Zatrzasnąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko i trzęsącymi dłońmi wybrałem numer do Niki.
„Halo?"
„Hej Niki! Wszystko u was dobrze?"
Obawiałem się, że klient Clay'a będzie chciał się zemścić za anulowanie i uderzy w najprostszy i najbardziej bezbronny cel - Daisy.
„Tak, dlaczego pan pyta?"
„Nie mów Daisy nie chcę, aby się denerwowała, ale jest możliwe, że ktoś będzie chciał ją skrzywdzić. Nie wychodźcie z domu do czasu, gdy wrócę. Powiedz ochronie, że zapłacę im więcej, ale niech stoją na służbie cały dzień i noc."
„Co się dzieje?" W jej głosie słychać było przerażenie.
„Nie panikujcie. Wytłumaczę w domu, postanowiłem wrócić szybciej, będę w domu za parę godzin." Rozłączyłem się i pobiegłem do szafy.
Upchałem porozwalane ubrania i dopiąłem walizkę.
„Hej!" Zadzwoniłem do pilota. „Wybacz, że tak w nocy, ale to bardzo ważne, wylatujemy za 30 minut."
Całe szczęście mój pilot dostał pokój kilka pięter niżej, więc był cały czas przy mnie.
„Jak się dostaniemy na lotnisko? Mam załatwić limuzynę?"
„Nie. Weźmiemy taksówkę." Rozłączyłem się.
Wyjrzałem przez okno, leżak, na którym wcześniej siedział Clay, był pusty.
Nie wiedziałem, czy powiedzieć mu o wylocie, czy nie. W jakiś sposób martwiłem się też o niego, nawet nie wiem dlaczego, przecież zabił pełno ludzi.
Nie chciałem, aby ktoś go skrzywdził, wierzyłem, że zmieni się i zrozumie swój błąd.
Syndrom Sztokholmski?
„Kurwa..." Westchnąłem i zbiegłem po schodach do pokoju numer 22.
Zapukałem, a po chwili drzwi otworzyły się.
„Pakuj się." Powiedziałem stanowczo, patrząc w jego zaczerwienione od płaczu oczy. „Wylatujemy za 20 minut. Spotkamy się przy recepcji." Nie czekając na jego odpowiedz wróciłem do pokoju.
Rozejrzałem się, czy aby na pewno niczego nie zostawiłem. Przed wyjściem do miasta poprosiłem Minx, aby posprzątała plamę z krwi, więc całe szczęście nie ma śladu, pozostawiłem pokój w stanie nienaruszonym.
Tak, jak się umówiliśmy zszedłem z walizką do recepcji i czekałem na Clay'a i pilota. Byłem trochę przed czasem, więc kiedy oddałem kartę do pokoju, usiadłem na kanapie i zacząłem czytać leżące tam magazyny.
„Dzień dobry panie Davidson." Wysoki mężczyzna zdjął z głowy czapkę i ukłonił się. „Jak się udał urlop?"
„Ciężko to określić jednym zdaniem, to skomplikowane, a panu?"
„Hotel miód malina, jedzenie pyszniuteńkie, a najważniejsze, że to wszystko za darmo!"
„Cieszę się, że się panu podobało. Przepraszam, że nie zawiadomiłem o wylocie wcześniej, ale to nagła sytuacja."
„Rozumiem, nie ma sprawy. Możemy już iść?"
„Chwileczkę! Jeżeli nie będzie to panu przeszkadzało leci z nami mój znajomy - Clay."
„Ależ oczywiście, nie mam z tym problemu!"
Spojrzałem na zegarek, było już kilka minut po umówionym czasie, a Clay'a wciąż nie było, może nie chciał ze mną wracać?
CZYTASZ
Stokrotki
FanfictionBogaty właściciel korporacji - George Davidson, dostaje zaproszenie na uroczystość w jednym z bardziej luksusowych hoteli w Hiszpanii. Poznaje tam pewnego mężczyznę, który przedstawia się, jako Clay. Czy owy Clay jest tylko przypadkowym turystą? Czy...