Razem na nowo

341 22 1
                                    

POV CARBONARA
Wraz z Ivo obudziliśmy się o 12⁰⁰. Ja wstałem pierwszy i poszedłem robić śniadanie za to Ivo próbował jakoś się zebrać z łóżka. Po usmażeniu jajecznicy.poszedłem do brata i pomogłem mu zajść do kuchni i usiąść przy stole.
-Dziś o 13 jedziemy do lekarza by przepisał ci jakieś przeciwbólowe i skontrolował stan twoich ran.(powiedział starszy)
-W porządku Carbo i spokojnie już jest git hah ( odparł młodszy)
-Właśnie widze te twoje okej (popatrzył ironicznie na Ivo)
-Dobra Dobra jedzmy już bo wystygnie hah (Ivo uciekł od pytań na ten temat)
Po zjedzonym śniadaniu szybko się przebraliśmy i wyszliśmy z mieszkania. Na szpital pojechaliśmy moją R8. Po przyjeździe od razu weszliśmy do środka gdzie przyjeła nas Pola i zaprowadziła do odpowiedniej sali. Od razu zaczeła badać mojego braciszka.
- Możesz się cieszyć, twoje rany już się praktycznie zagoiły ale dam ci coś na zmniejszenie bólu byś mógł się swobodnie poruszać.
- W porządku dzięku...(nie dokończyłem gdyż po szpitalu rozległ się paniczny krzyk jakiegoś dziecka)
-O nie Isabella! Sorka chłopaki zaraz do was wróce! (Odparła Pola i wybiegła z sali)
My z Ivo zaciekawieni sytuacją od razu poszliśmy za nią zobaczyć co się dzieje.
Gdy dotarliśmy na miejsce naszym oczom ukazała się mała przestraszona dziewczynka którą próbowała za wszelką cenę Pola uspokoić. Wokół nich stał wielki tłum ludzi który tak na prawdę nie pomagał. Nagle przez drzwi wejściowe do szpitala wbiegła Lili wraz z Monthaną. Co oni robili tutaj? (Zastanawiało mnie to). Katem oka widziałem jak Lili podbiega do tego dziecka i zaczyna do niego coś mówić ale przez szum panujący w sali nie dało się zrozumieć co. Nagle dziewczyna wydarła się na tłum za nią:
-A wy co sie gapicie. Wypierdalać od niej. Straszycie ją bardziej a wasze darcie mordy nad naszymi głowami nie pomaga więc odsuńcie się do kurwy nędzy! (Wykrzyczała Liliana)
Wszyscy zrobili to co ona powiedziała odsuneli się. Było widać że dziewczynka lekko sie uspokoiła ale nadal nie mogła złapać oddechu. Nagle usłyszeliśmy jak Lili zaczyna coś śpiewać. Zamurowało nas bo dobrze znaliśmy tą piosęke...

POV LILIANA
Po wyjściu z radiowozu od razu do naszych uszu dotarł krzyk dziecka.
-O nie Isabella! (Krzykłam i ruszyłam do środka budynku)
Monthana zaczął coś krzyczeć ale i tak to zignorowałam i popędziłam przed siebie.
Po wbiegnięciu do szpitala od razu zauważyłam tłum ludzi stojących nad dzieckiem które zakładam miało atak paniki. Była to Valeria przy której klęczała jakaś kobieta więc od razu do niej podbiegłam i zaczełam do niej mówić.
-Bella spokojnie już wszystko okej. Nic ci nie grozi.( Mówiłam do nie)
Nie pomogło to zbytnio a kobieta obok niej próbowała podobnie jak ja uspokoić ją słowami gdyż malutka nie pozwalała się dotknąć nikomu. W pewnym momencie jak słyszałam komentarze tłumu stojącego wokół nas nie wytrzymałam i wybuchłam. Wydarłam się na ludzi za nami by spierdalali. Zrobili to co powiedziałam dzięki czemu Isabell lekko się uspokoiła ale nie na długo gdyż szum wywołany przez ludzi pogarszał sprawe.
-Isabell spokojnie jestem tu już wszystko bedzie okey (powiedziała kobieta obok mnie ale Isabella i tak nie zareagowała na te słowa) W tamtym momencie miała w dupie kim jest ważniejsze dla mnie było by się uspokoiła i mogła z powrotem normalnie oddychać.
-Kurwa co teraz( ta myśl krążyła mi po głowie aż doszło do mnie że może ją uspokoić teraz tylko jedno)
Bez zawahania zaczełam śpiewać jej piosenkę z naszego dzieciństwa:
================================
To Liliana(Amara) śpiewa tą piosenkę jak coś <3

================================
Gdy Isabella usłyszała jak zaczełam śpiewać jej atak paniki zaczął ustawać a oddech stabilizować się. Ja nieprzerwanie śpiewałam. Gdy w końcu dziewczynka była w stanie spojrzeć od razu jej spojrzenie padło na mnie i tak szybko jak się uspokoiła tak szybko po ujrzeniu mnie do jej oczu napłyneły łzy i rozpłakała się ale teraz było inaczej bo były to łzy szczęścia a nie stachu. Rzuciła mi się w objęcia a ja nie byłam jej dłużna gdy skończyłam śpiewać i od razu zaczełam płakać i ją tulić.
-Tak się ciesze że nic ci nie jest Bella Bałam się że już cie nigdy więcej nie zobacze (powiedziałam przez łzy)
-Siostrzyczka Mara tęskniłam, myślałam że oni oni... (dziewczynka nie mogła opanować łez)
-Ćsiiiii jestem tutaj i to najważniejsze. Teraz już wszystko będzie dobrze bo jesteśmy razem. Nie pozwolę już nikomu mi ciebie zabrać NIKOMU (powiedziałam z uśmiechem do siostry)
-A teraz choć zabiorę cię do miejsca gdzie odpoczniesz bo widze że padasz z nóg.
-Ale nie znikniesz i zostaniesz ze mna i mamą? (Niepewnie zapytała zmęczona Valeria)
-Mamą? (Zdziwiłam się a malutka wskazała kobietę obok mnie)
-Powiedziałam ci już malutka. Nigdzie się bez ciebie nie wybieram. (Odparłam biorąc ją na ręce i dając buziaka w czoło)
-A teraz idź spać będę cały czas przy tobie (odparłam a Isabella chwile po tym zasnęła mi w ramionach.
Wszyscy stali jak wryci nie wiedząc co się właśnie wydażyło. Jedyną osobą która się odezwała była lekarka która próbowała jej pomóc.
-Dziękuje za pomoc przy niej. Na górze jest wolny pokój gdzie możesz ją położyć i jeśli nie masz nic przeciwko to porozmawiać ze mną(powiedziała ze szczerym uśmiechem lekarka)
-W porządku (odwzajemniłam jej uśmiech)
-Tylko najpierw jeszcze musze podać Ivo leki przeciwbólowe (odparła kobieta)
-Ivo jest tutaj?(spytałam zdziwiona)
-Tak na kontrole przyszedł wraz z bratem. O popatrz tam stoją (kobieta odparła i wskazała palcem na braci którzy stali w bezruchu)
Zamurowało mnie gdy spojrzałam im w oczy. Mieli oni błagalne spojrzenie które prosiło o wytłumaczenie lecz w tamtym momencie nie miałam siły na konfrontacje z nimi.
- Zgoda ale ja poczekam już w sali z Valerią bo pewnie jej nie wygodnie spać w ten sposób( skłamałam by sie jak najszybciej ulotnić z tamtego miejsca i czym prędzej ruszyłam do sali na najwyższym piętrze.

CDN

Księżniczka Mafii &lt;3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz