Rozdział 4

133 5 4
                                    

Kiedy weszli do salonu siedziało tam wiele osób. Kilka z tych osób Inez znała ale większości nie. Gdy razem z Trzaskiem weszli do tamtego pomieszczenia wszyscy jak na raz, dwa, trzy podnieśli się i przywitali z mężczyzną. Inez widząc, że Trzask dobrze zna wszystkich z obecnych odsunęła się kawałek dalej i obserwowała sytuacje. Ciemnoskórego otoczyła grupa i witała się z nim radośnie. Stojąc tak i oglądając tą sytuacje Inez czuła się nieco wyobcowana. Co się dziwić- pomyślała- Przez dłuższy czas nie wychodziłam z rezerwatu przez ostatnie niepokoje. W końcu powitania się zakończyły i teraz uwaga innych zwróciła się w stronę 15-latki. 

- Inez?- spytała z niedowierzaniem Ruth.

- Cześć Ruth, miło cię widzieć- powiedziała dziewczyna i nieśmiało podeszła do staruszki. A ta  przytuliła nastolatkę.

- Jak dawno cię nie widziałam skarbie. Och jak urosłaś- powiedziała Ruth kiedy wypuściła 15-latkę z objęć. Na jej słowa Inez tylko uśmiechnęła się do niej. Staruszka zawsze traktowała się jak członka rodziny, jakby była ona jej wnuczką.

- Kto by pomyślał, że mała Izy jeszcze nas odwiedzi- powiedział Stan podchodząc do dziewczyny i żony. Nastolatka uśmiechnęła się na dźwięk swojego przezwiska z czasów dzieciństwa, tylko kilka osób go znało i używało.

- Miło cię znowu zobaczyć Stan- powiedziała Inez uśmiechając się do mężczyzny. Od kiedy pierwszy raz przyjechała traktowała Sorensonów jak dziadków, a oni jak jeszcze jedną wnuczkę.

- No nie wierzę. Warren zobacz kto nas odwiedził, nasza mała Izy- powiedział Dale szturchając lekko swojego brata, który patrzył na nią jakby dopiero teraz mnie poznał.

- Już nie taka mała Dale. Mam już 15 lat.- rzekła Inez.

- Dla nas zawsze będziesz tym małym dzieciakiem, którego wszędzie było pełno.- powiedział Warren. Na jego słowa Inez zaśmiała się lekko.

Kiedy wszyscy przyjaciele dziewczyny się z nią przywitali 15- latka dopiero przypomniała się o obecności innych w salonie. Stan czując na sobie pytający wzrok jego rodziny postanowił przedstawić nastolatkę.

- O tak prawie bym zapomniał. Kendra, Seth, Paprot, Vanessa poznajcie Inez. Inez razem z rodzicami są Rycerzami Świtu oraz opiekunami innego magicznego rezerwatu.- mężczyzna zastanowił się na chwilę i spytał 15- latkę- A tak właściwie Inez to co u rodziców? I dlaczego przyjechałaś bez uprzedzenia z Trzaskiem?- dziewczyna zasępiła się nieco.

- To długa historia. Może lepiej najpierw usiądźmy i potem wszystko wam opowiem- zaproponowała Inez, kiedy wszyscy już siedzieli westchnęła i zaczęła opowiadać.- No wiec tak. Rezerwat mój i rodziców upadł wczoraj i w tym samym dniu rodzice umarli. Kiedy byłam na obchodzie po rezerwacie usłyszałam niepokojące dźwięki

- Niepokojące czyli jakie?- przerwał dziewczynie Paprot patrząc na nią podejrzliwie. Inez spojrzała na niego po czym westchnęła i odwróciła wzrok do reszty zgromadzonych.

- Niepokojące czyli jakby mieszanka dziwnego rechotu czy śmiechu, krzyki nie wiem jak do końca to opisać ale to nie jest najważniejsze. No więc tak. Usłyszałam tę dźwięki i od  razu ruszyłam w stronę, z której one dobiegały. W końcu dotarłam do naszego domu i zobaczyłam jak diabliki ludzkich rozmiarów, razem z widmami i innymi sługusami Nyssii atakują dom. Od razu wyciągnęłam łuk i podeszłam do nich. Jak tylko mnie zauważyli od razu się na mnie rzucili. Próbowałam się czegoś dowiedzieć czemu atakują dom ale niczego się nie dowiedziałam. Nagle z środka domu usłyszałam krzyk rodziców. Zapominając o magicznych istotach pędem ruszyłam do środka. Znalazłam rodziców na piętrzę w sekretnym pokoju jak bronili rejestru razem z traktatem przed istotami zła. Szybko ściągnęłam miecz z ściany i zaatakowałam od tyłu. Rozpętała się walka. Walczyłam ramię w ramię z rodzicami ale oni mieli przewagę liczebną starałam się trzymać ich na dystans od traktatu z rejestrem ale nie udało się. Kiedy broniłam się przed jednym, drugi zaszedł mnie od tyłu i byłoby już po mnie gdyby nie tata przyjął na siebie ciosu przeznaczonego na moje plecy. Tata upadł na podłogę z raną w piersi, z której leciało coraz to więcej krwi. Mama podbiegła do niego a ja ją osłaniałam niestety chwile później tata nie żył. Zostałam sama z mama mimo to nie poddawałyśmy się. Walczyłyśmy z nową energią, niestety pogrążałyśmy się w walce i straciłyśmy z oczu traktat z rejestrem i dopadły go diabliki. Kiedy się zorientowałyśmy mama kazała mi biec na dół mówiąc, że zaraz mnie dogoni. Chciałam z nią dyskutować, kłócić się ale coś w jej oczach mówiło mi, żebym jej posłuchała. Tak więc posłusznie wybiegłam z pokoju do jednej z kryjówek. O dziwo na dworze nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Ucieszyłam się z tego i jeszcze bardziej przyspieszyłam aż w końcu byłam prawie na miejscu kiedy- Inez przerwała na chwilę i zamknęła oczy przypominając sobie wczorajszą sytuację.-  kiedy poczułam jak zasady traktatu zniknęły. Poczułam to jak się rozpadły, jak runęły. I usłyszałam coś okropnego usłyszałam mrożący krew w żyłach krzyk. Krzyk mamy. Siedziałam w kryjówce i czekałam. Sama nie wiem na co. Po jakimś czasie znalazła mnie Emma moja przyjaciółka hamadriada. Opowiedziała mi, że teraz w rezerwacie rządzi Nyssia i ktokolwiek mnie znajdzie musi zaprowadzić mnie przed jej oblicze. Razem z Emmą myślałyśmy nad planem ucieczki dla mnie. Jedynym wyjściem był Zapomniany Las. Kiedy wędrowałyśmy przez Zapomniany Las zostałyśmy rozdzielone. Spotkałam też tajemniczą postać w ciemnych szatach, która mnie śledziła ale chyba ją zgubiłam. Gdy uciekłam oddaliłam się spory kawałek i zadzwoniłam do Trzaska.- zakończyła Inez patrząc na otoczenie z zamglonymi oczami. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się zaledwie zeszłego dnia. Nie mogła uwierzyć, że od wczoraj jest sierotą z upadłego rezerwatu.

Nowe przygody w BaśnioborzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz