11.

415 28 3
                                    

________
Y/n

Y/n: Przepraszam...
L: Nie masz za co mnie przepraszać, naprawdę.- powiedziała i złapała mnie za policzki.- Jesteś dzielną dziewczyną.
Y/n: Dziękuję- powiedziałam lekko podnosząc kącik ust.- Mogę za chwilę ci opowiedzieć wszytko? Chcę się ogranąć.
L: Jasne, poczekam.- odparła, a ja ze skoczyłam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko wskoczyłam w nowe ciuchy i umyłam zęby. Po 5 minutach wyszłam z łazienki. Usiadłam obok Lilly i westchnęłam.
Y/n: No więc tak...zaczęło się od szpitala. Odkąd tam trafiłam czułam się dziwnie co chyba jasne, ale nie chodzi o to, po prostu tak jakoś było. Zadzwoniłam któregoś dnia do Jessy..nie za bardzo pamiętam o co już pytałam, ale chyba rozmawialiśmy o Alanie, gdy Jessy chciała mi się zapytać kiedy wyjdę coś przerwało nasze połączenie. Znaczy...w pewnym sensie połączenie nadal trwało, ale ktoś inny odezwał się zamiast Jessy jakiś dziwny głos i powiedział coś w stylu:
- Czas zacząć zabawę- Czy coś podobnego. Przeraziłam się, ale już więcej nic nie usłyszałam. Nagle z słuchawki dobiegały pytania od dziewczyny czy wszystko okej i tak dalej. Ja się tylko pożegnałam.
L: Czemu?- spytała podnosząc jedną brew do góry.
Y/n: No właśnie, poczułam się strasznie źle zaczęło mi się robić nie dobrze i czułam, że zaraz zemdleje zjechałam trochę po ścianie, ale postanowiłam się podnieść, aby nie zrobić jakiegoś show. Starałam się iść, ale z stąd ni z owąd zaczęło piszczeć mi w uszach, a obraz się cały rozmazał. Myślałam, że zaraz upadne na podłogę, ale tak się nie stało. Ktoś mnie złapał. To był mężczyzna, wiem to bo Alan mi to powiedział, ale miał czarne smoliste włosy, które opadały mu na twarz i jeszcze maseczka. Nie odezwał się po pro-
L: Czekaj....chwila..mówisz czarne włosy? i maska na twarzy???- spytała jakby nie dowierzała w to co mówię.
Y/n: Dokładnie, a co znasz kogoś takiego?- Nic nie odpowiedziała tylko po kiwała głową na "nie".- No okej kontynuując, złapała mnie i przyglądał mi się chyba, ale szybko zostałam posadzona na krzesło, a on sam uciekł, ponieważ Alan się zjawił potem przyszła pielęgniarka i nic ciekawego. Chłopakowi udało się uciec.
L: Dziękuję, to już naprawdę dużo informacji. Nie mów mi wszytko na raz to musi być ciężkie. Resztę opowiesz mi kiedy indziej. Dobrze?
Y/n: Jasne, też właśnie chciałam się spytać czy na tym możemy zrobić sobie przystanek.
L: A tak z innej beczki to...jutro jedziemy do duskwood.- powiedziała uśmiechając się
Y/n: My? Wszyscy? Po co?- spytałam mocno zdziwiona
L: Wiesz...Jessy zauważyła, że coś jest ostatnio nie tak i postanowiła zapewnić ci trochę rozrywki. No i przy okazji będziesz miała szansę porozmawiać z Philem.
Y/n: Phil...Wiem, wiem kto to!- wykrzyczałam uradowana
L: Pamiętasz go?
Y/n: Jasne, to brat Jessy i właściciel Aurory? Tego baru takiego.
L: Haha..dokładnie tak, czyli może jednak wszytko jest możliwe.- odparłam uśmiechając się.- Powiadomię resztę, że już wiesz o naszym wyjeździe.
Y/n: Dobrze, do później- powiedziałam, a dziewczyna wstała i zaraz znikła za drzwiami. Ja natomiast postanowiłam ogranąć mój pokój bo to w jakim był stanie był nie do opisania. Wyciągnęłam worek z szafki i zaczęłam wkładać wszystkie chusteczki.

___________
Lilly

Wyszłam z pokoju dziewczyny i czym prędzej udałam się do Hannah, to co usłyszałam. Nie dowierzałam...Jake był w szpitalu, po co? Co on tam robił? Zeszłam za parter i udałam się do sypialni. W pokoju nikogo nie było.

L: Hannah? Jesteś tu?
T: Nie ma tu jej, poszła na dwór- usłyszałam męski głos po, którym przeszły mnie ciarki.
L: Thomas! Jezu nigdy więcej mnie tak nie strasz!- odparłam lekko oburzona odwracając się w jego stronę.
T: Przepraszam, ale to ty powinnaś zapukać.
L: Masz rację, przepraszam. Ale teraz muszę już iść.- mruknęłam i wybrałam się na taras. Nigdzie jej nie widzę, może jest gdzieś z przodu? Udałam się do drzwi frontowych i wyszłam na dwór tam zobaczyłam Hannah, która robiła coś przy skrzynce na listy.
L: Hannah, musimy teraz porozmawiać.- oznajmiłam
H: Tak? Coś się stało?- Nie dałam nawet dziewczynie dokończyć, wzięłam i zaprowadziłam ją w nieznane miejsce.- Lilly, co w ciebie wstąpiło?!- wrzasnęła na mnie, a ja tylko na nią spojrzałam. Stałam tak chwilę, aż w końcu się zebrałam
L: Tam ktoś mógłby nas podsłuchać. Byłam u Y/n i ona..nie nie nie. On, Jake skontaktował się z nią.
H: Wiem, byłam przy tym. Uratował mi wtedy życie.- mruknęła uśmiechając się pod nosem.
L: Nie, chwila Hannah. Nie o to chodzi do nie był pierwszy raz. On nawet spotkał się z nią na żywo.
H: Co?!- z ust dziewczyny dobiegał krzyk zdziwienia, aż zakryła usta.- Przepraszam..ale jak? Co? Dlaczego? O co w tym chodzi?
L: Właśnie dlatego musimy porozmawiać, ale najpierw musi stąd wyjść i znaleźć sobie dobre miejsce.
H: Prowadź- powiedziała idąc krok w krok za mną.

________
Y/n

Y/n: Halo? Jest tam kto?- spytałam, a odpowiedź dostałam od razu.
J: Wejdź! - otworzyłam drzwi i zobaczyłam stojąca przed lustrem Jessy w ręku trzymając kilka sukienek.-Dobrze, że jesteś! Pomożesz mi.
Y/n: Na co się tak stroisz?- Jessy tylko przyjrzała mi się dokładnie.
J: Nikt ci nie powiedział?- stała kompletnie zdezorientowana, a ja dopiero ogranęłam o co chodzi.
Y/n: Przepraszam, jeszcze nie doszłam do siebie, ale...Po co się tak stroić. Ja to miałam zamiar iść w zwykłych spodniach i topie.
J: Czyś ty oszalała?!- burknęla zniesmaczona.- Idziesz w sukience i ja ci nawet powiem jakiej!
Y/n: Jessy...ale ja źle wyglądam w takich rzeczach. Spodnie to najlepsza opcja.
J: Nawet nie próbuj.- dziewczyna ostrzegła mnie i złapała za rękę dając sukienkę i poganiając w stronę łazienki.- Zaraz masz mi się pokazać!- powiedziała, zamykając mi drzwi i zostawiając mnie kompletnie samą. No cóż...chyba nie ma innego wyboru. Ubrałam sukienkę i wyszłam.
Y/n: Ta dam! Widzisz wyglądam jak wiedźma.- Zerknęłam na dziewczynę, a ta stała i gapiła się jakby dostrzegła coś co zmiotło ją z planszy
J: Ty chyba się nie widziałaś.- Przesunęła mnie w stronę lustra. A ja ujrzałam czarną długa suknie, miała piękne wycięcia po obu stronach nóg. Od samych ud do stóp. Po jednej stronie miała złoty łańcuch. Była na ramiączkach i miała piękny trójkątny dekolt.
Y/n: Kurde...nie wiem skąd ty masz taką kieckę, ale chyba mi się spodobała.- Dziewczyna nadal mi się przyglądała. Ale w końcu udało jej się wydukać kilka słów.
J: Idziesz w tym jutro. Nie przyjmuje odmowy.
Y/n: Wiesz..chyba masz rację.- zaśmiałam się- Teraz ty się pokaż się!- Powiedziałam i uczyniłam z dziewczyną to samo co ona ze mną.

_________
Jake

Moje myśli nie dawały mi spokoju. Hannah nie dawno zadzwoniła do mnie porozmawiała ze mną, powiedziała gdzie się wybierają, ale to, że poprosiłem o chronienie Y/n przed tym całym Philem to za mało. Nie podoba mi się to w ogóle...ale z drugiej strony jeśli to ma jej pomóc. Sam już nie wiem. Zbyt ciężki wybór. Siedząc tak na pewno jej nie będę w stanie pomóc. A dziewczyny przecież mogą ją na chwilę spuścić z oka i stanie się katastrofa. Muszę chyba jeszcze raz to przemyśleć.

*************
I tym o to akcentem kończymy ten rozdział. Dziękuję znowu za takie miłe komentarze. Bo to motywuje do działania. Teraz Postaram się wstawiać rozdziały częściej bo są wakacje, ale wiecie jak to jest. Będę pisać wszytko na bieżąco. Dziękuję też za tą ogromną ilość wyświetleń i że staracie dawać się te gwizdki to też bardzo pomaga. A tu dla osób które mogą mieć słabą wyobraźnię albo ja po prostu dziwnie opisałam tą sukienkę Y/n. Zdjęcie jest najprawdopodobniej z shein, a ja je tylko trochę przerobiłam. Dodając łańcuch i zmniejszając dekolt. Dziękuję wam i do zobaczenia niebawem. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam ale nie zdążyłam jeszcze sprawdzić. Kocham was<3

 Kocham was<3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







































to sink into your blue eyes/ Jake duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz