" Przeszkody powinno się łamać, a nie czekać aż same się złamią"
****************
Obudziły mnie jasne promienie słońca padające przez odsłonięte zasłony prosto na łóżko. Dziwne wydawało mi się, że zasnęłam na kanapie. Jednak zamiast mnie leżał tam Luke. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Patrzyłam na niego chwilę. Zastanowiło mnie dlaczego przyjaźni się akurat ze mną oraz dlaczego mu zaufałam i zwierzyłam. Myślałam jeszcze nad tym chwilę i wystałam zmierzając w kierunku szafy. Ale jak to ja, nie mogłam po prostu jak człowiek podejść cicho do tej szafy, tylko musiałam coś zrobić. Schodząc z łóżka nie chcący zahaczyłam o wazon stojący na szafce nocnej, po czym zaczął się chwiać i z trzaskiem spadł na podłogę. Po drugiej stronie pokoju usłyszałam kolejny huk. Szybko odwróciłam wzrok znad wazonu i spojrzałam w stronę odgłosu. Na podłodze leżał zdezorientowany Luke, rozglądający się po całym pokoju. Zaczęłam sie głośno śmiać z jego miny.
- Co się stało?- zapytał spoglądając na mnie z ulgą w oczach , przeczesując niezdarnie włosy ręką.- Nic, nic to tylko mój pech- odparłam- ze mną to norma. Przyzwyczaisz się...albo i nie.
-Dzięki za info- powiedział i zaczął powoli wstawać z dywanu - zapamiętam sobie. Wiem co już tobie kupię na urodziny.
-Co?- zapytałam zaciekawiona.
-Ochroniacze na całe ciało żebyś nie zrobiła sobie krzywdy- powiedział z przekonaniem i uśmiechem n ustach- wiem, wiem nie musisz dziękować.
-Podziękuje- powiedziałam z grymasem- wolę torebkę...naprawdę.
-A kiedy masz urodziny?-zapytał- muszę jeszcze zdążyć kupić ci prezent.
-Za sześć dni- powiedziałam uradowana. No co? Kto by się nie cieszył że za kilka dni będzie miał urodzinki?
-GŁODNY JESTEM!- wykrzyknął mi do ucha Luke- idę zrobić coś do jedzenia.
I wolnym krokiem zszedł na dół do kuchni. Bez pytania oczywiście.
-Tylko mi nie spal kuchni- krzyknęłam za nim i poszłam się ubrać.
Założyłam na siebie czarne rajstopy, szare krótkie spodenki, czarną bluzkę na ramiączkach a na nią rozpiętą, czerwoną koszulę w kratkę. Do tego wzięłam moją ulubioną czarno-złoto torebkę i branzoletkę. Włosy związałam w wysoką kitkę, lekko się umalowałam i poszłam do kuchni. Zeszłam powoli po schodach i już poczułam zapach naleśników. Mniam. Pognałam do kuchni gdzie zastałam chłopaka przewracającego naleśniki...MOJE NALEŚNIKI!
-Ale pięknie pachnie
-Zaraz ci dam już kończę- odpowiedział w momencie, w którym dostrzegłam talerz naleśników z bitą śmietaną z kawałkami truskawek wokół, polane polewą malinową i lekko posypane cynamonem. Wyglądało to razem poprostu bosko. Szybko sięgnęłam po talerz, nie mogłam się powstrzymać, to było silniejsze ode mnie!
-Nie spoko już mam,ale dzięki. Doceniam - odparłam, szybko chwyciłam talerz i pobiegłam do salonu.
-Ej nie ! Pożałujesz tego młoda - i rzucił się w pościg za mną. Szybko schowałam sie w dużym zegarze stojącym przy dużej ścianie obok sofy. Zawsze to była moja i Meg kryjówka, kiedy byłyśmy złe na rodziców, albo chciałyśmy odciąć sie od świata właśnie tu sie chowałyśmy. Wiedziałam, że mnie tu nie znajdzie więc nie śpieszyłam sie z jedzeniem naleśników. W momencie, w którym skończyłam jeść, straciłam równowagę i z impetem walnęłam w ścianę zegara. Nie wiem jakim cudem zaczęłam spadać z krzykiem w dół...po schodach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Heyy wszystkim! Sry za opóźnienie z rozdziałem...wiem, wiem znowu :c no ale wattpad nie chciał mi sie wczoraj włączyć. Cały weekend spędziłam na plaży i jestem opalona (a nawet spalona xd). A wam jak minął tydzień? I mam dobrą wiadomość...NIE MAM W SZKOLE JUŻ ŻADNYCH SPRAWDZIANÓW! Oprócz poprawki z geo. :/ Mówi się cud... :D
Karoladia
CZYTASZ
Folder
FantasyRosie Grace to zwyczajna dziewczyna do czasu... W dniu jej 18 urodzin zaczynają dziać się z nią dziwne rzeczy. Odkrywa dlaczego jej siostra popełniła samobójstwo. Dlaczego rodzice ją zostawili i kim naprawdę są ludzie, którzy ją wychowali. Czy da r...