytacją
-Jakby ktoś nas śledził a ty...- nie zdążyłam nawet dokończyć, bo wepchną mnie do samochodu, a następnie sam pobiegł na drugą stronę i niezbyt zgrabnie wślizgnął się do pojazdu- Co to miało być?!
-Kiedyś mi za to podziękujesz
-Wątpie - wyznałam zirytowana- przynajmniej wytłumacz mi dlaczego??!
-Nie powinnaś chodzić sama o tej porze
-Co?!!- spytałam oburzona- A ty co matka??!
-Eyy nie jestem aż taki stary!- oburzył się- to pewnie wina tego nosa
-Ciekawe bo właśnie tak się zachowujesz!- przyznałam- A i według mnie to wina tych zmarszczek na czole
-Jesteś straszna!- oburzył się - a na serio mam zmarszczki na czole?- zapytał zmartwiony
-Dobra jedźmy już- burknęłam
-Okej, okej spokojnie- powiedział z uśmiechem.
Droga minęła dość szybko.  Przez całą przejażdżkę podziwiałam krajobraz. Nikt się nie odzywał. Chciałam się z nim podroczyć ale byłam na niego tak zła więc uznałam , że milczenie będzie dla niego odpowiednią karą. O co mu chodziło z tym, że kiedyś mu podziękuję? Niewiem. Może sobie pomarzyć, że mu podziękuję , a na początku wydawał sie ok.. ale głupio.NIGDY MU NIE PODZIĘKUJĘ.Jest zbyt pewnym siebie głupkiem, który.... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie zachrypnięty głos
-O czym myślisz?
-O tobie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-No wiem jestem taki boski- powiedział przeczesując włosy.
-  Ale czy powiedziałam, że to były dobre myśli o tobie?- zapytałam z kpiącym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
-A nie?- zrobił minę szczeniaczka.
- Nie- odparłam lakonicznie- Raczej myślałam jaki ty jesteś okropny.
- Nie moja wina- wzruszył ramionami- taki się urodziłem.
- Ty byłeś głupi zanim się urodziłeś - powiedziałam ze złością, ale mimo to parsknęłam śmiechem gdy zobaczyłam jego minę. Bezcenna... focia.
- Uśmiech proszę.
Chłopak przez chwilę wydawał się zdezorientowany. Wykorzystałam sytuację i zaświeciłam fleszem po jego oczach. Z triumfalnym uśmiechem nacisnęłam przycisk "opublikuj". 2:1 dla mnie heheh.
- Zdjęcio mania- stwierdził
- Nie moja wina taka się urodziłam- powtórzyłam jego słowa na co wywrucił tylko oczami. I w ten sposób rozładowała się atmosfera w aucie i znowu staliśmy się zwariwonanymi przyjaciółmi.
~~~~~~~~~~~~~
Hey, hey tu ja *-* ( to chyba wiadome ale trudno) no więc chciałam zacząć od kolejnych przeprosin PRZEPRASZAM ŻE DŁUGO NIE DAWAŁAM ROZDZIAŁU ALE NOTES W KTÓRYM PISZĘ TĄ KSIAŻKĘ MI UCIEKŁ tak sam ma nogi ;D po prostu przepraszam spróbuje jeszcze jutro wstawić kolejny rozdział... pozdrowienia ode mnie i dziękuje, że czytacie moją książeczke ;*

FolderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz